Czy kłopoty potężnej hiszpańskiej firmy deweloperskiej mogą zaszkodzić polskiemu rynkowi?

Przypadek czy efekt narastającego procesu?

Bezpośrednie przyczyny decyzji władz spółki

Jak informowała spółka Martinsa-Fadesa w swoim komunikacie podsumowującym I kwartał 2008 roku, 7 maja udało jej się podpisać porozumienie z 45 instytucjami finansowymi o refinansowaniu jej długu o wartości 4 mld. euro (z łącznej kwoty ok. 5,2 mld. euro potwierdzonego przez spółkę zadłużenia). Zgodnie z tym porozumieniem, Martinsa-Fadesa zwolniona była do 2011 roku ze spłaty głównej części refinansowanego zadłużenia. Musiała jednak zdobyć na bieżąco kwotę 150 milionów euro, aby spełnić warunki wejścia w życie wynegocjowanego porozumienia. Spółce nie udało się znaleźć środków na ten cel, co było bezpośrednią przyczyna decyzji jej władz. Po piątkowym 34 procentowym spadku notowań, w poniedziałek trend ten doprowadził do dalszego obniżenia wartości akcji o kolejne 25 procent po czym obrót akcjami spółki został zawieszony. Ostatnia giełdowa wycena spółki wynosiła jedynie 680 milionów euro.

Sytuacja na rynku

Złożenie wniosku o ochronę przed wierzycielami jest pierwszym etapem postępowania upadłościowego, znowelizowanego w Hiszpanii w 2004 roku. Będzie to prawdopodobnie największa upadłość ogłoszona na podstawie nowych przepisów. Jak podał „Financial Times”, władze spółki zapewniają o posiadaniu przez nią majątku o wartości 10,8 mld Euro, niezależne źródła szacują jednak jego obecną wartość na 6,6 mld Euro. Kolejne banki, min. La Caixa, Banco Popular czy Caja Madrid informują o utworzeniu rezerw na pokrycie prawdopodobnych strat. Oprócz spadku notowań kursów banków finansujących spółkę, giełda hiszpańska zareagowała także dalszym obniżeniem swojego zaufania do akcji spółek budowlanych i deweloperskich, m.in. obecnych także w Polsce Ferrovial czy Immobilaria Colonial.

– Sytuacja na rynku jest obecnie bardzo nerwowa i od jakiegoś czasu trwały spekulacje, który z wielkich graczy na rynku nie wytrzyma dekoniunktury na rynku budowlanym. Upadłości mniejszych deweloperów i firm budowlanych zaczęły rosnąć już w ubiegłym roku, dlatego z czasem należało oczekiwać kumulacji tego trendu właśnie w tak spektakularny sposób – ocenia Tomasz Starus, dyrektor Działu Oceny Ryzyka w Euler Hermes.

Polski rynek dewelopersko-budowlany

Potencjalne korzyści

Martinsa-Fadesa ma 51 proc. udziały w spółce deweloperskiej Fadesa-Prokom. Jej polskim akcjonariuszem jest Polnord, który jak deklaruje, zainteresowany jest odkupieniem pozostałych udziałów. Rozpoczęły się już także spekulacje, jakie korzyści – bo o nich mówi się przede wszystkim – odniosą polskie firmy, nabywając od syndyka atrakcyjne aktywa hiszpańskiej spółki w Polsce, jak i na innych rynkach wschodnioeuropejskich.

Zagrożenia

Czy jednak tylko takie wnioski można wyciągnąć? Jakie są niepokojące aspekty tej – odległej jak się wydaje upadłości?

Producenci i firmy budowlane

Martinsa-Fadesa jest pierwszą tej wielkości firmą w Hiszpanii, która zmuszona była złożyć wniosek o ochronę przed wierzycielami. Inne wielkie firmy również przeżywają kłopoty – m.in. Immobilaria Colonial, druga pod względem wielkości firma deweloperska, uniknęła w marcu br. kłopotów dzięki zgodzie banków na zamianę ich wierzytelności na udziały w spółce.

– Jest to istotna informacja, ponieważ hiszpańskie firmy – zarówno deweloperskie jak i budowlane, są dosyć mocno zaangażowane w Polsce. Ich kłopoty na rodzimym rynku mogą powodować wyprzedaż aktywów w Polsce, ale również powodować brak zapłaty wykonawcom robót budowlanych czy dostawcom materiałów – podkreśla Krzysztof Chechłacz, wiceprezes Euler Hermes. –Obserwujemy obecnie wzmożone zainteresowanie firm z tego sektora ofertą ubezpieczenia transakcji, co może świadczyć o wzroście niepewności w branży, nie tylko stricte budowlanej. Na rynkach zagranicznych widać idące w ślad za budownictwem osłabienie producentów wyposażenia wnętrz, co może mieć miejsce także wśród polskich przedsiębiorstw z tego sektora, powiązanych kapitałowo z zagranicznymi firmami oraz sprzedających na eksport znaczną część swojej produkcji.

Deweloperzy

Wyprzedaże aktywów nie muszą być zawsze korzystne dla nabywających je polskich firm deweloperskich, jeśli będzie to zjawisko na większą skalę, powodujące więc także przeceny na rynku. Podobny trend obserwowany był w Hiszpanii – m.in. poprzez przejęcia mniejszych firm, mających wartościowe aktywa. Firmy finansujące te operacje pożyczkami spotkały się w pewnym momencie z presją instytucji finansowych, reagujących na niepewną sytuację na rynku chęcią szybszego zrealizowania zysków lub zmniejszenia oczekiwanych strat.

– Tak było w omawianym przypadku. Martinsa przejęła Fadesę za kwotę – wg. różnych źródeł – 2,5-3,5 mld. euro. Niepewne sytuacji na rynku nieruchomości banki sprzedały z czasem, oferując dyskonto sięgające 50%, część tego zadłużenia funduszom hedgingowym. Naciskały one na ogłoszenie upadłości, co umożliwia szybką sprzedaż majątku firmy, wyprzedzającą dalszą utratę jego wartości i zapewniającą jeszcze zyski – przypomina Tomasz Starus.