Co nam zostało po obniżkach opłat kartowych?

Opłaty interchange były tematem gorących dyskusji przez kilka lat. Po nieudanej próbie samoregulacji sektora inicjatywę przejęli posłowie i senatorzy. Skutkiem były dwie ustawy, dzięki którym stawki opłat należą dziś w Polsce do najniższych w Europie. Narodowy Bank Polski w najnowszym raporcie podsumował efekty wprowadzonych rozwiązań z punktu widzenia poszczególnych uczestników rynku.


Jeszcze 5 lat temu opłaty interchange w Polsce należały do najwyższych w Europie. Przypomnijmy, że stanowią one przychód banku wydającego kartę, a pobierane są, za pośrednictwem agenta rozliczeniowego od sklepu-akceptanta. Dziś, po korekcie wprowadzonej do ustawy o usługach płatniczych, górny limit stawki dla kart debetowych wynosi 0,2 proc. kwoty transakcji, a dla kart kredytowych – 0,3 proc.

Porównanie stawek opłaty interchange w krajach UE w lutym 2015 r. – karty debetowe Visa oraz MasterCard (NBP)

W krótkim czasie Polska przeszła z jednego końca europejskiej skali do grona krajów o najniższych kosztach akceptacji kart. Świadczy o tym wymownie wynik porównań przeprowadzonych przez Narodowy Bank Polski w raporcie podsumowującym skutki obniżek interchange. W przypadku kart kredytowych w Europie nie ma, poza Węgrami, innego państwa, w którym stawki obu największych organizacji byłyby na porównywalnym poziomie.

Obniżka opłat była wymieniana jako jedna z plag, które dotknęły banki. Zgodnie z szacunkami NBP przychody banków-wydawców kart spadły z 1,7 mld zł w 2012 r. do 1,2 mld zł w 2014 r. Prawdziwe tąpnięcie będzie jednak widoczne dopiero w 2015 r. – eksperci banku centralnego oczekują, że w tym roku wpływy z interchange spadną do ok. 400 mln zł.  Rosnąca liczba i wartość transakcji kartowych w krótkim terminie nie zrekompensują tych spadków, chociaż banki prezentujące ostatnio półroczne raporty wskazywały, że notują w tej dziedzinie pewne sukcesy.

Skorzystały głównie duże sieci handlowe

Badacze NBP w raporcie wymienili szereg oczekiwanych i nieoczekiwanych skutków redukcji opłat interchange. Za najważniejsze można uznać zauważalny i wyższy niż oczekiwany wzrost sieci akceptacji kart i towarzyszący mu wzrost liczby i wartości transakcji kartowych oraz spadek przychodów banków. Eksperci wskazują, że nie sprawdziły się oczekiwania dotyczące przeniesienia skutków redukcji opłat na konsumentów pod postacią obniżek cen. Spośród ankietowanych podmiotów tylko jedna sieć handlowa deklarowała, że dokonała tego rodzaju korekty.

Głównymi beneficjentami obniżek opłat są, zdaniem NBP, duże sieci handlowe. Dzięki formułom stosowanym w umowach z agentami rozliczeniowymi były one w stanie natychmiast odczuć skutki redukcji interchange, podczas gdy mniejsze firmy z opóźnieniem renegocjowały umowy.

W ten sposób wzmocniły one swoją pozycję konkurencyjną, co autorzy raportu zaliczyli do nieoczekiwanych konsekwencji ustaw. Wydawcy kart podjęli w tym czasie szereg kroków, które miały zrekompensować spadek przychodów – część z nich podniosła opłaty za usługi bankowe, co uderzyło w portfele konsumentów. Oszczędności zaczęto również szukać w obsłudze bankomatów, co wkrótce może zaowocować znaczącymi przetasowaniami na rynku.

Raport banku centralnego dość szczegółowo omawia także szereg innych mniej spektakularnych efektów spadku interchange. Ogólna ocena „kartowej rewolucji” nie jest raczej pozytywna. Podsumowując jednak skutki całego łańcucha zdarzeń, eksperci NBP wskazują, że zmiany były nieuniknione. W grudniu nowe stawki opłat kartowych zaczną obowiązywać w całej Unii. Polska, po części przypadkiem, wyprzedziła inne kraje, które czeka teraz wyzwanie wdrożenia tzw. MIF Regulation.