Czy automaty zastąpią ludzi? Zaskakujące wnioski Idea Banku

Na początku roku Idea Bank wprowadził „automat” do udzielania kredytów. Teraz bank podsumował wyniki sprzedaży. Nie dość, że pomysł chwycił, to bank zapewnia, że portfel kredytowy „kredytów z automatów” ma bardzo dobrą jakość.


Na początku roku bank wdrożył narzędzie automatyzujące proces udzielania kredytów dla przedsiębiorców. W uproszczeniu działa ono w następujący sposób: klient udziela dostępu do konta prowadzonego przez swój macierzysty bank specjalnej aplikacji, aplikacja zaciąga historię obrotów na rachunku, na jej podstawie weryfikuje zdolność kredytową i przedstawia trzy propozycje kredytu klientowi. Jeśli się zdecyduje, w ciągu 48 godzin pieniądze trafiają na jego konto. Do zaciągnięcia takiego kredytu wystarczy dowód osobisty.

Taka procedura, według banku, to same plusy dla klienta. Nie musi dostarczać kilkunastu dokumentów do placówki, a wniosek składa siedząc przed komputerem. W praktyce średni czas oczekiwania na decyzję wynosi 30 sekund (w godzinach dostępności bazy BIK), w ciągu kilku minut dostaje trzy propozycje do wyboru i jeśli którąś wybierze, pieniądze otrzyma na drugi dzień. To także plusy dla banku. Całej analizy dokonuje automat i to on przedstawia ofertę. W procesie nie bierze udziału pracownik banku.


Jak podaje bank, przedsiębiorcy korzystający z platformy kredytowej mają do wyboru trzy formy finansowania: kartę kredytową, limit w rachunku oraz kredyt obrotowy. Ostatni z nich cieszy się zdecydowanie największą popularnością wśród przedsiębiorców – przypada na niego aż 58 proc. łącznej kwoty zadłużenia powstałego dzięki platformie. Na drugim miejscu jest w limit w rachunku (35 proc.), a na trzecim karta kredytowa.

Po pół roku bank podsumował efekty pracy automatu. Z platformy kredytowej skorzystało już ponad 13 500 przedsiębiorców. – Nasze doświadczenia z pierwszych miesięcy działania platformy pokazują, że mimo automatyzacji procesu analizy kredytowej oraz braku wymogu składania przez klienta jakichkolwiek zaświadczeń, portfel kredytowy zbudowany dzięki platformie cechuje bardzo wysoka jakość – mówi Marcin Syciński, członek zarządu Idea Banku odpowiedzialny za ryzyko.

Bank zamierza kuć żelazo póki gorące. Zdecydował się podnieść maksymalną kwotę dostępnego finansowania z 50 tys. do 100 tys. zł na pojedynczego przedsiębiorcę. Dodatkowo bank chce, by w ciągu najbliższych 12 miesięcy co trzeci kredyt udzielany był przez automat. Bank pracuje ponadto nad rozwojem narzędzia, dzięki czemu możliwe będzie dalsze skrócenie czasu oczekiwania na finansowanie. Trwają też prace nad stworzeniem aplikacji do zdalnej weryfikacji zabezpieczeń.



Cały proces jest innowacyjny, choć osobiście mam wątpliwości co do wykorzystywania automatów do logowania się na inne konta. Podstawowa zasada bezpiecznego korzystania z bankowości internetowej mówi, żeby nie podawać swoich danych innym podmiotom. Podobna narzędzie wykorzystuje nie tylko Idea Bank, ale także Sync i mBank.

Wszystkie zapewniają, że jest to absolutnie bezpieczna procedura, poddawana zewnętrznym audytom i nie ma szans, by dane dostały się w niepowołane ręce. Zresztą wątpliwości ma też prezes ZBP. Być może jest to jednak moment, w którym trzeba zweryfikować stare zasady i dostosować je do nowych warunków rynkowych.

Niemniej warto zwrócić uwagę na inny aspekt sprawy. Jest to kolejne narzędzie automatyzujące usługi świadczone przez bank. Nietrudno wysnuć wniosek, że w dłuższej perspektywie może przełożyć się ono na poziom zatrudnienia w banku, co oznacza dla niego wyższą efektywność i niższe koszty. Nad automatem co prawda naal pracują ludzie (30 zmian w ciągu 6 miesięcy), ale w pewnym momencie osiągnie on optymalne wyniki. Idea podaje, że już teraz zaangażowanie komórek banku w cały proces kredytowy online ogranicza się z 8 do 3. Konkurencja zagląda Idei przez ramię, i jeśli automat się sprawdzi, niewykluczone, że wdroży podobne rozwiązanie. Tak jest przecież z niemal każdym narzędziem wprowadzanym na rynek. Już teraz wystarczy spojrzeć, jak wprowadzenie bankowości internetowej przełożyło się na odciążenie oddziałów. Banki wprowadzają w tym celu kolejne narzędzia: wideo czaty, wpłatomaty, opłatomaty czy nawet bankowość mobilną. To oczywiście początki, ale kto wie, jak będzie wyglądać sytuacja za kilka lat.

Tymczasem banki już teraz zamykają placówki. Z danych KNF wynika, że od początku roku ubyło ich 150. Maleje także sieć franczyzowa (-79). Nie mówiąc oczywiście o zatrudnieniu w sektorze, które od końca 2011 roku spadło o 3 tys. etatów.

Napisz do autora: wboczon@prnews.pl