Czy cena palladu będzie dalej rosnąć?

W ciągu ostatnich dwóch tygodni cena palladu wzrosła o ponad 100 USD na uncji. Jeszcze na koniec sesji 25 listopada za uncję tego kruszcu trzeba było zapłacić niecałe 564 USD, natomiast w połowie minionego tygodnia cena metalu wynosiła przez chwilę nawet 686,50 USD za uncję. Jest to więc wzrost niemal o 22%. Na uwagę zasługuje fakt, że w tym samym czasie na rynkach pozostałych metali szlachetnych mieliśmy do czynienia z konsolidacją (złoto, srebro) lub nawet ze spadkami (platyna).

Co sprawiło, że inwestorzy spojrzeli przychylniejszym okiem na rynek palladu? Duży wpływ na taki stan rzeczy miały oczekiwania związane z perspektywami branży motoryzacyjnej. Sprzedaż samochodów w USA w listopadzie miała bowiem największą dynamikę od dwóch lat. Jak uważa spółka badawcza LMC Automotive, w 2012 r. sprzedaż samochodów na świecie ma być rekordowa. Kondycja sektora motoryzacyjnego jest dla rynku palladu kluczowa, ponieważ ponad połowa światowej produkcji tego metalu jest zużywana w produkcji katalizatorów samochodowych, gdzie pallad może zastępować dużo droższą platynę. Ponieważ branża motoryzacyjna jest wrażliwa na stan światowej koniunktury, także popyt na pallad jest w bardzo dużym stopniu zależny od kondycji globalnej gospodarki.

Na co dzień jednak pallad nie należy do najpopularniejszych towarów wśród inwestorów. Spośród metali przemysłowych dużo popularniejsze są miedź czy nikiel, natomiast wśród metali szlachetnych wśród inwestorów preferowane są raczej złoto, srebro oraz platyna. Nie jest to jednak bardzo dziwne, gdyż rynek palladu ze względu na swoją charakterystykę, jest wyzwaniem dla inwestorów indywidualnych. Przede wszystkim, jest to rynek mało płynny, na którym dynamiczne ruchy cenowe nie należą do rzadkości. Transakcje kupna/sprzedaży tego metalu często są dokonywane bez pośrednictwa rynków finansowych, poprzez podpisywanie długoterminowych umów pomiędzy producentem palladu a spółką używającą go w swojej działalności operacyjnej.

Podatność cen palladu na gwałtowne ruchy wynika także z dużej koncentracji geograficznej wydobycia tego metalu. W 2010 r. aż 83% całkowitej produkcji palladu pochodziła z zaledwie dwóch krajów – Rosji i Republiki Południowej Afryki (w każdym z tych krajów wydobyto ok. 2,7 mln uncji palladu). Strategiczne znaczenie ma tu położony w północno-zachodniej Rosji region norylski, zaś spółka Norilsk Nickel jest jedynym w Rosji i jednocześnie największym na świecie producentem tego metalu. Skoncentrowanie wydobycia palladu w praktycznie dwóch miejscach na świecie sprawia, że ceny kruszcu są wrażliwe na wszelkie zawirowania w gospodarkach Rosji i RPA. Dobrze ilustruje to przykład z lat 2000-2001, kiedy to niepewność związana z wielkością kwot eksportowych ze strony Rosji wywindowała ceny tego kruszcu niemal do poziomu 1100 USD za uncję. Cena palladu była przez jakiś czas wyższa nawet niż cena platyny.

Przez wiele lat pallad, jako aktywo inwestycyjne, był w zasadzie niedostępny dla indywidualnych inwestorów. Pierwsze monety inwestycyjne zostały wybite dopiero w 2005 r. przez Royal Canadian Mint (aczkolwiek sztabki były dostępne już wcześniej). Także wybór funduszy typu ETF jest mniejszy niż w przypadku złota, srebra czy platyny. Pierwszy fundusze ETF oparty o cenę palladu, ETFS Physical Palladium Shares, zaczął być notowany na NYSE dopiero w styczniu 2010 r. W Polsce jednym z łatwiejszych sposobów na zaangażowanie swojego kapitału na rynku palladu są kontrakty CFD, dostępne na platformach foreksowych.

Czy na rynku palladu będziemy mieli do czynienia z trendem wzrostowym? Wiele zależy od sytuacji w globalnej gospodarce i, tym samym, od popytu na samochody. Tu prognozy napawają optymizmem – o ile w USA czy Europie raczej nie prognozuje się rozkwitu branży motoryzacyjnej, to duży potencjał tkwi w rosnącej klasie średniej w krajach BRIC. Już w 2009 r. Chiny zdetronizowały USA na pozycji lidera w sprzedaży samochodów.

Źródło: DM BOŚ