„Niemal wszystkie fundusze (chlubnym wyjątkiem jest Allianz) każdą wpłacaną składkę uszczuplają co miesiąc o 7 proc., czyli tyle, ile wynosi ustawowe maksimum. To oznacza, że jeśli nasza składka wynosi np. 100 zł, to w rzeczywistości po odliczeniu prowizji odkładamy 93 zł, i to dopiero one są inwestowane. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku przyszli emeryci oddali w ten sposób towarzystwom ponad 606 mln zł. To aż o jedną piątą więcej niż rok temu!” – alarmuje „Gazeta”.
„Prowizje od składek nie są jedynym źródłem zysków towarzystw. Pobierają jeszcze opłaty za zarządzanie, których wysokość zależy od wielkości kwot zgromadzonych na kontach funduszy” – dodaje „Gazeta”.
„Jeśli towarzystwa poskromiłyby swoje apetyty, więcej pieniędzy odłożylibyśmy na naszym koncie i wyższe byłyby nasze przyszłe emerytury. Dlatego „Gazeta” rozpoczęła w kwietniu akcję „Bój o wyższą emeryturę”. Nasze postulaty obniżenia prowizji OFE poparły PiS i SLD. Obie partie złożyły w Sejmie własne projekty ustaw obniżających od 2009 r. prowizje do 3,5 proc. Po wakacjach mają się nimi zająć posłowie.” – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Otwarte fundusze emerytalne są oczywiście normalnymi firmami, muszą więc na siebie zarabiać. Jednak wydaje się, że prawny obowiązek wyboru towarzystwa, zajmującego się przyszłą emeryturą pracowników, spowodował obniżenie poziomu usług. Poza nadzieją na interwencję rządu w zbyt wysokie prowizje OFE, warto odkładać co miesiąc nieco zasobów finansowych na własny rachunek.
Więcej na temat sytuacji w otwartych funduszach emerytalnych w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”, w artykule Marcina Bojanowskiego pt. „Emeryci dają zarobić”. K.K.