Sytuacja na rynku mieszkaniowym zaczyna się komplikować. „W ubiegłym roku wydano rekordowo dużo pozwoleń na budowę mieszkań. Ale równocześnie Polacy przestali szturmować biura sprzedaży firm deweloperskich w największych aglomeracjach. Początkowo deweloperzy sądzili, że to chwilowy zastój, więc rozpoczynali nowe inwestycje” wskazuje Gazeta Wyborcza.
Deweloperzy początkowo zamierzali przeczekać niekorzystny czas, ale niewykluczone że konieczne będą radykalne działania. „Wiele wskazuje na to, że optymizm deweloperów gaśnie. – Gdyby ten trend się utrzymywał, będziemy zmuszeni ograniczyć podaż mieszkań – powiedział Jacek Bielecki z zarządu Polskiego Związku Firm Deweloperskich na spotkaniu z dziennikarzami. W praktyce oznaczałoby to wstrzymanie nowych inwestycji. – A za dwa, trzy lata znów pojawi się niedobór mieszkań, a w efekcie ceny pójdą w górę – twierdzi Bielecki” – czytamy w Gazecie Wyborczej.
Wszystko bowiem rozbija się o ceny- z punktu widzenia klientów zbyt wysokie, z punktu widzenia deweloperów niezmiennie zbyt niskie. „Jednak prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich i równocześnie firmy Dom Development Jarosław Szanajca w dalszym ciągu uważa, że deweloperzy nie będą radykalnie obniżać cen, bo rosną koszty budowy. Ponadto podrożała ziemia. Ale mieszkania drożały nie tylko dlatego. – Celem każdej firmy jest maksymalizowanie zysków. Nie podnosząc cen, dalibyśmy zarobić spekulantom. Nie wiem, co oni zrobiliby ze swoją marżą, ale wiem, że my marży nie przejadamy – zapewnia Szanajca. I wyjaśnia, że firmy kupując grunty pod kolejne inwestycje, zwiększają podaż mieszkań” informuje Gazeta Wyborcza.
Sytuacja na mieszkaniowym rynku w ostatnich dwóch latach to marzenie ze złotego snu każdego dewelopera. Klienci zabijający się o miejsca, kupujący na pniu mieszkanie w cenie dowolnie podyktowanej przez sprzedającego- niejeden przedstawiciel branży budowlanej chciałby zawołać „chwilo trwaj”. Niestety dla nich pęd klientów do kupna nowego mieszkania został wyhamowany. Gwałtownie drożejące mieszkania nie są już tak dobrą inwestycją jak jeszcze kilka lat temu, a dochód z najmu lokali wystarcza niekiedy na pokrycie raty kredytu, ale nie gwarantuje już zarobku. Specjaliści nie są zgodni co do rozwoju sytuacji na rynku, ale opinie o zbliżającej się korekcie powtarzają się coraz częściej. Porównanie cen mieszkań w Polsce i u naszych zachodnich sąsiadów wypada na naszą niekorzyść, bowiem w mieście 200 tysięcznym (np. Kassel i Toruń) Polak zapłaci za mieszkanie o powierzchni ok. 70 mkw o kilkadziesiąt tysięcy więcej od swego zachodniego kolegi.
Więcej informacji na ten temat w dzisiejszej Gazecie Wyborczej, w artykule Marka Wielgo „Będzie mniej nowych mieszkań?”.
JW