Ciekawy chwyt handlowy w sprzedaży ubezpieczeń

W serwisie Wymiatacze.pl pojawił się interesujący opis „zagrywki sprzedażowej”, stosowanej przez agenta firmy brokerskiej. Jego autorem jest użytkownik Shakira150.

Wiecie, jak działają doradcy ubezpieczeniowi i inwestycyjni? Nie muszę chyba pisać o namolnych telefonach, nieustannym straszeniu śmiercią i zachwalaniu produktów dla szczególnych, topowych Klientów. Kilka miesięcy pewien agent przełamał ten stereotyp.

Latem odbieram telefon. Gość jednym tchem mówi, że jest brokerem inwestycyjnym i że dostał rekomendacje do mnie od innego klienta. Okazało się, że faktycznie dostał, myślałam zresztą, że rozszarpię kolegę za rozdawanie mojego numeru telefonu. Potem mówi, że zanim odłożę słuchawkę prosi o dwa zdania, żeby mógł mnie przekonać. No to ja powiedziałam, że dwa zdania są OK., pod warunkiem, że nie będą to zdania wielokrotnie złożone. On na to, że po prostu proponuje mi bezpłatną usługę „strażnika polis”. Zbierze wszystkie moje polisy i umowy w jeden segregator i będzie mi przypominał, gdy będzie się zbliżał termin zapłaty, albo pomoże mi wynegocjować lepsze warunki z ubezpieczalnią.

Pomyślałam, że pomysł jest do rzeczy, zwłaszcza jego pytanie wywołało niepokój, gdzie są te wszystkie moje umowy. Gdy się w końcu z nią spotkałam, okazało się, że mam też „umowy  ukryte” – na przykład standardem jest dodawanie NNW do kont bankowych. Doradca to pokserował, wrzuciliśmy to wszystko w jeden segregator, no i jesienią się zaczęło. Dostaję telefon: „Za półtora miesiąca mija termin ubezpieczenia XYZ. Czy przedłużamy, czy szukać lepszych ofert?”. No to ja pytam: A są lepsze oferty? A on coś w tym stylu: Przypuszczam, że może mieć Pani to samo za około 80 % ceny. Dopytałam, czy na pewno to samo, bez żadnych kruczków. No i nim się spostrzegłam, broker przeniósł mi życiówkę do firmy P., ubezpieczenie samochodu do firmy H. i faktycznie płacę jakieś 70-80 % tego co wcześniej.

Działam w zupełnie innej branży i nie mam na co dzień wiele wspólnego ze sprzedażą, ale dla mnie ten gość zasługuje na handlowego nobla. Te niemrawe leniwce, które na wizytówkach mają napisane „doradca klienta” i stosują stare, wyświechtane sposoby akwizytorskie, powinny go oglądać na filmach instruktażowych.

Źródło: Wymiatacze.pl