Cud gospodarczy? Pod warunkiem…

– Adam Szejnfeld – prawnik, poseł Platformy Obywatelskiej,

– Jeremi Mordasewicz – ekspert gospodarczy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan,

– Maria Wiśniewska – ekonomistka, była posłanka PO

– Paweł Poncyljusz – poseł PiS, wiceminister gospodarki w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego,

– Paweł Rzepka – były prezes Telekomunikacji Polskiej,

– Maciej Ślusarek – współzałożyciel Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy,

– Dariusz Trzaska – wiceprezes zarządu spółki doradztwa podatkowego Manugiewicz, Trzaska i Wspólnicy,

– Jarosław Nowicki – dyrektor generalny Maxdata

– Krzysztof Olbrycht – prezes Zarządu Spółki Doradztwa Podatkowego VALOR, ekspert Centrum im. Adama Smitha.

Wynikiem spotkania jest lista 10 postulatów, które przedstawiamy poniżej. Dokładna relacja ze spotkania w grudniowym numerze miesięcznika Businessman.pl (w sprzedaży od 1 grudnia).

1.Niech VAT będzie VAT-em

Należy jak najszybciej opracować nową ustawę o podatku od towarów i usług, gdyż obecne rozwiązania prawne są niekorzystne dla przedsiębiorców.

Adam Szejnfeld: Podatek VAT w obecnej postaci nie realizuje idei podatku od wartości dodanej. Być może z tego też powodu nazywa się go podatkiem od towarów i usług. VAT nie powinien być podatkiem obrotowym dla przedsiębiorców, a tak jest w tej chwili. Powinien być neutralny. Dlatego uważam, że nie ma sensu nowelizowanie obecnie istniejących przepisów, ale trzeba uchwalić zupełnie nową ustawę o VAT, która zapewni właśnie neutralność tego podatku, a także maksymalnie uprości i uczyni przejrzystymi przepisy regulujące stawki, ich zróżnicowanie itd. Niejasność obecnie obowiązujących regulacji stwarza ogromne pole do zachowań kryminogennych i korupcjogennych. Tak jest zresztą zawsze, gdy prawo jest niejednoznaczne. Tak więc nowa ustawa o VAT ten problem musi wyeliminować.

2.Uproszczenie systemu podatkowego

Nowe prawo powinno szeroko definiować koszty uzyskania przychodów. Definicja kosztów powinna być taka sama we wszystkich ustawach. Należy maksymalnie zbliżyć bilansowe i rachunkowe rozumienie kosztów i przychodów (dzisiaj jest około 70 wyjątków). Trzeba ograniczyć przeróżne opłaty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, oraz umożliwić wszystkim chętnym rozliczanie CIT i PIT w okresach kwartalnych.

Jeremi Mordasewicz: Potrzebna jest nam reforma systemu podatkowego zmniejszająca ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej i obniżająca koszty wykonywania obowiązku podatkowego. W tym: wydłużenie vacatio legis ustaw podatkowych, ograniczenie katalogu wydatków nie stanowiących kosztów uzyskania przychodu, ujednolicenie rachunku podatkowego i bilansowego poprzez ujednolicenie momentu uznania wydatku za koszt, wprowadzenie zasady niewykonywania decyzji podatkowej do czasu jej uprawomocnienia, likwidacja obecnego dualizmu w zakresie kontroli i orzekania o zobowiązaniach podatkowych skutkującego zróżnicowaniem orzecznictwa, wprowadzenie elektronicznych faktur i elektronicznej archiwizacji kwitów kasowych.

Dariusz Trzaska: Nie penalizować na każdym kroku jeżeli chodzi o drobiazgi. A wręcz przeciwnie – te sankcje jakie obowiązują obecnie, a z których fiskus nadzwyczaj chętnie korzysta, wobec nieświadomych grzechów podatników należałoby nawet złagodzić.

3.Obniżenie pozapłacowych kosztów pracy

Koszty pracy to nie tylko kwota wypłacana pracownikom w postaci wynagrodzenia. To także koszty pozapłacowe, zwane często klinem podatkowym – a więc podatki od płac i składki ubezpieczeń obowiązkowych. W Polsce są to składki emerytalne, rentowe, chorobowe, a także na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (według danych NBPortal.pl. pracownik zarabiający w Polsce tylko nieco ponad tysiąc złotych netto kosztuje pracodawcę – właśnie z powodu owych kosztów pozapłacowych – ponad 1820 zł miesięcznie). Klin podatkowy w Polsce wynosi ok. 43 proc. (podczas gdy średnia OECD to 32,5 proc., w Czechach 37,8 proc., a na Słowacji 32,4 proc.).

Jeremi Mordasewicz: Obniżenie pozapłacowych kosztów pracy będzie możliwe pod jednym warunkiem – musi być wola polityczna do ograniczenia wydatków socjalnych o charakterze dezaktywizującym. No, bo obniżenie podatków jest możliwe pod warunkiem zmniejszenia wydatków. Na przykład jeżeli nie ograniczymy możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę, które kosztuje 20 mld złotych rocznie, to postulat ograniczenia pozapłacowych kosztów pracy jest niemożliwy do zrealizowania. W Polsce po przekroczeniu 55 roku życia pracuje zaledwie 28 procent osób. Dla przykładu w Estonii w tej grupie wiekowej pracuje dwa razy więcej ludzi. Poza tym dzisiaj u nas zbyt dużą część dochodów ludności stanowią transfery socjalne, czyli alternatywne dochody wobec pracy.

Jeżeli chodzi o fundusz pracy, to powinien być finansowany z budżetu, czyli pośrednio z podatków konsumpcyjnych. A to dlatego, ze jeśli jest liczony od składki z funduszu płac to on się staje funduszem procyklicznym – w momencie kiedy jest dobra koniunktura gospodarcza wpływa więcej środków, bo rośnie fundusz płac, a jednocześnie maleje zapotrzebowanie na wypłaty; kiedy zaś pogarsza się koniunktura maleje fundusz płac a wzrasta zapotrzebowanie na wypłatę świadczeń.

Dobrym rozwiązaniem byłoby skumulowanie wszystkich składek, z wyjątkiem emerytalnej, bo ta ma inny charakter. Stworzenie takiego jednego podatku przy ruchu podatkowym byłoby wówczas silnie odczuwalne.

Jako swoistą ciekawostkę na temat obciążenia przeróżnymi składkami podam przykład: Irlandczyk w rodzinie czteroosobowej od każdego zarobionego euro odprowadza 6 eurocentów. U nas przy takim samym modelu rodziny do podatnika od jednego zarobionego złotego dociera tylko 60 groszy. 40 groszy przejmuje państwo.

4.Usprawnienie działania wymiaru sprawiedliwości, w tym w głównej mierze sądów gospodarczych.

Reforma sądownictwa gospodarczego jest niezbędna. Główną wadą sądów gospodarczych jest ich fatalna organizacja pracy polegająca na wyznaczaniu pierwszej rozprawy wiele lat po wniesieniu pozwu i wyznaczaniu kolejnych rozpraw z bardzo długimi interwałami czasowymi. Przedłużanie procedur prowadzi nie tylko do strat przedsiębiorców, ale czasami nawet do bankructw.

Należy również zwiększyć odpowiedzialność funkcjonariuszy publicznych za naruszenie prawa. Potrzebna jest poprawa jakości stanowionego prawa i uproszczenie przepisów. Nieprecyzyjne prawo daje zbyt dużą dowolność interpretacji, co powoduje, że urzędnicy stosujący je w praktyce wydają błędne decyzje.

Maciej Ślusarek: Są dwa podstawowe problemy dotyczące sądownictwa gospodarczego. Pierwszy to jest sprawa egzekwowania należności. Według badań, które wykazują ile dni potrzeba na wyegzekwowanie należności w krajach rozwiniętych i u nas wynika, że w krajach rozwiniętych jest to 130 dni, a u nas 1000 dni. To jest jakaś zupełna przepaść. Rozwiązaniem tej sytuacji jest jednak decyzja stricte polityczna, bo związana ze zwiększeniem finansowania sądownictwa. Natomiast druga kwestia to poziom sformalizowania spraw gospodarczych. To jest kompletne szaleństwo, które prowadzi do tego, że przedsiębiorcy w sposób bardzo łatwy mogą się, mówiąc kolokwialnie, wyłożyć w postępowaniu sądowym nie znając kilku drobnych zapisów. To są sprawy trudne nawet dla profesjonalistów. Mając pełną rację można przegrać sprawę właśnie z przyczyn proceduralnych – a to nie załączając pełnomocnictwa, a to nie powołując wszystkich dowodów, a to wnosząc jeden druczek a nie dwa… Jak już wspomniałem, z tymi historiami kłopoty mają i profesjonaliści. A co mają powiedzieć drobni przedsiębiorcy, którzy toczą bój o jakieś niewielkie kwoty, bez wspomagania prawników. Ich sytuacja naprawdę jest nie do pozazdroszczenia. A przecież w założeniu egzekucja należności powinna być tania i szybka.

5.Rzeczywista swoboda działalności gospodarczej.

Należy zlikwidować bariery rozwoju aktywności gospodarczej. Konieczne jest odbiurokratyzowanie gospodarki.

Koncesjonowanie działalności gospodarczej należy sprowadzić do minimum, a działalność wykonywana osobiście winna być traktowana jak działalność gospodarcza.

Każda dorosła osoba powinna mieć prawo do prowadzenia działalności gospodarczej w produkcji, handlu i usługach i podlegać jednoznacznym zasadom podatkowym.

Jeremi Mordasewicz: Zgadzam się, że źle ustawiony system zamówień publicznych bardzo przeszkadza przedsiębiorcom. Chory w Polsce jest system zamówień publicznych. W ustawie, która to reguluje jest mnóstwo do zmiany. Jeżeli tego nie zmienimy, to będziemy tkwili w tym bagnie cały czas. Trzeba też wypracować system dobrych praktyk – skorzystać ze standardów, które branże na świecie już wypracowały. Trzeba je tylko konsekwentnie przenieść na nasz rynek.

Im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej. Tylko takie działanie może zwiększyć wydajność i efektywność spółek nadzorowanych obecnie przez Skarb Państwa, czy zminimalizować korupcjogenność układów biznesowych. Trzeba jak najszybciej prywatyzować, bo nie ma prawdziwej konkurencji na rynku pełnym podmiotów kontrolowanych przez państwo. Rozbudowany sektor państwowy hamuje wzrost całej gospodarki, ponieważ wolniej się modernizuje i nie tworzy nowych miejsc pracy.

Paweł Poncyljusz: Zdjęcie pewnych obowiązków z państwa jest dobrym pomysłem. Jest jednak jeden warunek – musimy zagwarantować, że oddanie pewnych kompetencji na udzielanie różnego rodzaju zgód, zezwoleń, certyfikacji nie spowoduje blokowania wejścia nowych firm, nowych podmiotów do danej branży.

Jeżeli zaś chodzi o regulatora, to chyba czasami grzeszymy naiwnością. Dzisiaj budżet przeciętnego koncernu europejskiego to jest budżet naszego państwa. I powiedzmy sobie to szczerze, że w przypadku jakiegokolwiek sporu z koncernami globalnymi państwowy regulator właśnie ze względów finansowych będzie miał poważne problemy w sporach sądowych.

Mówiąc o prywatyzacji nie wolno jednak zapominać o Polsce solidarnej, o ludziach dla których prywatyzacja oznaczać może pogorszenie sytuacji. Rynek nie jest w stanie wszystkiego załatwić. Przekonaliśmy się już o tym niejednokrotnie.

Jarosław Nowicki: Musimy budować społeczeństwo wyedukowane z odpowiednim poziomem kompetencji. Jesteśmy w ogonie państw Unii Europejskiej jeżeli chodzi o informatyzację. Jeżeli nie nadrobimy tych zaszłości zostaniemy robotnikiem Europy wykonującym najprostsze prace, nie wnosząc żadnej wartości dodanej. Mamy jednocześnie duży potencjał w branży informatycznej, gdzie zespoły polskich informatyków wygrywają szereg międzynarodowych konkursów. Pytanie: Dlaczego tej sytuacji nie wykorzystujemy? Być może na przeszkodzie stoi nadmiar państwa w naszym codziennym życiu?

Adam Szejnfeld: Jestem przekonany, że po ostatnich dwóch latach, gdy prywatyzacja stanęła praktycznie w miejscu, teraz jej tempo zwiększy się kilkakrotnie. Wynika to z tego, że prywatyzacja służy zwiększeniu efektywności przedsiębiorstw prywatyzowanych.

Jest jednak także inny cel: wyprowadzenie polityków z gospodarki. Im więcej firm z udziałem państwa, tam zawsze wielu polityków pośrednio lub bezpośrednio chce wpływać na los tych podmiotów, a one często stają się dawcami posad dla działaczy partyjnych lub ludzi związanych z określoną partią. Ostatnie dwa lata pokazały, że mimo deklaracji, tak było również teraz. Dlatego również z tego powodu prywatyzację należy przyspieszyć.

7.Zmiana obowiązującej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz ustawy prawo budowlane.

Obecne regulacje prawne wydłużają na wiele miesięcy – a bywa, że i lat – nawet niewielkie inwestycje. Ograniczają tym samym swobodny rozwój wielu firm, narażając często przedsiębiorców na straty. Należy jak najszybciej ułatwić ten proces.

Jeremi Mordasewicz: Ułatwienie realizacji inwestycji budowlanych jest konieczne. Wymaga to uregulowania praw własności i utworzenia funduszu powierniczego dla nieruchomości bez znanego właściciela. Polskę trzeba pokryć planami zagospodarowania przestrzennego. Konieczne jest także zracjonalizowanie podatku od nieruchomości oraz usprawnienie zamówień publicznych.

8.Deregulacja i demonopolizacja rynku.

Istnieje konieczność takich regulacji prawnych, które umożliwią liberalizację gospodarki i zapewnią swobodę konkurencji. Poziom demonopolizacji rynku polskiego jest zróżnicowany w poszczególnych jego segmentach. Funkcjonują nadal sektory o niepełnej konkurencji, a także silnie zmonopolizowane. Do tych ostatnich zaliczyć należy w szczególności: niektóre usługi telekomunikacyjne i pocztowe, rynek energetyczny i gazowniczy oraz niektóre usługi transportowe. Deregulacja i demonopolizacja rynku to także całkowita kasacja korporacji zawodowych, które ograniczają dostęp do wykonywania niektórych profesji.

Paweł Poncyljusz: Na pewno demonopolizacja rynku przeciąga się, ale wynika to z wielu spraw. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że w Sztokholmie już palcami pokazują budynek, który kiedyś był tam pocztą główną. W tej chwili jest zamknięty, ktoś go kupił i będzie w tym miejscu coś innego. Przypuszczam, że nawet jeśli nie zdemonopolizujemy Poczty Polskiej, to na Świętokrzyskiej w Warszawie, w budynku Poczty Głównej i tak powstanie jakaś dyskoteka lub dobra knajpa. My zmierzamy w kierunku e-społeczeństwa i nie ma od tego odwrotu.

Paweł Rzepka: Propozycje negujące zmiany tego co jest – a takie przecież są – gotów jestem wysłuchać. Stawiam jednak jeden zasadniczy warunek: coś trzeba zaproponować. Założenie pilnujemy, nadzorujemy, kontrolujemy jest cywilizacyjnie nieakceptowanle.

9.Infrastruktura dróg ekspresowych i autostrad

Konieczne jest pilne przygotowanie zmian legislacyjnych, które dopuszczą różne formy budowania autostrad. Ten element infrastruktury, to jedna z największych bolączek i barier rozwoju gospodarczego w Polsce. Drogi muszą budować ci, którzy potrafią to robić i mają na to pieniądze.

Paweł Poncyljusz: Uchwalona niedawno tak zwana spec ustawa związana z organizacją EURO 2012 jest przykładem na odbiurokratyzowanie procedur gospodarczych. Ta pionierska regulacja powinna pokazać, że nie trzeba mieć zbiurokratyzowanych procedur o zamówieniach publicznych, by iść do przodu – by w miarę uczciwie, nie wiem czy do końca uczciwie, przeprowadzać przetargi na budowy stadionów, autostrad czy cokolwiek innego. Jestem przekonany, że to jedno z rozwiązań, które pozwoliłoby – wprowadzone w szerszym zakresie – na jakieś zmiany w infrastrukturze drogowej Polski.

Chciałbym też zaznaczyć, że dalsze przykręcanie śruby w prawie o zamówieniach publicznych nic nie daje. Fachmani od przetargów zawsze będą się potrafili do tego dostosować. A udowodnienie komuś, że działał w złej wierze jest praktycznie niemożliwe w sądzie. W prawie o zamówieniach publicznych trzeba sobie, jak to się nieładnie mówi, odpuścić i nie budować jakiejś hierarchicznej struktury odwołań, arbitraży etc. To wcale nie spowoduje sytuacji, że liczba przekrętów będzie większa niż jest dzisiaj. Natomiast w szybszym tempie będzie można wyłaniać zwycięzców przetargów. A potem szybciej budować między innymi drogi ekspresowe i autostrady.

10. Szybkie wprowadzenie euro

Zdaniem niektórych ekonomistów, gdyby była wola polityczna, przyjęcie wspólnej waluty byłoby możliwe w Polsce nawet 1 stycznia 2010 roku. Przyjęcie euro jest w dłuższym czasie opłacalne, bo przełoży się na szybszy wzrost gospodarczy. Dla przedsiębiorców kupujących lub sprzedających towary bądź usługi w euro, wprowadzenie europejskiej waluty pozwoliłoby na bardziej racjonalne planowanie biznesu. Dzisiaj różnice kursowe bywają dla niektórych nieprzewidywalnymi stratami.

Maria Wiśniewska: Z punktu widzenia gospodarki wprowadzenie euro to bardzo wysoki priorytet. Wprowadzenie waluty europejskiej niesie z sobą pewne zagrożenia, ale tylko hipotetyczne, chociaż dzisiaj powinniśmy oszacować niebezpieczeństwo ich wystąpienia. Natomiast realnie jest to ogromny plus dla szeroko rozumianego biznesu i zwykłych ludzi. Skąd zatem strach przed tą walutą? Przypuszczam, że to wynik tego, iż idea wprowadzenia jej na polski rynek obrosła stereotypami związanymi z tym, że wprowadzenie wspólnej europejskiej waluty w innych krajach spowodowało tam gwałtowny wzrost inflacji. A to nieprawda. Poza tym te pierwsze kraje przyjęły euro będąc na szczycie cyklu koniunkturalnego i potem nastąpił spadek, ale wcale nie spowodowany euro. Natomiast politycy w swojej retoryce znaleźli sposób zwalania winy za swoje nieudane decyzje gospodarcze na euro. W rezultacie powstała kwadratura koła. Kiedy jednak profesjonalnie popatrzy się na to, co niesie z sobą euro dla gospodarki, to naprawdę niesie same korzyści.

Jednym z cytowanych zagrożeń jest twierdzenie, że pozbawimy się wpływu na politykę pieniężną, bo o stopach procentowych decydować będzie Europejski Bank Centralny. Czy jednak decyzje EBC niosą zagrożenie dla Polski? Jeżeli tak, to zakładamy, że synchronizacja polskiej gospodarki z europejską jest bardzo mała. Wszystkie badania empiryczne pokazują, że jest odwrotnie.

A jakie korzyści dla biznesu będzie miała decyzja o przyjęciu euro w Polsce? Eliminujemy koszty transakcyjne. Eliminujemy ryzyko kursowe – w każdej transakcji przepływu kapitału około 20 procent stanowi ryzyko kursowe. Uproszczony będzie też system księgowy.

Jeremi Mordasiewicz: Część polityków jest przeciwna przyjęciu euro, ponieważ świetnie wie, że wspólna waluta europejska w Polsce to konieczność ograniczenia wydatków publicznych. A jaki polityk, który chce przetrwać pójdzie na coś takiego? Dlatego próbują wykręcić kota ogonem. Jednak – jak sądzę – będą musieli się poddać.