Czy obligacje staną się popularniejsze od lokat?

W ostatnich tygodniach mogliśmy obserwować rzadko spotykaną sytuację w polskim sektorze produktów inwestycyjnych. Obligacje, wyemitowane przez jeden z banków, cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że rozeszły się w ciągu kilku godzin. Jakie zagrożenia wiążą się z takim sposobem inwestowania.


W ciągu zaledwie kilku godzin, swoich właścicieli znalazły obligacje jednego z banków funkcjonujących na polskim rynku. W pogoni za popytem zazwyczaj podąża podaż, więc bank zdecydował się na kolejną emisję – w drugim podejściu wydłużono tylko czas wykupu. Pierwsza emisja to obligacje 6 – letnie, o wartości emisji 150 mln zł. Druga, to obligacje 8 – letnie o wartości 70 mln zł. Jednak to nie jedyny bank szukający kapitału z tego źródła. Pytanie, co kieruje ludźmi decydującymi się na taką inwestycję? Na ile ten zakup jest świadomy? O ile w przypadku papierów wartościowych, emitowanych przez tak duże instytucje, jak banki, inwestycja wydaje się bezpieczna, to jednak warto przypomnieć, że nie ma ona nic wspólnego z lokatą bankową.

Czym różni się obligacja od lokaty?


Obligacje i lokaty bankowe to zupełnie różne instrumenty finansowe. Inne regulacje prawne, inna technika działania, inny właściciel pieniędzy w trakcie inwestycji. Właścicielem pieniędzy zainwestowanych w lokatę nadal jest klient. Natomiast właścicielem pieniędzy zainwestowanych w obligację jest podmiot, który ją emitował. Lokata jest instrumentem chronionym prawnie – zwrot lokaty do 100 tys. zł gwarantowany jest przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Żadna obligacja takiej gwarancji nie posiada. Te dwa instrumenty różni od siebie także horyzont inwestycyjny – lokaty to produkt krótkoterminowy, obligacje – średnioterminowy. Inaczej wygląda również ich płynność. Lokatę można zerwać praktycznie w każdej chwili. Papiery wartościowe ktoś musi chcieć i mieć za co odkupić. Diametralnie różny jest też poziom wiedzy potrzebnej do tego, aby nasze decyzje inwestycyjne były w pełni świadome. W tych dwóch ostatnich kwestiach obligacjom jest o wiele bliżej do akcji, czyli inwestowania na giełdzie, niż bezpiecznym lokatom bankowym.

Obligacja obligacji nie równa


Obligacje mogą się od siebie bardzo istotnie różnić. Warto nadmienić, że poziom ich bezpieczeństwa, uzależniony jest od wiarygodności emitenta. Najbezpieczniejszymi obligacjami, z którymi mieliśmy do tej pory największy kontakt, są te emitowane przez Skarb Państwa. Dlatego w tym przypadku można czuć się bezpiecznie – gwarantem ich wykupu jest właśnie Skarb Państwa. Ciężko sobie wyobrazić bankructwo państwa, tym bardziej w przypadku Polski.

Innym typem są obligacje komunalne, emitowane przez państwowe jednostki administracyjne (samorządy terytorialne). Poziom bezpieczeństwa tej inwestycji uzależniony jest od wiarygodności danej gminy, ludzi nią rządzących, historii emisji, wykupu, itp. Mają one już inny (wyższy) poziom ryzyka niż obligacje skarbowe.

Kolejną kategorią są obligacje korporacyjne, czyli przedsiębiorstw. Do nich należą wspomniane obligacje bankowe. Na każdym etapie działalności, przedsiębiorstwo ma prawo je wyemitować – oczywiście, jeżeli tylko znajdą się chętni na ich zakup. Obligacja to forma kredytu udzielanego przez osoby (bądź firmy) kupujące obligacje, podmiotowi, który je emituje. Przedsiębiorstwa emitują je w celu pozyskania kapitału na rozwój, nowy projekt, nową technologię, maszyny, przejęcia, restrukturyzację, projekt naprawczy, bądź ratunek przed upadłością. Wszystkie te cele mogą być finansowane właśnie w ten sposób. O ile pierwsza cześć potrzeb, to potrzeby z perspektywy inwestora pozytywne, bo mają na celu rozwój firmy, o tyle te ostatnie to już próba ratunku firmy przed zakończeniem jej działalności. W przypadku, w którym papiery wartościowe emitowane są w celu próby ratunku rozpadającego się przedsiębiorstwa, nazywane są one obligacjami śmieciowymi.

Problem w tym, że bardzo często nie jest to informacja podawana do publicznej wiadomości. Może bowiem zdarzyć się sytuacja, w której podmiot, chcąc zachęcić potencjalnych nabywców, przygotuje atrakcyjne materiały marketingowe, uzbroi w nie skutecznego i wzbudzającego zaufanie handlowca i pod płaszczykiem inwestycyjnej okazji, sprzeda nam nic nie warty papier – zwany obligacją. Jej wartość jest na tyle znikoma, że w żadnym wypadku nie gwarantuje nam wykupu. Udzielony przez nas tej firmie kredyt, nigdy nie zostanie spłacony, a my nigdy nie odzyskamy naszych pieniędzy.

Obligacja to kredyt, a sprzedaż to opowieść


Warto zatem pamiętać, że obligacja to kredyt. Trzeba wiedzieć komu, na co i dlaczego chcemy go udzielić. W związku z tym, szanse na jej wykup, czyli zwrot zainwestowanych przez nas pieniędzy lub inaczej – spłata udzielonego przez nas kredytu, uzależniona jest od wiarygodności podmiotu, w który chcemy finansować. Przed zakupem jakiejkolwiek obligacji, należy zatem dokładnie poznać firmę, której chcemy pomóc. Jeżeli nie jesteśmy pewni, co do opłacalności takiej inwestycji, warto ją omówić z zaufanym doradcą. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy mogliśmy w Polsce obserwować wysyp podmiotów emitujących papiery wartościowe. Bardzo często są to firmy posiadające wirtualne biura, bez żadnej historii działalności, żadnej zbudowanej wartości, żadnej idei czy pomysłu. Mają natomiast rewelacyjnie przygotowane foldery, wydrukowane na papierze dobrej jakości, na którym profesjonalnym językiem roztaczają cudowne wizje. Te wizje bardzo często są zupełnie abstrakcyjne i nierealne, ale sprzedaż to opowieść. Im opowieść jest bardziej wciągająca, tym szanse na sprzedaż większe. Mieliśmy w Polsce już kilka przykładów produktów inwestycyjnych sprzedawanych na bardzo ciekawych opowiadaniach. Warto na spokojnie zastanowić się, czy opowiadanie, które słyszymy jest faktycznie realną wizją czy bajką.

Michał Kwasek z ANG Spółdzielni Pośredników Ubezpieczeniowych