Daleko od celu

11 czerwca minął wyznaczony przez Komisję Europejską termin wdrożenia nowej dyrektywy o kredycie konsumenckim. Tylko w 3 krajach Unii Europejskiej i w Norwegii nowe regulacje będą w tym czasie przyjęte. Pozostałe kraje, w tym Polska, spóźnią się z wdrożeniem, za co mogą je czekać reperkusje ze strony Komisji. Ale nie to jest najpoważniejszym problemem, związanym z nowymi przepisami, które będą regulowały udzielanie kredytów konsumenckich.

Warto przypomnieć, że nowa dyrektywa powstawała przez ponad 5 lat. Ostatecznie, została przyjęta 23 kwietnia 2008 roku. Wówczas ruszył proces jej implementacji w poszczególnych krajach. Mogłoby się wydawać, że przebiegnie on stosunkowo sprawnie, ponieważ dyrektywa została oparta na zasadzie maksymalnej harmonizacji, która teoretycznie stanowi, że państwa członkowskie nie powinny stosować istotnych odstępstw od jej treści. Jednak w praktyce sprawa okazała się dużo bardziej skomplikowana. Przedstawiciele władz krajów UE spotykali się w Brukseli aby ustalić, jak należy rozumieć zapisy dyrektywy.

Miało to pomóc w przyjęciu możliwi jednolitych przepisów. Te ustalenia nie były jednak wiążące. Rządy poszczególnych państw decydowały się na dostosowanie regulacji do wewnętrznych potrzeb. Niektóre postanowiły dodatkowo uregulować kwestie, związane z udzielaniem kredytów konsumenckich, ale nie objęte dyrektywą. W ten sposób rodzą się kolejne regulacyjne puzzle, które raczej nie przyczynią się do realizacji podstawowego celu, jaki założyła sobie Komisja Europejska – stworzenia jednolitego rynku kredytów konsumenckich w Europie.

PARADOKSY LEGISLACJI

W praktyce okazało się, że zasada maksymalnej harmonizacji jest często rozumiana jako wyznacznik minimalnego poziomu regulacji. Jej zastosowanie utrudnia także posługiwanie się w dyrektywie dosyć ogólnymi zwrotami, które są różnie interpretowane przez władze krajowe. Dobrym przykładem jest okres czasu, jaki powinien upłynąć od dostarczenia klientowi informacji o warunkach udzielania kredytu na specjalnym, jednolitym formularzu, do momentu podpisania umowy. W dyrektywie użyto zwrotu „w stosownym czasie”. W większości regulacji krajowych ten okres czasu nie jest ściśle precyzowany i prawdopodobnie praktyka rynkowa pokaże ile czasu klienci faktycznie potrzebują na zapoznanie się z informacjami i podjęcie świadomej decyzji o zaciągnięciu kredytu.

Jednak od tej zasady są wyjątki. W Hiszpanii musi upłynąć co najmniej 5 dni od dostarczenia klientowi informacji do podpisania umowy kredytowej. To oznacza, że klient, który na raty chce kupić lodówkę, będzie musiał udać się do sklepu, uzyskać informacje o kredycie i po pięciu dniach wrócić, żeby podpisać umowę i odebrać urządzenie. Podobne rozwiązanie zaproponowano w Rumunii. Tam okres od udzielania informacji do podpisania umowy powinien wynieść 15 dni, chyba że klient na piśmie oświadczy, że nie potrzebuje tak wiele czasu na zapoznanie się z warunkami oferty.

HIPOTECZNE I O NIEWIELKICH KWOTACH TAK LUB NIE

Państwa członkowskie różnie podeszły do kwestii objęcia nowymi przepisami kredytów hipotecznych. W większości krajów kredyty hipoteczne nie są objęte nową regulacją. Ale nie wszędzie. Projekt nowej polskiej ustawy o kredycie konsumenckim, jako jeden z 10 w Europie, zakłada zastosowanie jej do kredytów hipotecznych. To jeden z przykładów różnej interpretacji zasady pełnej harmonizacji. Zgodnie z art. 2 dyrektywa „ma zastosowanie do umów o kredyt”. Ten sam artykuł zawiera listę umów o kredyt, które nie są objęte dyrektywą. Jednym z rodzajów umów wyłączonych z regulacji są „umowy o kredyt przeznaczony na sfinansowanie nabycia lub utrzymania prawa własności nieruchomości (…)”.

Mimo to autorzy polskiej ustawy zdecydowali się na rozwiązanie odwrotne. Wyszli być może z założenia, że ustawa, która wdraża wszystkie zapisy dyrektywy, może obejmować także dodatkowe elementy dyrektywą nie objęte. Innym przykładem zastosowania tego podejścia jest objęcie nową regulacją kredytów o wartości poniżej 200 euro, które w dyrektywie zostały wyłączone tak, jak kredyty hipoteczne. Tak więc w Polsce nowe przepisy będą stosowane praktycznie do wszystkich rodzajów kredytów (w tym do kredytów hipotecznych) w wartości do 255 550 złotych.

MONITORING EFEKTÓW DYREKTYWY RÓWNIE TRUDNY

Regulacje wdrażające dyrektywę o kredycie konsumenckim, co zrozumiałe, są dostosowywane do specyfiki poszczególnych, bardzo zróżnicowanych rynków. Podobnie, jak w przypadku wielu innych regulacji wspólnotowych, na dalszy plan schodzi osiągnięcie celów, jakie tworząc dyrektywę, wyznaczyła Komisja Europejska. Nowa dyrektywa miała być środkiem do stworzenia w Europie jednolitego rynku kredytów konsumenckich i zapewnienia konsumentom jednolitego, wysokiego poziomu ochrony ich praw. Czy i w jakim stopniu te cele zostaną zrealizowane okaże się za kilka lat. Niestety, nawet ocena wpływu dyrektywy na poszczególne rynki będzie trudna, jeśli w ogóle możliwa.

Komisji Europejskiej nie udało się bowiem stworzyć kompleksowego narzędzia analitycznego, które mogłoby zostać w tym celu użyte. Badanie („benchmark study”) zrealizowane na zlecenie Komisji Europejskiej wykazało, że trudno jest zgromadzić porównywalne dane statystyczne opisujące rynek kredytów detalicznych w wszystkich krajach członkowskich. Najprawdopodobniej ocenie nie będzie także podlegał istotny z punktu widzenia rynku czynnik, jakim są koszty wprowadzenia nowej regulacji. Na etapie tworzenia dyrektywy w całej Europie powstały tylko dwa opracowania szacujące przyszłe skutki funkcjonowania nowej regulacji – jedno w Wielkiej Brytanii i jedno w Polsce, zrealizowane przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych.

Paweł Banaszak

Manager ds. Komunikacji, Konferencja Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl