Cyberprzestępcy mają dostęp nawet do 200 punktów umożliwiających atak na dużą firmę

Cyberprzestępcy mają dostęp nawet do 200 punktów umożliwiających atak na dużą firmę. Cyberbezpieczeństwo staje się problemem strategicznym zarządów, dobra reakcja na atak może przynieść firmie korzyści i przyczynić się do wzrostu jej wartości.

Cyberzagrożenia ciągle ewoluują, a ich coraz poważniejsze skutki finansowe odczuwają firmy na całym świecie, także w Polsce. Hakerzy mają coraz lepsze umiejętności. Dodatkowo wg ekspertów firmy doradczej Deloitte, wraz z rozwojem nowoczesnych technologii rośnie liczba potencjalnych obszarów, które cyberprzestępcy mogą wykorzystać, aby włamać się do organizacji.

W przypadku dużych i średnich firm takich tzw. punktów dostępu może być 190-200, a w mniejszych od 20 do 50. Dlatego odpowiedzialność za cyberbezpieczeństwo, które staje się problemem strategicznym, przesuwa się z działów IT w kierunku zarządów, co stanowi duże wyzwanie. Niemal codziennie media na całym świecie informują opinię publiczną o atakach, których dokonują cyberprzestępcy dysponujący różnym poziomem wiedzy i determinacji. Dotyczy to również Polski. Ich ofiarami padają banki, instytucje ubezpieczeniowe, firmy telekomunikacyjne, serwisy aukcyjne, jak i agendy rządowe.

„Przypadki, które wychodzą na światło dzienne stanowią wierzchołek góry lodowej. Dlatego należy docenić te instytucje i firmy, które publicznie przyznały się, że stały się obiektem cyberataku. To świadczy o dojrzałości ich i rynków, na których funkcjonują” – wyjaśnia Jakub Bojanowski, Partner w Dziale Zarządzania Ryzykiem Deloitte w Europie Środkowej.

Problem ukrywania ataków hakerskich dotyczy firm na całym świecie. Postępują tak z obawy przed utratą klientów i zaufania inwestorów. Jednak coraz częściej zdarza się, że organizacje w razie cyberataku przyjmują strategię pełnej transparentności wobec swoich interesariuszy. Jednym z takich przykładów jest brytyjski operator telekomunikacyjny Talk Talk, który w obliczu cyberataku w październiku ubiegłego roku informował klientów na bieżąco o podejmowanych działaniach. Strategia powiodła się nie tylko ze względu na widoczne polepszenie postrzegania firmy wśród klientów, ale również ze względu na wzrost dynamiki przychodów odnotowany w ostatnim raporcie finansowym. Ewolucja zagrożeń i cyberataków odnosi się również do kompleksowości firm i prowadzonego biznesu.

Deloitte wyliczył ile potencjalnych tzw. punktów wejścia do firmy mają cyberprzestępcy. Okazuje się, że w przypadku mniejszych firm zatrudniających od 10 do 250 osób takich miejsc jest od 20 do 50. Problem rośnie, gdy mowa jest o większych organizacjach, z zespołem liczącym powyżej 250 pracowników. Okazuje się, że liczba takich punktów dostępu wynosi aż 190-200. Są to, m.in.: strony internetowe, media społecznościowe, na których aktywni są pracownicy i sama firma, używane aplikacje mobilne oraz infrastruktura techniczna. Potencjalne niebezpieczeństwo stwarzają również dostawcy usług, którzy sami mogą stać się celem cyberataku.

„Dlatego zarząd i osoby decyzyjne powinny odpowiedzieć sobie na pytanie, kto i dlaczego może być potencjalnie zainteresowany atakiem na ich biznes, a także w jaki sposób może przeprowadzić atak. Sposób jego realizacji jest w dużej mierze zdeterminowany poprzez ekspozycję firmy na zagrożenia, która bardzo często nie jest do końca znana lub właściwie zarządzana. Zrozumienie samego atakującego oraz punktów wejścia do firmy, wskaże nam priorytety w zakresie ochrony, a także podpowie nam czy jesteśmy wyposażeni w odpowiednie kompetencje oraz narzędzia, które pozwolą nam efektywnie chronić się lub sprawnie odpowiedzieć na atak.” – wyjaśnia Marcin Ludwiszewski, Lider obszaru cyberbezpieczeństwa w Deloitte.

Szybko zmieniająca się rzeczywistość, także technologiczna, powoduje, że przedsiębiorstwa w tej chwili są połączone ze światem wieloma kanałami. W związku z tym, skala potencjalnych skutków ataku na infrastrukturę IT sprawia, że problem cyberbezpieczeństwa staje się kwestią strategiczną firmy, a odpowiedzialność za ten obszar przesuwa się stopniowo z działów IT w kierunku członków zarządu. Niestety dotychczasowa praktyka wskazuje, że odpowiedzialnością za dokonane cyberataki obarczani są często dyrektorzy IT.

Zdaniem ekspertów Deloitte jednym z kluczowych elementów, które może ochronić firmę przed zagrożeniami jest zrozumienie strategii atakującego. Każdy haker ma inną taktykę i cel, więc reakcja firmy powinna być dostosowana do rodzaju działań konkretnego hakera. „Firmy nie powinny zadawać sobie pytania, czy zaatakują nas cyberprzestępcy, tylko kiedy oraz w jaki sposób może to nastąpić. Aby najlepiej przygotować się na taki incydent, przedsiębiorstwo musi cyklicznie i na bieżąco identyfikować swoje słabe punkty, które mogą wykorzystać hakerzy. Jedyną metodą działania w takich przypadkach jest prewencja” – mówi Jakub Bojanowski.

Każdy atak realizowany jest w wielu etapach i na różnych płaszczyznach. Są ataki proste i bardziej złożone. Nie ma jednego środka bezpieczeństwa adresującego wszystkie ryzyka wynikające z etapów prowadzonego ataku. „Warto również wspomnieć, że atak ma różną dynamikę, są ataki celowe realizowane w długim horyzoncie czasowym, a także ataki wynikające z przypadkowego odnalezienia błędu np. w aplikacji web firmy. Biorąc to pod uwagę, istotne jest określenie apetytu firmy na ryzyko w kontekście prowadzonego biznesu i podjęcie decyzji, przed kim chcemy się chronić i w którym miejscu ta obrona będzie najbardziej efektywna.” –  podsumowuje Marcin Ludwiszewski.

/ Deloitte