Byłem w kuźni kart płatniczych. Media mają tu zakaz wstępu

Karty pachnące, składane, fosforyzujące, metalowe, wycinane czy inkrustowane diamentami – to tylko kilka pomysłów jak ze zwykłego plastiku zrobić ciekawy gadżet. Odwiedziłem centrum personalizacji Oberthur Technologies i nacieszyłem oczy. Media nie mają tam wstępu.


Oberthur Technologies to największa w Polsce firma zajmująca się personalizacją kart płatniczych. Prawdopodobnie prawie każdy z nas ma w portfelu przynajmniej jeden plastik przygotowany w centrum personalizacji, mieszczącym się w oddalonej o 20 km od Warszawy Kobyłce. To jedno z ponad 30 biur personalizacyjnych Oberthur na świecie. Firma obsługuje kilkanaście banków działających na polskim rynku, współpracuje też z wydawcami kart płatniczych: Visa, MasterCard i AM-ex. Łącznie jej udziały w rynku personalizacji plastików przekraczają 1/3. Oprócz tego jest także dostawcą kart dla telekomów i świadczy usługi TSM (Trusted Service Manager), dla podmiotów wdrażających mobilne NFC.

Wejście do takiej „fabryki kart” wcale nie jest proste – na co dzień media nie mają tam wstępu. Nie bez przyczyny: przechowywane tam dane są pilnie strzeżone i stanowią ścisłą tajemnicę. Wejście na teren zakładu objęte jest ścisłymi restrykcjami. Musiałem pozbyć się wszelkich elektronicznych gadżetów, a przede wszystkim telefonu, który umożliwia wykonywanie zdjęć. Zostałem wyposażony w specjalny fartuch bez kieszeni, by trzymać ręce na widoku. Przed wejściem na teren fabryki przepuszczono mnie przez specjalną śluzę, gdzie sprawdzono m.in. moją wagę. Przy wyjściu zważono mnie ponownie i sprawdzono, czy moja waga się zgadza. To na wypadek, bym nie schował gdzieś na przykład paczki kart. Na terenie zakładu przez cały czas znajdowałem się pod czujnym okiem ochrony wyposażonej w kilkanaście kamer. Słowem, sytuacja niczym z filmów science-fiction.

Zakład wyposażony jest w kilka specjalistycznych maszyn personalizujących karty płatnicze. Jak to działa w praktyce? „Gołe” karty dostarczane są do centrum z jednej z fabryk należących do Oberthur Technologies. Tutaj przechodzą cały proces personalizacji. Kodowane są dane zarówno na pasku magnetycznym jak i w mikroprocesorze. Informacje na karcie są tłoczone, drukowane termicznie lub wypalane laserem, a następnie plastiki pakowanie są w koperty, które ostatecznie trafiają do banku lub bezpośrednio do klientów. Wszystkie dane elektroniczne są szyfrowane, tak że nawet pracownicy nie wiedzą, dla kogo powstaje konkretne karta. Cały proces montażu przechodzi bardzo restrykcyjne procedury. Nawet każda koperta z kartą i ulotkami jest dokładnie ważona i sprawdzana czy wzorcowa waga się zgadza.

Miesięcznie Oberthur Technologies personalizuje kilkaset tysięcy kart płatniczych. Zwykła karta może być przygotowana nawet w ciągu zaledwie godziny od złożenia zamówienia przez bank. To w najbardziej awaryjnych sytuacjach. Były przypadki, że z dnia na dzień trzeba było dostarczyć kartę do innego kraju, bo klient zgubił swój plastik. Ale są także zamówienia wymagające znacznie więcej czasu. To na przykład metalowe karty Lions Bank o kształcie głowy lwa.

Jak zdradzili mi przedstawiciele firmy, proces personalizacji karty był dużym wyzwaniem. Wymagał nie tylko odpowiedniego doboru mocy lasera ale również stworzenia specjalnego etui uzupełniającego kształt nietypowej karty, dzięki któremu możliwe było prawidłowe zakodowanie danych na pasku magnetycznym. Co ciekawe, jednolity system do zarządzania personalizacją, z którego korzystają wszystkie biura Oberthur Technologies, umożliwia przy realizacji nietypowych projektów, przekazywanie odpowiednich parametrów do innych krajów, które chciałyby wprowadzić na swój rynek podobną kartę. Co więcej, system pozwala także na kontynuację personalizacji kart w innym kraju, niż ten w którym rozpoczęto proces.

Portfolio kart płatniczych Oberthura to prawdziwa uczta dla oka fana plastikowych pieniędzy. Większość tych najbardziej nietypowych została wdrożona na innych rynkach, ale są też rodzynki z Polski. Obok wspomnianej metalowej lwiej karty Lions Banku jest też ciężka, czarna, wykonana stopu srebra i niklu karta MasterCard Debit Platinum Noble Banku. Inny przykład to karty z wyświetlaczem zrobione dla Getin Banku. Wśród najbardziej nietypowych warto wspomnieć o składanej karcie wykonanej dla American Express. Karta przygotowana dla amerykańskich studentów składa się w pół, wzdłuż osi X. Dzięki temu zajmuje znacznie mniej miejsca w kieszeni (powstaje plastikowy „pasek”).

Na uwagę zasługują karty pachnące. Pokryte są specjalną farbą, która po lekkim potarciu palcem wydziela delikatny, przyjemny zapach. Nie jest on inwazyjny, więc nie ma ryzyka, że portfel nasiąknie zapachem karty. Oglądałem plastik z nadrukiem poziomek, który po potarciu palcem wydzielał zapach owocu. Firma realizowała także inne zapachowe zlecenia. Ponoć jeden z zagranicznych klientów zażyczył sobie kartę pachnącą… świeżym morzem. Popularna w Azji była natomiast pachnąca karta z wizerunkiem Hello Kity, która zawierała mikro pojemnik na perfumy. Kiedy się skończyły, można je było uzupełnić za pomocą specjalnego zestawu dołączanego do plastiku.

Niezwykle ciekawe są także też karty fosforyzujące. Wykonane są specjalnymi farbami, które po naświetleniu świecą w ciemności. Nadruk na samych kartach wykonywany jest zresztą w kilku technikach. Część z nich sprawia, że karty nie są gładkie w dotyku, ale mają określoną strukturę. Widziałem ciekawą kartę z wizerunkiem dłoni, która oglądana pod odpowiednim kątem pokazywała prześwitujące kości szkieletu. Specjalna technika druku pozwala również wydobyć głębię w nadrukowanym obrazku, który sprawia wrażenie trójwymiarowego. Pomysłowym rozwiązaniem jest także karta, której brzegi są kolorowe (standardowo karty mają biały rant). W portfolio Oberthur Technologies znajdują się także karty przeźroczyste. Jak na dłoni widać w nich zamontowaną antenkę do płatności zbliżeniowych. To ciekawa propozycja dla antyfanów płatności zbliżeniowych i zwolenników traktowania takich plastików dziurkaczem. Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że Oberthur wydaje także plastikowe karty o nietypowych kształtach, np. z zaokrąglonym jednym rogiem.

Perełką w talii kart jest nowy produkt – karta inkrustowana diamentami. W plastiku, w specjalnych mikropojemniczkach osadzone są szlachetne kamienie. Są niewielkie, wtłoczone w powierzchnię karty. Kamienie są płaskie, bo nie mogą wystawać poza powierzchnię. W innym wypadku wypłata taką kartą z bankomatu nie byłaby możliwa. Pojawiłoby się także ryzyko naruszenia diamentu w portfelu i wyrwania go z karty.


Jak już wspomniałem, Oberthur zajmuje się nie tylko kartami płatniczymi. Jednym ze wdrożonych niedawno produktów (działających na zagranicznych rynkach) są tzw. Smart Kioski. To wielofunkcyjne urządzenia samoobsługowe, za pomocą których klient może wykonywać operacje na swoim koncie. Coś na kształt maszyny wdrożonej ostatnio przez Getin Bank. W takim Smart Kiosku klient może nie tylko złożyć wniosek o produkt bankowy, ale także uzyskać od ręki kartę płatniczą. Co ciekawe, może to być karta embosowana, spersonalizowana.

Po przejrzeniu talii kilkudziesięciu efektownych wizualnie kart doszedłem do wniosku, zwykłe karty wydawane przez nasze banki są po prostu nudne (może poza kilkoma wyjątkami). Tymczasem wspomniane karty zapachowe, trójwymiarowe, składane, czy wycinane byłyby ciekawym gadżetem i istotną wartością dodaną, zwłaszcza gdy w grę wchodzą młodzi klienci. Niestety w naszych realiach fantazja przegrywa z księgowością. Nietypowe karty są droższe, więc banki stawiają na zwykłe plastiki idąc po linii najmniejszego oporu.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl

//