Bank PKO BP jest kontrolowany przez skarb państwa, który ma większość przedstawicieli w radzie nadzorczej. Dlatego rada najprawdopodobniej poprze kandydaturę Kazimierza Marcinkiewicza na prezesa banku. Specjaliści uważają jednak, że były premier może nie poradzić sobie na tym stanowisku.
W czwartek Marcinkiewicz przedstawił premierowi plan rozwoju PKO BP. Jego szczegóły na razie są tajne. Nie wiadomo, czy PiS wróci do starego pomysłu, który rozważał przed wyborami – budowy wielkiej narodowej instytucji finansowej wokół PKO i PZU (w jej skład miałaby wejść też Poczta Polska). Jeszcze w czerwcu Marcinkiewicz mówił Gazecie, że „ze względu na różne kultury korporacyjne tych trzech spółek stworzenie z nich jednej firmy nie będzie możliwe”. Każda miałaby swojego prezesa i zarząd. – Nie wykluczam wzajemnego wykupienia swoich akcji przez te firmy, choć relacje współwłaścicielskie nie są konieczne, by doszło do współpracy między nimi – stwierdził Marcinkiewicz.
Jednak jeden z ważnych polityków PiS uważa powrót do planu budowy wielkiej instytucji finansowej za bardzo prawdopodobny. – Po wyborach ten pomysł odłożyliśmy na półkę, bo nie było klimatu do jego realizacji – mówi rozmówca z kręgów rządowych. Nie mieliśmy zgody zarządów PKO i PZU. Gdyby Kazimierz został prezesem PKO, sprawa mogłaby nabrać realnego wymiaru.