W Australii trwa prawna potyczka, która może mieć istotny wpływ na rozwój rynku płatności mobilnych. Trójka największych banków, wspierana przez mniejszych graczy i organizacje handlowców oraz agentów rozliczeniowych, chce uzyskać zgodę na sformowanie kartelu i wspólne negocjowanie z Apple. Stawką jest dostęp do modułu NFC, do tej pory wykorzystywanego wyłącznie przez schemat Apple Pay.
Australia jest jednym z rynków najlepiej przygotowanych do wykorzystania płatności mobilnych opartych na technologii zbliżeniowej. Sieć akceptacji kart bezstykowych jest dobrze rozwinięta, a klienci chętnie płacą plastikiem. Gdy w pierwszej połowie roku na Antypodach zadebiutował schemat Apple Pay, wydawało się, że przedsięwzięcie skazane jest na sukces. Jednak tylko jeden z największych banków zdecydował się na umożliwienie swoim klientom korzystania z m-portfela Apple.
Pozostałe instytucje z bankowej czołówki zbuntowały się przeciwko technologicznemu gigantowi i zwróciły się do lokalnego urzędu antymonopolowego (ACCC). Banki chcą wspólnie negocjować, żądając dostępu do modułu NFC montowanego w iPhoneach oraz umożliwienia przerzucenia kosztów udziału w schemacie na akceptantów. Stanowisko banków wsparli detaliści i przedstawiciele sektora usług płatniczych. Tymczasem Apple skierował do ACCC pismo, w którym podważa argumenty bankowców, powołując się m.in. na konieczność zachowania wysokiego poziomu bezpieczeństwa swojego portfela.
Na początku października do urzędu trafiło obszerne uzasadnienie wniosku przygotowane przez banki i reprezentującą je kancelarię. Liczący ponad 130 stron dokument zawiera szczegółową argumentację podważającą wysuwane przez Apple tezy. Wskazuje się tam m.in., że:
-
Wbrew twierdzeniom Apple firma już kilkakrotnie zgodziła się na zmodyfikowanie zasad działania Apple Pay. Miało to miejsce np. w Kanadzie, gdzie użyto innego schematu dostarczania kart do portfela („push” zamiast „pull” jak w USA) oraz w Japonii, gdzie konieczne było dostosowanie sprzętu do standardu FeliCa (obsługiwanego w iPhone 7). W Chinach, jak wskazują australijskie banki, Apple negocjował z organizacją UnionPay zrzeszającą instytucje finansowe, czyli faktycznie miał już do czynienia z „kartelem bankowym”.
-
Problem dostępu do modułu NFC był już obiektem zainteresowania organów chroniących swobodną konkurencję – w Korei Południowej i Szwajcarii.
-
Umożliwienie innym aplikacjom płatniczym dostępu do modułu NFC nie jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Rozwiązanie to z powodzeniem działa na platformie Android. Wbrew insynuacjom Apple, nie doprowadziło to do stworzenia luk w obszarze obsługi płatności.
-
Wykorzystany przez Apple moduł NFC wyprodukowany przez NXP Semiconductors ma standardową konstrukcję i nie ma technicznych przeszkód, by komunikowały się z nim aplikacje inne niż Apple Pay.
-
Umożliwienie wielu aplikacjom korzystania z NFC nie doprowadzi do pogorszenia doświadczenia użytkowników. Firma będzie musiała uwzględnić w swoim systemie operacyjnym możliwość selekcji preferowanej aplikacji, tak samo, jak ma to miejsce w systemie Android. Klienci, którzy będą chcieli płacić wyłącznie z użyciem Apple Pay, będą nadal mieli taką możliwość.
Banki wskazują również, że Apple próbuje na australijskim rynku zastosować zasadę „dziel i rządź” korzystając z uprzywilejowanej pozycji i faktu, że do firmy należy 40 proc. udział w rynku smartfonów. „Apple skłania każdego z wydawców do zaakceptowania narzuconych przez siebie warunków rozgrywając banki przeciwko sobie i grożąc, że firma znajdzie się w gorszej pozycji konkurencyjnej, gdy konkurenci zaoferują Apple Pay, a dany bank nie” wskazano w dokumencie. Podkreślono jednocześnie, że ten schemat działania już został zastosowany w Australii, gdzie ANZ (jedyny bank współpracujący z Apple) używa uczestnictwa w schemacie Apple jako jednego z instrumentów przy akwizycji klientów.
Rozstrzygnięcie ACCC ma zapaść jeszcze w październiku. Zezwalając bankom na wspólne podjęcie negocjacji, urząd ułatwi im rozmowy z twardym przeciwnikiem. Trudno jednak spodziewać się, że Apple łatwo odda jeden ze swoich największych atutów w płatnościach – kontrolę nad dostępem do NFC. Ustępstwo na Antypodach mogłoby oznaczać utratę unikalnej pozycji także na innych rynkach i podważenie modelu biznesowego Apple Pay.