Deficyt nie pomógł złotemu

Lepszy od założeń budżetowych deficyt w 2009 r. w Polsce nie pomógł notowaniom naszej waluty. Złoty tracił, choć niezbyt wiele.

Minister finansów Jacek Vincent Rostowski poinformował wczoraj, że ubiegłoroczny deficyt wyniesie 24-25 mld zł wobec przewidywanych 27,1 mld złotych. To spore, pozytywne zaskoczenie. Według ministra wpływ na to miały większe niż się spodziewano wpływy do budżetu (11 mld zł). Nie wiadomo jeszcze jaki będzie wyglądać deficyt w stosunku do PKB, którego odczyt GUS poda dopiero pod koniec stycznia, ale wiadomość z pewnością należy do tych dobrych.

Nie pomogła ona jednak notowaniom złotego, który wczoraj tracił na wartości, choć trzeba przyznać, że niewiele. Kurs EUR/PLN oscylował wokół poziomu 4,1 zł, a USD/PLN wokół 2,85 złotych. Notowania naszej waluty są więc w miarę spokojne. Nic w tym dziwnego, skoro jeszcze większy marazm panuje na głównej parze eurodolara.

Kurs EUR/USD nadal waha się wokół granicy 1,44, choć z drugiej strony po godz. 16 działo się już trochę więcej: euro wzrosło z 1,435 do 1,441. To zasługa danych z USA: indeksu ISM mierzącego koniunkturę w usługach oraz raport agencji ADP dotyczący rynku pracy. Indeks ISM w grudniu przyniósł kolejny miesiąc rozwoju (50,1 pkt. – 50 pkt. to umowna granica pomiędzy kurczeniem się a wzrostem segmentu). Równocześnie dane były nieco słabsze od prognoz (50,4 pkt.), ale warto zauważyć, że indeks w ostatnich kilku miesiącach utrzymuje się na mniej więcej stabilnym poziomie blisko 50 punktów.

Dobrze wypadł raport amerykańskiej agencji ADP, według której w grudniu ubyło 84 tys. miejsc pracy, podczas gdy w listopadzie było to dwa razy więcej. Warto jednak podkreślić, że rynek spodziewał się nieco lepszych danych (73 tys. zwolnień).

Co ciekawe, po w zasadzie dobrych informacjach zza oceanu dolar zaczął się osłabiać kosztem wzrostów na euro. Wspólnej walucie niespecjalnie przeszkodziły wczorajsze słowa członka zarządu EBC Jurgena Starka, który powiedział, że Unia Europejska nie pomoże Grecji w jej kłopotach z finansami publicznymi.

Najbliższe dni zapowiadają się podobnie jak dotyczhasowy przebieg handlu na rynkach walutowych. Inwestorzy najwidoczniej nie weszli jeszcze dobrze „w rynek” lub czekają na bardziej wyraźne znaki z gospodarek. Takim mogą być piątkowe rządowe dane z rynku pracy w USA.

Paweł Satalecki

Źródło: Finamo