Kurs USD/PLN prawie otarł się wczoraj o poziom 3 zł, ale druga połowa sesji przyniosła wzmocnienie się naszej waluty, nie tylko zresztą w stosunku do dolara.
Złotemu pomogły wczoraj dane o produkcji przemysłowej w Europie. Mimo że wskaźnik niespodziewanie spadł w czerwcu o 0,2 proc. w całej Unii (i o 0,6 proc. w Eurolandzie), to polski przemysł wypadł na tle innych gospodarek bardzo dobrze. Jako nieliczni zanotowaliśmy wzrost produkcji przemysłowej w porównaniu do maja.
Fakt ten oraz odreagowanie na giełdach Starego Kontynentu niewątpliwie były podporą wczorajszych wzrostów naszej waluty. Niestety do zysków indeksów w Europie nie dołączyła GPW, ale dla rynku walutowego i tak ważniejsze były ogólne nastroje na parkietach.
Przedwczorajsze przewidywania inwestorów, że Fed zasygnalizuje koniec wspierania płynności, a tym samym zasygnalizuje, że stopy pójdą niedługo w górę, wczoraj nieco osłabły. Tym samym dolar przeżył dzień słabości, jakże wyjątkowy w przeciągu ostatniego czasu.
W ten sposób globalni inwestorzy kupowali wczoraj m.in. złotego, który w stosunku do euro był już powyżej poziomu 4,2. Druga połowa dnia zanegowała jednak ten mocny sygnał wzrostu kursu EUR/PLN.
Od dziś przed nami sporo ważnych danych makro, które w istotny sposób mogą wpłynąć na obecną sytuację naszej waluty. Poznamy wstępny wzrost PKB w Eurolandzie w II kwartale oraz sprzedaż detaliczną w USA w lipcu. Biorąc pod uwagę chociażby wczorajsze dane o produkcji przemysłowej można mieć pewne obawy co do stanu gospodarki Eurolandu w poprzednim kwartale. Tym samym nie przekreślałbym jeszcze możliwości wzrostów dolara.
Z drugiej strony jednak jeśli pozytywne nastroje na giełdach z wczoraj będą kontynuowane, złoty powinien zacząć odrabiać straty sprzed ostatnich dni. Do kontynuacji kilkumiesięcznego trendu wzrostowego naszej waluty potrzeba będzie jednak silnych impulsów, w szczególności właśnie z GPW.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo