Nowoczesne technologie sprawiają, że w dzisiejszych czasach plotki mogą rozchodzić się niezwykle szybko. Sieci społecznościowe, komunikatory internetowe i telefonia komórkowa pozwalają w ciągu kilku godzin rozpowszechnić fałszywą wiadomość wśród milionów odbiorców. Dla banków odpowiednio skonstruowana plotka może okazać się wyjątkowo niebezpieczna.
Wczoraj na łamach Dyskusja.biz Grzegorz Nawacki donosił o szybko rozprzestrzeniającej się wiadomości dotyczącej rzekomych kłopotów z wypłacalnością mBanku. Bank zareagował wzorcowo w specjalnym oświadczeniu, donosząc o stabilnej sytuacji finansowej instytucji. Co ciekawe, w dokumencie przygotowanym przez bank nie ma słowa o krążącej plotce – bank słusznie zdecydował się nie kierować uwagi mediów na źródło nagłego zainteresowania kondycją biznesu.
Nie zawsze jednak rozpowszechnianie plotki da się zdusić w zarodku. Zwłaszcza, jeśli trafia na podatny grunt. Przykładem mogą być wydarzenia, które miały miejsce tydzień temu w Zimbabwe. Ofiarą ataku stał się tam NMB Bank. Wśród użytkowników komunikatora WhatsApp krążyć zaczęła wiadomość brzmiąca jak doniesienie z wnętrza instytucji: „Do wszystkich, którzy mają konta w NMB i nie słyszeli jeszcze wiadomości – radzę zabierać stamtąd pieniądze tak szybko, jak jest to możliwe. Dostałem informację od jednego z zarządzających, że instytucja będzie zamknięta i zostanie wprowadzony komisarz”.
Jak donosi serwis Techzim, bank odczuł odpływ depozytów spowodowany fałszywą wiadomością. W ciągu ostatnich czterech lat w Zimbabwe upadło sześć banków, dlatego plotka została szybko podchwycona przez internautów. Bank zareagował w jedyny możliwy sposób, zapewniając o swojej wypłacalności. Jednak w zduszenie pogłosek musiał ostatecznie zaangażować się bank centralny Zimbabwe. RBZ wydał 24 lutego oświadczenie, w którym podkreślił, że NMB Bank jest w dobrej sytuacji finansowej, a „opinia publiczna powinna ignorować wszelkie mylące wiadomości pochodzące od niepoinformowanych jednostek dotyczące sytuacji banków i sektora bankowego”.
Media społecznościowe doskonale nadają się do rozpowszechniania plotek, a nagłe wycofanie znaczącej części depozytów może mieć katastrofalne skutki dla banku-ofiary, zmuszając ją do walki o zachowanie płynności. Nowoczesny run na bank może zacząć się w internecie. Jest tylko kwestią czasu, kiedy po raz pierwszy ziści się taki scenariusz.