Takie wnioski płyną z raportu na temat oferty lokat walutowych przygotowanego przez firmę Finamo z myślą o studentach wracających z zagranicy i stających przed dylematem, co zrobić z pieniędzmi zarobionymi na saksach. – Zbadaliśmy lokaty we frankach i dolarach, gdyż USA oraz Wyspy Brytyjskie to dwa najpopularniejsze kierunki wakacyjnych wyjazdów polskich studentów – wyjaśnia Paweł Satalecki, analityk Finamo.
Okazuje się, że oferta lokat w funtach nie jest w krajowych bankach bogata: oferuje je zaledwie 12 instytucji. Najwyższe oprocentowanie daje Alior Bank: 2,6 proc. na lokacie 12-miesięcznej. – Nawet po odjęciu brytyjskiej inflacji, która w sierpniu wyniosła 1,6 proc., nasze oszczędności dadzą jeszcze zysk – komentuje Paweł Satalecki z Finamo.
Niestety, jeśli zaniesiemy funty do innych polskich banków, to walkę z inflacją prawdopodobnie przegramy, np. Allianz Bank czy Bank Millennium oferują klientom po 1,3 proc., PKO Bank Polski – 1,15 proc. a średnia wszystkich ofert krajowych to 1,05 proc.
Okazuje się, że pieniądze zarobione na Wyspach najlepiej zostawić w tamtejszych bankach. Na przykład w Wielkiej Brytanii odpowiednik naszych lokat terminowych – High Interest Deposit Bond – w banku HSBC daje rocznie 3,2 proc. Jeden z największych w Wielkiej Brytanii – Barclays – oferuje np. konto oszczędnościowe, gdzie przy wpłacie miesięcznej 25-250 funtów w ciągu roku, oprocentowanie wyniesie 5 proc. Takie konta mają także inne banki na Wyspach – mówi Satalecki.
Studenci, którzy wracają z USA, są w nieco lepszej sytuacji: krajowa oferta lokat w dolarach jest zdecydowanie szersza (21 banków). Najwyższe odsetki od 12-miesięcznej lokaty dają Getin Bank oraz Polbank – po 2,5 proc. Średnio w krajowych bankach dostaniemy 1,14 proc. – Należy jednak pamiętać, że inflacja w Stanach Zjednoczonych jest bardzo niska, ostatnio wystąpiło nawet zjawisko odwrotne od inflacji – deflacja, która wynosi obecnie -1,5 proc. Oznacza to, że w przeciwieństwie do funta, o ten czynnik na razie nie trzeba się martwić – tłumaczy Paweł Satalecki.
Okazuje się, że oprocentowanie lokat dolarowych w polskich bankach wygląda całkiem atrakcyjnie w porównaniu do oferty banków za oceanem. – Największy detaliczny bank w USA Bank of America daje na rok na lokacie 1,35 proc. Na lokacie internetowej dolarowej w banku HSBC otrzymamy 1,85 proc. W tym przypadku wychodzi na to, że dolary lepiej jest przywieźć do Polski – wylicza Finamo.
Analitycy zwracają jednak uwagę na jeszcze jeden czynnik: możliwość umacniania się złotego. A ten ich zdaniem w dłuższej perspektywie będzie się umacniał, zarówno wobec funta, jak i wobec dolara. Już obecnie funt mocno traci na wartości w stosunku do naszej waluty od czerwca tego roku, gdy kosztował ponad 5,3 zł. Obecnie jest on tańszy o 70 gr, kosztuje poniżej 4,6 zł. – Gdy przyglądam się kursom walutowym, wydaje mi się, że większość za zarobionej gotówki powinniśmy wymienić na złote – dodaje Satalecki. – Zwłaszcza że premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown powiedział ostatnio, że słaba brytyjska waluta pozytywnie wpływa na walkę z kryzysem, bo tani funt to zachęta dla tamtejszych eksporterów. Można z tego wyciągnąć wniosek, że szterling nie powinien specjalnie się umacniać w najbliższych miesiącach, podczas których gospodarka na Wyspach będzie się jeszcze zmagać ze skutkami recesji – mówi Paweł Satalecki.
Część zarobionych funtów czy dolarów warto zostawić na przykład wtedy, kiedy planujemy kolejny wyjazd za rok i planujemy wydatki w tej walucie. Ale uwaga: w niektórych bankach, żeby otworzyć rachunek, trzeba mieć sporą kwotę, np. w Allianz Banku co najmniej 600 dol., a w Banku Zachodnim WBK – 500 funtów.
Joanna Pieńczykowska