Wczoraj na rynku walutowym za euro trzeba było zapłacić tylko 4,36 zł, dolar osłabił się do poziomu nawet 3,19 zł, a frank szwajcarski kosztował mniej niż 2,90 zł. Oznacza to, że wystarczyło kilkadziesiąt godzin, by polska waluta zyskała 13-14 groszy. Analitycy nie mają wątpliwości. To efekt niedużych, choć skutecznych interwencji rządu na rynku walutowym.
– W ostatnich dniach było widać, że Bank Gospodarstwa Krajowego sprzedawał na rynku euro z unijnych zaliczek – mówi Jarosław Klepacki, analityk walutowy z firmy ECM. – Skala tej interwencji nie jest tak duża jak w lutym, gdy euro dochodziło do poziomu 5 zł, ale wywołała efekt psychologiczny. To swego rodzaju straszak na spekulantów, którzy chcieliby znów osłabić złotego – tłumaczy.
Podobnego zdania jest Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. – Dodatkowo złotemu pomogła sytuacja na giełdach i dość duży optymizm wśród inwestorów – podkreśla analityk. Pozytywne informacje przyszły m.in. z USA, gdzie kilka banków jak Morgan Stanley i Goldman Sachs ogłosiły, że zamierzają zwrócić część pomocy, którą dostały z planu Paulsona. Inwestorzy odebrali to jako sygnał, że koniec kryzysu finansowego jest tuż-tuż. Gorsze od oczekiwań okazały się za to dane z amerykańskiego rynku nieruchomości – Departament Handlu podał, że liczba nowo rozpoczętych budów w USA spadła aż o 12,8 proc. w porównaniu do ubiegłego roku.
Umocnienie złotego to również dobra informacja dla osób spłacających kredyty hipoteczne w walutach obcych. Klienci, którym termin spłaty przypadł na wczoraj, zapłacili kilkadziesiąt złotych mniej niż kredytobiorcy, którzy spłacali zobowiązanie przy kursie franka po 3 zł. Zyskać mogą teraz również osoby, które planują wyjazd na zagraniczne wakacje. – Proponowałbym, aby teraz kupowali euro czy dolary. Obecny kurs jest już bardzo atrakcyjny, a jest mało prawdopodobne, by złoty mógł się jeszcze znacznie umacniać – uważa Grzegorz Mielcarek, doradca inwestycyjny z Investors TFI.
Zagrożeniem dla złotego może być teraz przede wszystkim kondycja polskiego budżetu. – Nasz rząd sprawia wrażenie, jakby jeszcze nie przebudził się ze snu o wejściu do strefy ERM2 w tym roku – mówi Jarosław Klepacki. – Tymczasem kwestia budżetu będzie bardzo problematyczna i może wpłynąć na osłabienie złotego – dodaje.
Wystarczy przypomnieć, że do dzisiaj zostało już wykorzystane ponad 85 proc. zaplanowanego na ten rok deficytu budżetowego. A to oznacza, że już z pewnością nie uda się go utrzymać na tak niskim poziomie. – Prognozy mówią, że może sięgnąć nawet 60 mld zł. To duże zagrożenie dla złotego – podkreśla Grzegorz Mielcarek.
Zdaniem analityków najbliższe dni powinny jednak upłynąć pod znakiem stabilizacji kursu polskiej waluty.
Łukasz Pałka