Dolar odreaguje, kiedy plan Paulsona zostanie w pełni zaakceptowany

Inwestorzy nie zareagowali na słabsze dane makroekonomiczne z USA – opublikowany wczoraj indeks ISM dla przemysłu spadł we wrześniu do poziomu 43,5 pkt. wobec oczekiwanych 49,5 pkt. Wydaje się więc, że recesja w USA jest nieunikniona, a przyjęcie planu Paulsona nie stanie się „lekiem na całe zło”. Tymczasem dzisiaj w nocy Senat zaaprobował nieco zmieniony plan ratunkowy Sekretarza Skarbu przy sporej przewadze głosów. Kluczowa dla rynków będzie jednak decyzja Izby Reprezentantów, która w poniedziałek zaskoczyła rynki głosując przeciwko rządowym propozycjom. Tą poznamy najprawdopodobniej dopiero w piątek wieczorem (nie dzisiaj), co sprawi, że jeszcze przez prawie 36 godzin inwestorzy będą żyć w niepewności. I właśnie ona jest tak naprawdę jedną z głównych przyczyn ostatniej mocnej aprecjacji „zielonego” na światowych rynkach. Dla amerykańskich inwestorów najbardziej pożądanym towarem stała się gotówka, stąd też proces repatriacji funduszy z zagranicznych rynków, na których pozycje są gwałtownie redukowane, nabrał tempa. Dodatkowo wszyscy obawiają się skutków rozszerzenia „amerykańskiej zarazy” na resztę świata. W poniedziałek inwestorzy zdali sobie sprawę, że kondycja europejskich banków może być zagrożona, ze względu na ich częściową ekspozycję w USA i globalny kryzys płynności (poprzez spadek wzajemnego zaufania). Wprawdzie szybka reakcja kilku europejskich rządów nie doprowadziła do żadnego spektakularnego bankructwa, ani paniki wśród klientów, to jednak rynek zdaje sobie sprawę, że Europa nie będzie w stanie stworzyć własnego planu ratunkowego. Wprawdzie wczoraj francuski prezydent, Nicholas Sarkozy zwołał na sobotę nadzwyczajne spotkanie, w którym udział wezmą ministrowie finansów Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także przewodniczący Komisji Europejskiej, szef Eurogrupy i sam Jean-Claude Trichet, to jednak nie należy liczyć, iż te zabiegi przyniosą coś konstruktywnego. W efekcie w długim terminie część inwestorów obawiających się, że Europa mocno straci na globalnym kryzysie mogą mieć rację. Idąc dalej tym tropem można stwierdzić, że euro wciąż pozostaje przewartościowane. A w krótkim okresie?

Dzisiaj kluczowa dla rynków będzie decyzja Europejskiego Banku Centralnego, a właściwie to późniejsza konferencja prasowa Jean-Claude Tricheta o godz. 14:30. Nikt nie spodziewa się zmian w poziomie stóp procentowych (4,25 proc.), ale za to wiele jest opinii dotyczących potencjalnego nastawienia ECB w przyszłości. Wprawdzie Europejski Bank Centralny odpowiada tylko za stabilność cen, a nie wzrost gospodarczy, to jednak wydaje się, że z każdym posiedzeniem ton wypowiedzi szefa ECB będzie coraz bardziej „gołębi”. Zbliżające się dużymi krokami spowolnienie gospodarki, a także spadki na rynku surowców, już znalazły swoje odzwierciedlenie w poziomie inflacji. Szacowany wskaźnik HICP we wrześniu spadł do poziomu 3,6 proc. r/r z poziomu 4,0 proc. r/r w czerwcu. To jednak wciąż niewiele, co sprawi, że pierwszej obniżki stóp procentowych w strefie euro nie należy oczekiwać wcześniej, niż w I kwartale 2009 r. To może rozczarować cześć, dość „gołębio” nastawionych inwestorów.

Niepewność wokół piątkowego głosowania nad planem Paulsona sprawia, że inwestorzy omijają bardziej ryzykowne inwestycje, do których należy także złoty. Stopniowo opada także entuzjazm związany z działaniami wokół przyjęcia euro. Słabe dane makroekonomiczne z kraju, a także oczekiwania, iż październikowa projekcja inflacyjna pokaże niższą ścieżkę kształtowania się wskaźnika CPI, zmniejszają szanse na podwyżkę stóp procentowych w końcu miesiąca. I to niezależnie od tego, że cześć „jastrzębich” członków RPP wciąż się jej domaga. Można też zadać sobie pytanie, czy w obliczu gospodarczego kryzysu, będzie wola do dalszego poszerzania strefy euro – tutaj optymizm ministra finansów nie wystarczy. Pod znakiem zapytania staje także kwestia konieczności przeprowadzenia referendum na wiosnę 2009 r. – jeżeli rząd zostanie zmuszony do podjęcia takiej decyzji w wyniku działań opozycji, to raczej nie zostanie to dobrze przyjęte przez inwestorów, bo będzie rodzić nowy element ryzyka. Nie można mieć przecież pewności, że Polacy „straszeni” skutkami globalnego kryzysu, tak gremialnie zagłosują za przyjęciem wspólnej waluty. Te obawy mogą być jednym z istotniejszych elementów kształtujących notowania złotego w 2009 r. W krótkim terminie planowane na piątek przyjęcie planu Paulsona przez Izbę Reprezentantów, powinno doprowadzić do wyraźnego odreagowania złotego dzięki spadkowi globalnego poziomu ryzyka.

Prognoza:

EUR/USD: Szybki powrót powyżej 1,39 po ustanowieniu nowego minimum na 1,3856, może zwiastować początek większej korekty ostatnich spadków. Kluczowe będzie utrzymanie się powyżej poziomu 1,3880 dzisiaj i jutro. Jeżeli tak się stanie, to w przyszłym tygodniu możliwy będzie test okolic 1,42-1,43. Reakcja: kupuj plotki, sprzedaj fakty (w tym przypadku pełne przyjęcie planu Paulsona) ma szanse i tutaj się sprawdzić.

EUR/PLN: Szanse na pokonanie poziomu 3,42 są niewielkie, nie wykluczone, że jeszcze dzisiaj euro zakończy handel w okolicach 3,39. Test okolic 3,35 w przyszłym tygodniu jest realny ze względu na spodziewany spadek globalnego ryzyka.
USD/PLN: Okolice 2,4650, które dzisiaj zostały osiągnięte, najprawdopodobniej okażą się szczytami na 1-2 tygodnie. Powiązanie wzrostu EUR/USD i spadku EUR/PLN może sprowadzić notowania dolara w okolice 2,35-2,36 zł w przyszłym tygodniu.

Marek Rogalski
First International Traders Dom Maklerski S.A.