Cybergangi wykorzystują kryzys na rynku finansowym

„Podczas kryzysu rośnie desperacja osób bojących się o swoje oszczędności. To czas zarzucania przynęty przez cyberprzestępców. – Taką przynętą były e-maile o sprzedaży Wachovia Corporation Citibankowi. Oszuści nakłaniali w nich adresatów, żeby pobrali nowy certyfikat bezpieczeństwa z podrobionej strony Wachovii. Dzięki temu poznawali numery kont, PIN i kart kredytowych mówi Sean Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa w firmie F-Secure.”, czytamy.

„Takich akcji jest coraz więcej. Cyberprzestępcy wykorzystują objawy paniki na rynku finansowym, przesyłając klientom banków maile z żądaniem podania danych umożliwiających dostęp do kont. Dzięki temu ofiary ataku mogłyby ocalić swoje pieniądze. Według PandaLabs tylko w ciągu trzech dni, od 14 do 16 września, kiedy amerykańskie giełdy notowały gigantyczne spadki, liczba cyberataków rosła dziennie o 50 proc., od 8276 do 31404.”, informuje gazeta.

Eksperci przyznają, że nasz kraj staje się coraz częstszym celem kampanii cybergangów. Jednak skala ataków nie jest duża. „Gangi wykorzystują chętnie zamieszanie na rynku finansowym, tymczasem na rasie Polska jest od niego wolna. – Klienci banków czują się u nas zagrożeni w znacznie mniejszym stopniu niż chociażby w Stanach Zjednoczonych. Polacy w kontaktach z bankami pozostali ostrożni – twierdzi Michał Iwan z firmy F- Secure. Sprzymierzeńcem hakerów jest panika, której w Polsce udało się uniknąć.”, czytamy w „Dzienniku”.

Eksperci firmy PandaLabs twierdzą, że organizacje przestępcze uważnie obserwują sytuację na rynku i dostosowują się do niej zależnie od potrzeb, w celu uzyskania jak największych zysków. Zdaniem specjalistów z PandaLabs nowa strategia przestępców internetowych to odpowiedź na konsolidację przemysłu bankowego przeprowadzoną dzięki wielomilionowym dofinansowaniom udzielonym bankom przez rządy państw na całym świecie. W wyniku konsolidacji, w przyszłości istnieć będzie mniej banków, a niestabilność w środowisku finansowym może uczynić z nich bardzo atrakcyjne cele.

Więcej szczegółów w „Dzienniku”.
Na podstawie: Marek Jaślan