W piątek wygasała czerwcowa seria kontraktów. Sesja była spokojna, tak samo jak cały tydzień, który kontrakt spędził w rejonach 2850-2880 pkt. Wrześniowa seria notowana jest już ze sporym dyskontem na poziomie 2834 pkt, co jest obrazem wysokiego ryzyka inwestycyjnego (ponad 40- punktowa baza) oraz dyskontowania wartości dywidend ze spółek wchodzących w skład WIG20.
Od strony technicznej ciężko więc spoglądać na wykres kontynuacyjny. W przypadku czerwcowej serii, kontrakt wyłamał trzytygodniowy kanał spadkowy (powstała formacja „W”). Biorąc jednak pod uwagę obecnie najpłynniejszą serię, kanał nie został wyłamany, a formacja „W” jest „koślawa”.
Do wykresu instrumentu bazowego (WIG20), który potwierdza formację „W” oraz wybicie kanału spadkowego i możliwy atak na 2900-2910 pkt (linia trendu spadkowego trwającego od kwietnia) nie przywiązywałbym większej wagi. Nieraz okazywało się, że ogon (FW20) macha psem (WIG20). Fakt jest taki, że nasz parkiet jest relatywnie silny w porównaniu z indeksami na Wall Street i „bliżej” nam zdecydowanie do poziomów 2740 pkt (MA200). Tam S&P500 testował w czwartek średnią 200-sesyjną (1260 pkt). Co prawda, piątek był wzrostowy, ale bykom siły wystarczyło tylko w pierwszych godzinach handlu (efekt dobrych nastrojów w Europie spowodowanych determinacją Francji i Niemiec w pozbyciu się „greckiego strachu”). Indeks zatrzymał się w połowie czarnej świecy z środy i wciąż sentyment krótkoterminowy jak i średnioterminowy pozostaje negatywny. Słabe dane makro z największej gospodarki tylko potwierdzają ten kierunek. W Polsce jeszcze nie są złe ale dokucza rozpędzająca się inflacja.
Zdaniem RPP jest importowana, a na razie nie ma presji na wzrost płac. Pytaniem pozostaje, czy efekt drugiej rundy hamowany jest przez słabnącą gospodarkę (pierwsze oznaki już wystąpiły) i
występuje zagrożenie niezwykle groźną stagflacją? Dane na temat stopy bezrobocia poznamy w środę (oczekiwany spadek do 12,1%).
Źródło: Dom Maklerski BDM SA