Z danych NBP wynika, że tylko od stycznia do sierpnia wartość naszych pieniędzy zdeponowanych na lokatach bankowych wzrosła o 10 mld zł. To tyle, ile w całym 2005 r., a wtedy stopy procentowe były znacznie wyższe niż obecnie.
ING Bank Śląski kusi Otwartym Kontem Oszczędnościowym, którego oprocentowanie wynosi obecnie 3,5-3,75 proc. Dodatkowo obiecuje dać 50 zł w prezencie klientowi, który przyprowadzi kolejną osobę z przynajmniej tysiącem złotych w portfelu. Podobne rachunki oferują także inne banki. Nordea Progress wabi odsetkami 3,2-3,8 proc., zaś Polbank reklamuje najwyżej oprocentowanie zwykłe konto osobiste – 4,5 proc. Jednocześnie rośnie oprocentowanie zwykłych lokat. Noble Bank proponuje bogatym klientom roczny depozyt z odsetkami 5 proc. AIG Bank oferuje na lokacie direct+ stawkę do 4,4 proc. W Getin Banku od niedawna maksymalna stawka wynosi 4,5 proc. Furorę robią także lokaty powiązane z funduszami inwestycyjnymi. Na przykład Nordea proponuje stawkę do 15 proc. rocznie, o ile klient jednocześnie ulokuje oszczędności w funduszach.
O tym, że banki coraz mocniej rywalizują o oszczędności Polaków, przekonuje wzrost cen na tzw. rynku międzybankowym, na którym banki handlują nadwyżkami pieniędzy. Tzw. wskaźnik WIBOR 3M, obrazujący, ile banki są gotowe płacić innym bankom za dodatkowe pieniądze, jeszcze w lutym miał wartość 4,08 proc. Dziś krąży już wokół 4,23-4,25 proc. Cena pieniądza rośnie, bo wszyscy spodziewają się, że Rada Polityki Pieniężnej na początku przyszłego roku podwyższy stopy procentowe. Do podnoszenia oprocentowania lokat zmuszają bankowców również rosnące jak na drożdżach kredyty.