Dobre dane nie pomogły bykom

Wtorkowa sesja toczyła się w kiepskich nastrojach. Nie były w stanie poprawić ich dobre dane o wzroście zaufania amerykańskich konsumentów. Może to wskazywać, że korekta jeszcze potrwa.

Warszawski parkiet już drugi dzień z rządu powiela ten sam schemat. Po niezłym początku handlu szybko nadchodzi wyraźne osłabienie. Później następuje kilkugodzinna stabilizacja i ponowne ożywienie pod koniec dnia. Dziś na otwarciu indeks największych spółek zyskiwał 0,75 proc. i zapowiadało się, że byki trochę powalczą. Jednak już przed upływem pierwszej godziny notowań WIG20 znalazł się pod kreską, a przed południem spadł poniżej 2700 punktów, zniżkując o ponad 1 proc. Dopiero przełamanie tej bariery nieco zmobilizowało kupujących, ale próby redukcji strat nie były zbyt przekonujące.

Zwyżkujące początkowo po około 1 proc. walory naszych największych banków po kilkudziesięciu minutach niemal tyle samo traciły, a walory Pekao wczesnym popołudniem spadały o 1,5 proc. Chwilami ponad 2,5 proc. w dół szły akcje KGHM. Słabo spisywały się walory większości spółek wchodzących w skład WIG20. I podobnie, jak dzień wcześniej, jedyną podporą indeksu były rosnące o ponad 2 proc. papiery Telekomunikacji Polskiej, a towarzyszyły im akcje Polimexu. Gdyby nie odzyskujący siły nasz telekom, byki m mogłyby pożegnać się z poziomem 2700 punktów, a techniczny obraz rynku stałby się jeszcze gorszy.

Nasz WIG20 naśladuje wiernie ruchy na głównych parkietach europejskich. Tam jednak skala spadków jest o wiele mniejsza. Wskaźnikowi we Frankfurcie udawało się nawet przez większą część dnia utrzymywać nieznacznie nad kreską. Londyński FTSE zniżkował do południa o 0,6 proc. po tym, jak okazało się, że w czwartym kwartale brytyjska gospodarka wzrosła o zaledwie 1,7 proc., podczas gdy spodziewano się tempa sięgającego 2,6 proc. W porównaniu do trzeciego kwartału zanotowała nawet spadek o 0,5 proc. Na nastroje na naszym kontynencie niekorzystnie wpływał także spadek kontraktów na amerykańskie indeksy, pogłębiające się do niemal 0,5 proc. tuż przed rozpoczęciem regularnej sesji na Wall Street. Liderami spadków były dziś parkiety w Madrycie i Atenach, gdzie indeksy traciły po ponad 1 proc. Nasz region prezentował się na tym tle całkiem nieźle. Z wyjątkiem Warszawy, której w spadkach towarzyszył jedynie Budapeszt.

Dzisiejsza pierwsza porcja danych zza oceanu zdecydowanie nie sprzyjała posiadaczom akcji. Indeks cen domów w dwudziestu największych amerykańskich metropoliach spadł o 1,6 proc., znacznie mocniej, niż się spodziewano. Reakcja rynków nie była zbyt silna, pewnie dlatego, że były to dane za listopad ubiegłego roku. Jednak niekorzystna tendencja zamian wskaźnik utrzymuje się już czwarty miesiąc z rzędu. W pierwszych minutach handlu indeksy na Wall Street zniżkowały po około 0,3 proc. Kolejne informacje były już lepsze. Wyliczany przez FHFA indeks cen nieruchomości nie zmienił swej wartości, podczas gdy spodziewano się jego niewielkiego spadku. Bardzo pozytywnie zaskoczył wskaźnik zaufania konsumentów, który wzrósł do 60,6 punktu, wobec oczekiwań na poziomie 54,5 punktu. Niewiele to jednak pomogło. Indeks naszych największych spółek stracił 0,97 proc., WIG spadł o 0,49 proc. a sWIG80 o 0,64 proc. Jedynie wskaźnik średnich firm zyskał 1,02 proc. Obroty wyniosły 910 mln zł.

Źródło: Open Finance