Zmiany w sposobie naliczania podatku Belki dotknęły wszystkich oszczędzających. Coraz trudniej w bankowych ofertach odnaleźć produkty, które nie narażając naszych środków na ryzyko, przyniosą odsetki pozwalające skutecznie ochronić kapitał przed inflacją.
Pierwsze tygodnie po likwidacji lokat antybelkowych już za nami. Ci, którzy spodziewali się depozytowej wojny i wyraźnej reakcji banków na nowe regulacje prawne, mogą poczuć się zawiedzeni. Tylko kilka instytucji przedstawiło nowe oferty, które ocenić można jako zadowalające. Co gorsza, lokaty terminowe nadal nie mają poważnych konkurentów. Nie widać ożywienia na rynku polisolokat, a bezpieczne fundusze inwestycyjne nie zachwycają wynikami.
Mały wybór dla ostrożnych
Osoby niechętnie nastawione do podejmowania ryzyka mają zaledwie kilka sposobów przechowywania swoich oszczędności. Oszczędzanie w gotówce trudno traktować jako godną polecenia opcję pieniądz z biegiem czasu traci swoją siłę nabywczą i taka forma gromadzenia nadwyżek naraża nas na pewną stratę. Tylko pomnażając rezerwy, możemy uciec przed inflacją, która powoli, ale systematycznie podkopuje nasz stan posiadania.
Lokaty bankowe i rachunki oszczędnościowe to najpopularniejsza forma gromadzenia finansowych nadwyżek. Bankowe depozyty dają pewność zysku i bezpieczeństwo wynikające z gwarancji Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Polisy lokacyjne (polisolokaty) to z kolei produkt ubezpieczeniowy, często sprzedawany za pośrednictwem banków. Zyski z polisolokat nie są obciążone podatkiem Belki, lecz aby móc na nie liczyć trzeba zainwestować nieco większą kwotę i pogodzić się z niższym poziomem gwarancji oferowanym przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.
Zwolennicy pewnego zysku mogą skorzystać również z obligacji skarbowych. Jest to najbezpieczniejszy typ papieru wartościowego będący w zasięgu klienta detalicznego zwrot pożyczonych środków gwarantuje Skarb Państwa. Wartość nominalna pojedynczej obligacji wynosi 100 zł, a obecnie oferowane są obligacje 2-, 3-, 4- i 10-letnie. Różnią się one formułą naliczania oprocentowania i wysokością wypłacanych odsetek. Inwestycja w obligacje wbrew pozorom nie oznacza zablokowania środków na dłuższy czas obligację można przedstawić do wcześniejszego przedterminowego wykupu. Należy wówczas liczyć się z koniecznością poniesienia opłaty manipulacyjnej i, oczywiście, podatku od zysków kapitałowych.
Oszczędzający obawiający się ryzyka mogą sięgnąć także po fundusze inwestycyjne rynku pieniężnego. Inwestując w jednostki uczestnictwa w tego typu funduszach, nie spodziewajmy się jednak nadzwyczajnych zysków. Stopy zwrotu z inwestycji w najlepsze fundusze dorównują oprocentowaniu obligacji skarbowych, ale znacząca większość funduszy przynosiła w ostatnich 12 miesiącach zyski w granicach 3,5%-5,5%.
Lokaty jednak najkorzystniejsze
W najbliższych tygodniach wielu oszczędzających będzie zadawać sobie pytanie co zrobić z rezerwami do tej pory pracującymi na antybelkowych lokatach i kontach oszczędnościowych. Najlepsze polisolokaty oferują oprocentowanie w granicach 5,27% (6,5% brutto), 10-letnie obligacje skarbowe przyniosą zysk na poziomie 6,5% brutto w pierwszym okresie odsetkowym, a fundusze inwestycyjne rynku pieniężnego ze swej natury nie pozwalają nawet na przybliżone oszacowanie przyszłego zysku.
Na tym tle najlepsze lokaty i konta oszczędnościowe oferowane przez banki i SKOK-i wciąż prezentują się atrakcyjnie. Za nowe środki (nie zdeponowane wcześniej w tym samym banku) banki gotowe są płacić nawet ponad 8%. Niestety czołówki rankingów to oferty promocyjne, co oznacza, że z najlepszych produktów skorzystamy tylko przez ograniczony czas. Później czeka nas wędrówka w poszukiwaniu kolejnych okazji.
Mizerię oszczędnościowej oferty banków z powodzeniem wykorzystują firmy niebankowe, sprzedające pseudolokaty i kuszące klientów dwucyfrowym oprocentowaniem. Warto pamiętać, że mimo iż reklamy tych firm coraz bardziej przypominają ogłoszenia banków, to pieniądze ulokowane w tych przedsięwzięciach nie są objęte systemami gwarantowania depozytów. Za obietnicę wysokiego zysku w razie upadłości firmy zapłacimy z własnej kieszeni.
Źródło: Bankier.pl