Deweloperzy otwarci na zamknięte osiedla

Miały być symbolem zwiększonego bezpieczeństwa mieszkańców. Są wyrazem prestiżu, snobizmu, a jeszcze częściej szumną nazwą dla całkiem przeciętnych inwestycji mieszkaniowych. Mimo to, zamknięte osiedla nadal działają na wyobraźnię Polaków.

Mówiono, że zrodziły się z architektury strachu, mając zapewniać swoim mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa tam, gdzie odsetek rozbojów i kradzieży przybierał alarmująco wysoki poziom. Z pomocą fizycznych atrybutów w postaci płotów, bram, domofonów, strażników czy monitoringu stawały się enklawami dla wybranych.

Ograniczony dostęp do wydzielonych fragmentów miast budował poczucie ekskluzywności, szybko windując status społeczny mieszkających tam osób. Z pierwotnej idei zaspokajania zupełnie fundamentalnej potrzeby bezpieczeństwa płynnie przeszły do narzędzia zaspokajania potrzeb z górnych pięter piramidy Maslowa.

Bezpieczne głównie z pozoru

Dziś Polacy wyprowadzają się na zamknięte osiedla dla wygody, uznania i świętego spokoju. Z początkowej funkcji przylądka bezpieczeństwa pozostało niewiele. Wprawdzie reklamy deweloperów zdają się mówić co innego – za wiodący atut grodzonych osiedli uchodzi bezpieczeństwo gwarantowane przez monitoring, ochronę, wysokie ogrodzenie, karty wstępu dla mieszkańców. Wszystko to jednak pozory, o czym najlepiej wiedzą ci, którzy już tam mieszkają.

Tak reklamuje się zamknięte osiedla w Polsce

 PRESTIŻOWE: „(…) odzwierciedlać ma najbardziej prestiżowe i ekskluzywne potrzeby każdego mieszkańca (…) Prestiż i klimat Konstancina znany jest od lat jako miejscowość uzdrowiskowa, to tu swoje wille budowali arystokraci, przemysłowcy i bankierzy” (Konstancin-Jeziorna, Osiedle Konstancja).

STRZEŻONE: „Mając na uwadze komfort i bezpieczeństwo przyszłych mieszkańców, zaplanowaliśmy osiedle ogrodzone, przystosowane do ochrony czynnej. Wstępu osobom obcym bronił będzie system domofonowy przy furtkach i wejściach do klatek” (Pruszków, Ogrody Piasta).

DEDYKOWANE: „Dla osób, które czynnie uprawiają sport (…) jest idealnym miejscem zamieszkania. Ścieżka rowerowa przebiegająca skrajem osiedla prowadzi wprost nad Zalew Zemborzycki, szeroka dolina Parku Rury zachęca do uprawiania joggingu, a zbocza- sportów zimowych. Specjalnie dla mieszkańców osiedla powstał ogrodzony kort tenisowy z profesjonalną nawierzchnią oraz plac do koszykówki” (Lublin, Osiedle Wiśniowy Sad).

Kim są ochroniarze i czy w razie niebezpieczeństwa faktycznie byliby w stanie nieść pomoc? Czy wysoki mur albo siatka są w stanie powstrzymać złodzieja? Z jaką prędkością dokonuje się napraw osiedlowego monitoringu? Odpowiedź na takie pytania wywołuje ironiczny uśmiech na niejednej twarzy.

Zamknięte, więc atrakcyjne

Dlaczego więc mimo tylko pozornego bezpieczeństwa chcemy mieszkać na zamkniętych osiedlach? Między innymi dlatego, że wprowadzenie się za płot jest jak pokonanie kolejnego szczebla na społecznej drabinie. Życie w społeczności, do której swobodny dostęp przysługuje tylko niektórym skutecznie zaspokaja próżność tych, którzy nie lubią rozwiązań dla mas. Co ciekawe, faktyczny standard warunków mieszkaniowych schodzi na drugi plan. Daleko ważniejszy niż ponadprzeciętna jakość substancji mieszkaniowej okazuje się sam fakt zamkniętości osiedla.

Kiedy Polacy na dobre oswoją się ze zjawiskiem sąsiada za bramą, proces budowania wspólnot może pójść o krok dalej. Na Zachodzie po boomie na osiedla o podwyższonym bezpieczeństwie (tzw. security zones) i szczególnym prestiżu (prestige communities) płynnie rozwija się trzecia kategoria dzielnic – zamkniętych dla grup o podobnej tożsamości (leisure commuinities). Oznacza to bezpośrednie sąsiedztwo tych, którzy jednakowo spędzają wolny czas, tym samym zajmują się w pracy, mają podobny pomysł na życie. Dedykowana infrastruktura (korty, baseny, kluby, obiekty wellness&spa) pozwala na realizację wspólnych zainteresowań bez konieczności opuszczania swojej mieszkaniowej komuny. Koncepcja przyjęta przez inne narodowości może jednak napotkać na opór nad Wisłą, gdzie poczucie wspólnoty łatwiej buduje się murem niż międzyludzką relacją.

Nie ma wielu badań na temat opinii Polaków o zamkniętych osiedlach. Z głosów zebranych przez firmę Nowy Adres w 2008 r. wynika, że blisko 60 proc. Polaków chciałoby zamieszkać na osiedlu wyposażonym w ochronę lub domofony. Wiedząc to, deweloperzy pozostają nie mniej otwarci na zamknięte osiedla mieszkaniowe.

Źródło: Bankier.pl