Cztery (nie trzy) wiedźmy nie przeszkodziły amerykańskim bykom

W USA w piątek kalendarium było puste, ale był jeden czynnik, który mocno wpływał  na zachowanie rynków: wygasanie wrześniowej linii instrumentów pochodnych – tzw. dzień czterech wiedźm. Sesje w takim dniu cechują się zazwyczaj dużą zmiennością i dużym wzrostem wolumenu. Tym razem też tak było, ale silniejsi byli ci posiadacze instrumentów pochodnych, którzy chcieli zwyżki indeksów.

Wobec braku danych makro większy był wpływ informacji ze spółek i o spółkach. Po czwartkowej sesji raport kwartalny opublikował  Palm. Wyniki były dużo lepsze od oczekiwań, ale prognozy sprzedaży były dużo gorsze, więc cena akcji spadała. Przeważały jednak dobre informacje. Citigroup podniósł rekomendację dla Procter & Gamble, Bank of America dla SanDisk, a Credit Suisse dla Chevrona. Poza tym JP Morgan podniósł prognozy dla całego sektora deweloperów, a Texas Instruments poinformował, że planuje zwiększenie dywidendy.

Jak widać  nie było powodów (oprócz wykupienia technicznego rynku) do sprzedawania akcji. Nic dziwnego, że po kilku godzinach szybkich zmian, kiedy to indeksy oscylowały wokół poziomu czwartkowego zamknięcia, byki poprowadziły indeksy na północ. Indeksy wzrosły kosmetycznie, a sesja nie ma żadnego znaczenia prognostycznego.  

GPW rozpoczęła piątkową sesję niewielkim spadkiem indeksów. Wynikało to tylko i wyłącznie z zachowania innych giełd europejskich. Gracze byli bardzo ostrożni, bo przecież właśnie w piątek wygasała wrześniowa seria kontraktów na WIG20, pomogło doprowadzić do dziwnych zwrotów sytuacji. Jednak spokój giełd europejskich również u nas doprowadzał do poprawy sytuacji. Dziwić tylko mógł marazm panujący na rynku i bardzo mały obrót, absolutnie nietypowy w dniu wygasania kontraktów.  

Cyrk kontraktowy, bo inaczej tego nazwać nie można, rozpoczął się tuż  po rozpoczęciu ostatniej godziny sesji. Wtedy to WIG20 w ciągu kilku minut stracił blisko 30 punktów.  Potem wielokrotnie zmieniał  kierunek, a obrót rósł błyskawicznie Na koniec dnia był najwyższy od miesiąca. To była właściwa rozgrywka, na którą czekano cały tydzień (albo i dłużej). Skończyła się na niczym, czyli na spadku WIG20 o 0,8 procent. Takie zakończenie sesji nie miało oczywiście żadnego znaczenia prognostycznego.  

Rozpoczynający się tydzień będzie dla rynku testem, który trochę wyjaśni sytuację. Zniknie element wygasania kontraktów, ale nadal będzie utrzymywało się zagrożenie prywatyzacją. Jeśli to właśnie ta ostatnia sprawa szkodzi naszemu rynkowi to niekorzystna dla byków sytuacja przez dłuższy czas się nie zmieni. Może się nawet jeszcze pogorszyć, jeśli w USA rozpocznie się korekta.   

Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi