Czy i co Polacy kradną w pracy?

Pracownicy masowo wynoszą z biur kartki do ksero, spinacze, długopisy, a nawet… herbatę ekspresową. Zdarza się, że miejsce zatrudnienia „opuszczają”, kawałek po kawałku, komputery i inne urządzenia. Kradnie się na własny użytek lub z chęcią sprzedaży. Pracodawcy załamują ręce – kradzieże zdarzają się nie tylko w instytucjach publicznych, ale też w firmach prywatnych i jak na razie nie ma sposobu, by zaradzić procederowi.

Dlaczego pracownicy kradną? Niektórzy tłumaczą, że zarabiają tak mało, że rekompensują to sobie przywłaszczając firmowe radio lub czajnik. Inni uważają, że mają do tego prawo – w końcu firmowe kartki papieru czy szklanki są… właśnie dla pracowników. Są i tacy, którzy mówią, że korzystają z okazji, a zabranie czegoś z pracy nie jest przecież kradzieżą – zawsze można zabraną rzecz oddać. Niektórzy nie widzą różnicy w tym czy niszczarka do papieru stoi w biurze, czy w domu u pracownika.

„U mnie w sklepie sprzedawczynie brały produkty twierdząc, że zapłacą później. Okazywało się, że systematycznie zapominały uregulować rachunek. Obliczyłem, że przez miesiąc dwie ekspedientki nakradły towaru na ponad 2 tys. zł. Gdy zwróciłem im uwagę, były oburzone, nie widziały w kradzieży nic złego. Twierdziły, że przecież zapłacą później. Zwolniłem je, do dziś zwracają pieniądze.” – mówi WP Tomasz Jakimowski, właściciel sklepu spożywczego

w Gdańsku.

„U mnie pracownik kradł materiały wykończeniowe do mieszkania: kafelki, farby, tapety… Wynosił to wszystko w małych ilościach, w plecaku, w kartonach. Urządzał sobie mieszkanie. Mamy monitoring i szybko odkryłem, jak znikały materiały. Twierdził, że zamierzał za to zapłacić.” – opowiada Karol Wołyński, kierujący hurtownią materiałów budowanych w Gdyni.

W sondażu serwisu Praca Wirtualnej Polski wzięło udział 9296 osób.