Dominik Fajbusiewicz: Nie widzę sensu tworzenia placówek naszpikowanych elektroniką

  Gdy dziś wejdziemy do sieciowej kawiarni w centrum Warszawy, to 2/3 obecnych tam osób będzie pić kawę tylko po to, żeby zyskać miejsce do pracy na parę godzin. Dlatego chcemy rozwijać sieć Idea Hub. Oddamy swoją przestrzeń naszym klientom – mówi Dominik Fajbusiewicz, członek zarządu Idea Banku

 

Wojciech Boczoń, PRNews.pl: W styczniu w Warszawie otworzycie pierwszą placówkę nowego typu. Skąd pomysł na Idea Hub?

Dominik Fajbusiewicz, członek zarządu Idea Banku: Zacznijmy od tego, co jest najbardziej oczywiste, czyli od faktu, że w dobie bankowości elektronicznej, oddziały świecą pustkami, ale jednocześnie jest takie poczucie, że z różnych względów, powinno się o nie powalczyć. Problem jest nie tylko nasz, ale ma zasięg globalny. Główna koncepcja zatrzymania klienta w placówkach sprowadza się do tworzenia naszpikowanych elektroniką technooddziałów o futurystycznym designie.

Przyznam szczerze, że mnie ta koncepcja niezupełnie przekonuje, bo nie widzę za bardzo sensu wchodzenia do takiego technoodziału więcej niż raz w życiu, skoro de facto daje mi on te same funkcjonalności, z jakich mogę skorzystać nie ruszając się z domu, tylko pokazuje je na większym ekranie. Dlatego sam szukałem raczej pomysłu na to, jak przyciągnąć klienta do oddziału i zachęcić go do bywania w nim z pewną częstotliwością.

Druga kwestia to moje wnioski z analizy efektywności poszczególnych kanałów sprzedażowych. Na rynku jest takie przekonanie, którym kierują się praktycznie wszystkie banki, że proste produkty, takie jak rachunki czy lokaty, należy sprzedawać online, czy przez telefon, a te bardziej skomplikowane wymagają osobistego kontaktu klienta z doradcą. A ja widzę to dokładnie odwrotnie.

Jak według pana wygląda filozofia sprzedaży produktów finansowych w internecie?

Do internetu stopniowo przenosi się sprzedaż coraz bardziej skomplikowanych produktów. Najlepiej pokazuje to nasz obrotomierz, do którego przenieśliśmy sprzedaż dużej części kredytów firmowych, a przedsiębiorcy którzy raz z tego narzędzia skorzystali nie chcą już przechodzić przez tradycyjny proces oddziałowy, który wymaga biegania po urzędach i zbierania dokumentów. Z czasem będzie można tym kanałem oferować jeszcze bardziej skomplikowane kredyty. Nawet wciąż nowatorskie dla drobnych przedsiębiorców rozwiązania, jak faktoring, można z powodzeniem sprzedawać przez telefon czy wirtualnego doradcę z poziomu bankowości elektronicznej w momencie,  kiedy przedsiębiorca potrzebuje szybkiego zastrzyku gotówki.

Totalnie zaniedbanym obszarem paradoksalnie są rachunki. Banki sprzedają je na dużą skalę, albo zachęcając jakimś bonusem w postaci gotówki lub sprzętu, albo dodając do innych produktów. W efekcie klienci mnożą konta, z których później nie korzystają, ale banki mogą pokazać duże cyfry. W systemie bankowym mamy przynajmniej połowę martwych rachunków. Szczęście jeśli klient choć raz się zaloguje.  Sztuką jest znaleźć takie rozwiązanie, które spowoduje, że otwarte przez klientów rachunki będą aktywnie wykorzystywane.

Mnie zależy na tym, aby konto otwarte w Idea Banku było dla klienta jego głównym rachunkiem, z którego będzie się rozliczał ze swoimi kontrahentami, z ZUSem czy Urzędem Skarbowym. Wierzę, że aby taki efekt osiągnąć trzeba procesowi sprzedaży rachunku poświęcić znacznie więcej uwagi, niż to ma miejsce dzisiaj. Trzeba mieć koncepcję jak to zrobić i gdzie. Moim pomysłem jest Idea Hub, placówka niby bankowa, ale przede wszystkim miejsce, w którym bank oddaje swoją przestrzeń klientom. W takiej placówce, w totalnie inny sposób niż do tej pory, doradca może porozmawiać z klientem, przeprowadzając z nim indywidualny trening z nowoczesnych narzędzi zarządzania firmą, czyli w naszym przypadku platformy Idea Cloud.

 

Dlaczego  klienci mieliby z takich placówek korzystać?

Już dziś mamy taką sytuację, że gdy wejdziemy do sieciowej kawiarni w centrum Warszawy, to 2/3 obecnych tam osób będzie pić kawę tylko po to, żeby zyskać miejsce do pracy na parę godzin. Niektórzy podobno, na dwóch-trzech kawach potrafią przepracować cały dzień. Oczywiście można powiedzieć, że to specyfika Warszawy czy dużych miast, ale właśnie tam na początek chcemy rozwijać sieć Idea Hub. Taka placówka będzie podzielona na trzy strefy: coworkingową, konferencyjną oraz wspomnianą już treningową.

Pierwsza strefa to miejsce do pracy dla przedsiębiorców, którym dajemy do dyspozycji centrum biurowe (skaner, drukarka, itp.) oraz możliwość zamówienia darmowej kawy. W każdej placówce będzie też duża, profesjonalnie wyposażona sala konferencyjna, którą będzie można zarezerwować z poziomu Idea Cloud. Dla małego przedsiębiorcy taki adres na spotkanie z kontrahentami, jak Marszałkowska, to jest coś wielkiego.

Ile klient będzie płacił za korzystanie z miejsca do pracy? Czy może sobie zarezerwować cały miesiąc od 8 do 16?

Salę konferencyjną będzie się rezerwowało z poziomu bankowości elektronicznej. Co do stolików w centrum coworkingowym, to liczę na to, że będzie tam taki ruch, że od rana będzie się ustawiała kolejka.  Korzystanie zarówno ze strefy coworkingu, jak i z sali konferencyjnej będzie dla klientów bezpłatne. Podobnie, jak kawa.

Ile będzie miejsc do pracy w takiej placówce?

To zależy od wielkości placówki, maksymalnie ok 10.

Dziękuję za rozmowę.

w.boczon@bankier.pl