Coraz więcej płacimy za żywność, prąd i gaz

To więcej niż w lutym, gdy wskaźnik ten sięgnął 3,3 proc., a także znacznie więcej, niż prognozowali wszyscy analitycy i resort finansów. Wiele wskazuje na to, że wysoki wzrost cen utrzyma się w Polsce jeszcze w najbliższych miesiącach. Dopiero lato powinno przynieść nieco uspokojenia i wówczas inflacja może spaść poniżej 3 proc. Będzie to zasługa niższych cen ubrań i sprzętu RTV/AGD.

Szybki wzrost cen oznacza, że Rada Polityki Pieniężnej najprawdopodobniej wstrzyma się na razie z kolejnym cięciem stóp procentowych. I chociaż taka informacja mogłaby ucieszyć osoby, które oszczędzają pieniądze na lokatach, to z drugiej strony należy pamiętać o tym, że wysoka inflacja zjada realne zyski z naszych depozytów.

Polaków najbardziej bije po kieszeniach podwyżka cen produktów spożywczych oraz kosztów związanych z używaniem mieszkań. To one wzrosły najbardziej. Jak podaje GUS, za czynsz, prąd i gaz płacimy już o niemal 9 proc. więcej niż przed rokiem. Ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły w marcu w porównaniu tylko do lutego o 1,9 proc. W stosunku do marca ubiegłego roku podskoczyły aż o 4,8 proc.

Według analityków powodem tak dużego wzrostu cen żywności było osłabienie złotego. Wpływ miały także czynniki sezonowe. – Osłabienie naszej waluty spowodowało wzrost cen towarów importowanych – mówi dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Najbardziej podrożały owoce cytrusowe. Cena bananów tylko w ciągu miesiąca skoczyła aż o 12,1 proc. Drastycznie – bo aż o 13 proc. – wzrosła także cena cukru sprowadzanego z krajów Unii Europejskiej.

Czynniki sezonowe wpłynęły przede wszystkim na ceny owoców i warzyw. – Zwykle w zimie i na przedwiośniu te towary drożeją. W przyszłych miesiącach sytuacja może się nieco uspokoić. Pod warunkiem jednak, że w górę znacząco nie pójdą np. opłaty za energię czy transport, które mają duży wpływ na ostateczne ceny u producentów – podkreśla Krzysztof Wołowicz, analityk makroekonomiczny banku BPS.

Ekonomiści pocieszają jednak, że szczyt wzrostu cen jest bliski. Latem można spodziewać się spadku inflacji nawet do poziomu 2,5 proc. – Wpływ na to będzie miało przede wszystkim wyhamowanie popytu konsumpcyjnego – podkreśla Krzysztof Wołowicz. Już to widać w danych o sprzedaży detalicznej. Podczas gdy jeszcze w połowie ubiegłego roku notowaliśmy jej kilkunastoprocentowe wzrosty, to luty przyniósł nam już spadek sprzedaży o 1,6 proc. Jak wynika z prognoz, latem może ona zmniejszyć się nawet o 10 proc. w stosunku do ubiegłego roku.

Według Krzysztofa Wołowicza najszybciej w dół pójdą ceny sprzętu RTV/AGD. Nadal spadać będą również ceny odzieży i obuwia. Już w pierwszym kwartale tego roku ubrania były o 7,5 proc. tańsze niż w tym samym okresie ubiegłego roku. – Spadek cen tych właśnie produktów najdobitniej świadczy o spowolnieniu gospodarczym. Osoby, które obawiają się o pracę czy utrzymanie wynagrodzeń na dotychczasowym poziomie, w pierwszej kolejności rezygnują bowiem z kupowania nowych ubiorów i wymiany sprzętu RTV/AGD – tłumaczy Krzysztof Wołowicz.

Spadek cen natomiast wcale nie musi objąć żywności. Tutaj nadal decydujący będzie kurs złotego oraz czynniki sezonowe – np. wielkość i jakość tegorocznych zbiorów.

– Niestety wysoka inflacja powoduje, że najprawdopodobniej w tym miesiącu Rada Polityki Pieniężnej powstrzyma się z obniżką stóp procentowych – uważa Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. A to oznacza, że na razie nie ma co liczyć na kolejny spadek cen kredytów. To bowiem właśnie od wysokości stóp zależy m.in. oprocentowanie udzielanych klientom indywidualnym kredytów hipotecznych w złotych i kredytów dla przedsiębiorstw.

Eksperci są zdania, że z kolejną decyzją RPP zaczeka na efekty pięciu poprzednich cięć stóp oraz na spadek inflacji. Jeśli więc wzrost cen utrzyma się na wysokim poziomie również w kwietniu, to kolejną obniżkę stóp zobaczymy najwcześniej w czerwcu.

Łukasz Pałka
Współpraca: Magdalena Olczak