Czerwiec przyniósł deweloperom szereg złych informacji

O kredyt hipoteczny jest trudniej, rynkowa kroplówka w postaci programu „mieszkanie dla młodych” niebawem przestanie się sączyć, a do tego Państwo zajmie się wynajmowaniem mieszkań za „półdarmo”. Czerwiec obfitował w informacje, które powinny odbić się negatywnie na liczbie sprzedawanych lokali. Wciąż nie psuje to jednak nastrojów wśród deweloperów.


Trzyosobowa rodzina dysponująca dochodem na poziomie 5 tys. zł netto może pożyczyć około 370 tys. zł (mediana) w formie 30-letniego kredytu – wynika z najnowszych danych zebranych przez Lion’s Bank. Wynik ten jest co prawda o niemal 13 tys. zł wyższy niż przed miesiącem, ale w dłuższej perspektywie możliwości pożyczkowe modelowej rodziny wyraźnie topnieją. W ciągu roku zdolność kredytowa modelowej rodziny spadła o ponad 87 tys. zł.

Do kalkulacji przyjęto, że kredytobiorcy zobowiązują się do korzystania z bankowego rachunku i karty kredytowej, a w niektórych bankach także kupują dodatkowe ubezpieczenie (o ile jest to niezbędne).

Fakt, że banki chcą pożyczyć coraz mniej, trzeba łączyć z nowymi obowiązkami nakładanymi na te instytucje (np. podatek, wymagania kapitałowe, składki na BFG), a także obawami przed kosztami przewalutowania kredytów.

Kończą się dopłaty i straszy tani najem


O kredyt jest więc dziś trudniej niż jeszcze przed rokiem, ale jest to tylko jedna ze złych informacji, które napłynęły na rynek w czerwcu. Najważniejszą z nich wydaje się zapowiedź programu „mieszkanie +”, która – o ile zostanie zrealizowana – może okazać się rewolucją na rodzimym rynku. Jednym z elementów bardzo obszernego programu „,mieszkanie +” ma być powołanie instytucji, która zajmie się budową, wynajmem i oddawaniem na własność wynajmowanych mieszkań. Co warte podkreślenia w modelu tym można będzie de facto kupić mieszkanie bez ryzyka zaciągania kredytu hipotecznego, ale też za cenę niejednokrotnie dwa razy niższą niż na rynku. Efekt? Stawki najmu mogą spaść, a niewykluczone, że mniej będzie trzeba też płacić za zakup mieszkań. Może to spowodować, że część inwestorów – posiadających mieszkania na wynajem – poważnie zastanowi się, czy chce narażać się na konkurencję z państwowym molochem. Podobne rozterki mogą mieć osoby, które rozważały zakup lokalu z przeznaczeniem na wynajem. To powinno szczególnie niepokoić deweloperów, skoro wg szacunków NBP aż 58 proc. pieniędzy, za które w 2015 r. kupiono nowe mieszkania w największych miastach, to była gotówka. Ta często stoi za zakupami inwestycyjnymi.

Gdyby tego było mało najnowsze dane BIK pokazują, że w maju relatywnie mało osób wnioskowało o kredyt mieszkaniowy. Miesięczny wynik na poziomie 30,9 tys. osób, to niewiele w porównaniu do kwietnia (37 tys.) czy marca (42,6 tys.). Biorąc pod uwagę wartość długów, o które ubiegali się Polacy najnowszy odczyt jest ponadto o 4,5% niższy niż w analogicznym okresie przed rokiem. Trudno przy tym nie ulec wrażeniu, że problem leży nie tylko w szybko spadającej zdolności kredytowej i mniejszej skłonności banków do finansowania zakupów na rynku mieszkaniowym. W marcu, a więc w momencie, w którym Polacy szczególnie chętnie wypełniali wnioski kredytowe, kończyły się też pieniądze na dopłaty z programu „mieszkanie dla młodych” zarezerwowane na bieżący rok. Niebawem podobny los czeka środki przeznaczone na rok 2017, które w połowie można wykorzystać w roku bieżącym. Szacunki oparte o dane opublikowane w czerwcu sugerują, że już w lipcu pieniędzy na ten cel może zabraknąć, co znowu deweloperzy powinni zaliczyć do złych informacji.