Chcą chronić dłużników, a komornicy zacierają ręce

Szykują się duże zmiany w zasadach windykacji polubownej. Przy okazji zmian w ustawie o kredycie konsumenckim rząd planuje zmienić również Kodeks Cywilny, tak aby limitować opłaty pobierane za opóźnienia w spłacie. Zmiany, mimo że wprowadzane z dobrymi intencjami, będą szkodliwe dla niektórych konsumentów.


Rząd chce limitować poziom odsetek i opłat za opóźnienia w spłacie pożyczek i kredytów konsumenckich na poziomie 6-ktorności stopy kredytu lombardowego w stosunku rocznym. Obecnie byłoby to 24% wartości zobowiązania. Dla typowego kredytu bankowego, którego wartość wynosi ok. 8 000 zł limit maksymalnych opłat i odsetek za późnienie wyniesie zatem 160 zł miesięcznie. To nominalnie nadal dużo, więc trudno mówić o ochronie konsumenta.

Z drugiej strony w przypadku małych zobowiązań, jak internetowe pożyczki pozabankowe, ten sam limit dla średniej wartości pożyczki 500 zł wyniesie już tylko 10 zł! Oznacza to, że całe postępowanie upominawcze w firmach pożyczkowych w stosunku do jednego klienta, nie będzie mogło zwykle łącznie przekroczyć kilkunastu złotych! Skutek?

Nie będzie postępowań upominawczych


 

I nie chodzi o to, że firmy pożyczkowe nie będą mogły zarabiać na wysyłaniu monitów, bo nawet teraz nie zarabiają i stosują opłaty za te same czynności na poziomie opłat bankowych. W końcu wysłanie SMS-a, listu poleconego z wezwaniem do zapłaty czy wpisanie na czarną listę w BIG-u, każdego kosztuje mniej więcej tyle samo. Nie rozumie tego Ministerstwo Finansów, które proponuje, żeby limity opłat windykacyjnych uzależnić od kwoty zobowiązania.

Skutkiem wprowadzenia tego przepisu w życie, w stosunku do klientów firm pożyczkowych, będzie zaniechanie prowadzenia postępowań przypominawczych i windykacji polubownej. Wszystkie przeterminowane długi będą od razu trafiały do e-sądu, a następnie prosto do komornika. Opłaty za czynności sądowe i egzekucję komorniczą są najkosztowniejszymi etapami całego postępowania egzekucyjnego.

Komornicy zacierają ręce


Oznacza to, że Ministerstwo Finansów, które chce chronić dłużników przed nadmiernymi kosztami, narazi ich na jeszcze większe opłaty. Z wiarygodnych danych wynika, że w firmach pożyczkowych rzeczywiście aż 33% nowych i 18% powracających klientów ma opóźnienia w spłacie. Ale tylko 11% wszystkich pożyczek nie jest odzyskiwana i trafia do sądowej egzekucji. Oznacza to, że skuteczność postępowań upominawczych w firmach pożyczkowych jest wysoka (prawdopodobnie skuteczniejsza niż w bankach, w końcu prywatni pożyczkodawcy mają większą motywację, bo pożyczają własne pieniądze).

UOKiK powinien interweniować


Złotą zasadą w windykacji, która od wielu lat jest na sztandarach niesiona przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, jest nakaz, aby opłaty windykacyjne odpowiadały faktycznym kosztom ponoszonym w związku z odzyskiwaniem należności. Czyli, aby na windykacji polubownej nie zarabiać. Według nowego porządku, który forsuje Ministerstwo, niektórzy do windykacji powinni dokładać.

Jeżeli nowe przepisy wejdą w życie, dojdzie do patologicznej sytuacji, w której regulator odbierze przedsiębiorcom podstawowe cywilizowane narzędzie odzyskiwania należności. Czeka nas fala pozwów w postępowaniach nakazowych i zalew wniosków do komorników, które ze względu na możliwość wcześniejszego polubownego załatwienia sprawy, nigdy nie powinny tam trafić.

Ponieważ pomysł jest na razie w początkowej fazie – projektu założeń nowelizacji ustawy, warto jeszcze raz gruntownie się nad nim zastanowić, zanim trafi pod obrady Rady Ministrów. Pochopne zmiany w prawie mogą przynieść konsumentom więcej szkód niż korzyści, nawet jeżeli są wprowadzane w dobrej wierze.

Jarosław Ryba

Związek Firm Pożyczkowych

Na podstawie: Projektu założeń ustawy o zmianie ustawy o zmianie ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, ustawy prawo bankowe oraz niektórych innych ustaw, Ministerstwo Finansów, 4 marca 2014 r.