Duże ambicje Banku Millennium

Który bank w Polsce jest do sprzedania? W tym momencie, nie licząc 200 placówek Banku BPH – żaden. O którym najczęściej się mówi, że jeśli już, to jest potencjalnie pierwszym na sprzedaż? Odpowiedź jest prosta – Bank Millennium.O takiej możliwości media trąbią od wielu miesięcy. I rzeczywiście. Patrząc na pozycję Portugalczyków w tym regionie Europy, może być im za chwilę trudno tu funkcjonować. Ci jednak wcale nie przejmują się takimi głosami i wbrew wcześniejszym niejasnościom, mocno inwestują w rozwój banku. Mowa tutaj nie tylko o nowej wizualizacji i zapowiedzi dalszego rozwoju sieci placówek. Chodzi przede wszystkim o ofertę. Millennium w ostatnich miesiącach rósł na kredytach hipotecznych jak na drożdżach. Podobnie jak burza zaczyna iść w kartach kredytowych. Obecnie przyszedł czas na bankowość prywatną.

Pozycja tej instytucji w tym segmencie rynku była do tej pory raczej taka sobie. Bank stosuje jeden z najniższych progów wejścia – zaledwie 100 tysięcy wolnych aktywów lub 12 tysięcy miesięcznego dochodu. Obsługa za pośrednictwem osobnej sieci Millennium Prestige jest co prawda dobra, jednak w porównaniu z konkurencją pozostawała daleko w tyle. Chodzi tutaj zwłaszcza o ofertę inwestycyjną. O ile takie banki jak Citi czy BRE, mogą pochwalić się dość szeroką ofertą z „własnej stajni” i dodatkowo atrakcyjnymi produktami z zewnątrz, to w Millennium było raczej tak sobie. No właśnie. Było – bo trzeba zacząć o tym pisać w czasie przeszłym.

W ostatnim okresie bank mocno postawił na private banking. Ściągnął do siebie dwóch wysokiej klasy specjalistów z Citibanku i zaczął wprowadzać duże zmiany. Zarówno w strategii jak i w ofercie. W najbliższym czasie pojawiają się na przykład nowe fundusze inwestycyjne. Oprócz Millennium TFI, ING i Citigroup, ma ponoć pojawić się m.in. Arka. Klienci mają również dostęp do nowych produktów strukturyzowanych, programów inwestycyjnych i polis gwarancyjnych. Szybko staje się to otwarta platforma, atrakcyjna również dla najbardziej majętnych klientów. Dla zwiększenia zasięgu zapewne pojawi się też jeszcze kilka placówek, ale przede wszystkim bank będzie zatrudniał i szkolił nowych pracowników. Bo jednak mobilny doradca to wciąż podstawa w tym biznesie.

To kolejna instytucja, która zauważyła ogromny potencjał tego segmentu rynku. Radykalne zmiany w dotychczasowej strategii, jak już o tym na tych łamach wspominaliśmy, szykuje Fortis Bank. Częścią klientów z tego segmentu chcą się również zająć doradcy finansowi. Zapewne ze względu na nich w ostatnim czasie banki zaczęły podnosić limity aktywów – po to, żeby się od nich odróżnić. I tak, żeby zostać klientem bankowości prywatnej BRE, PKO BP, Fortisa, BPH, Pekao S.A., trzeba legitymować się aktywami w wysokości co najmniej 500 tysięcy złotych. Banki oczywiście robią wyjątki, ale liczy się przede wszystkim pozycjonowanie… Można spodziewać się też dalszych zmian – zwłaszcza, że doradcy finansowi (do tej kategorii zaliczamy również Noble Bank) interesują się klientami o stosunkowo „cienkich” portfelach. Niby to jest 100 tysięcy, ale i 50 tysięcy pewnie wystarczy.

Czy Millennium ma szansę na zajęcie mocnej pozycji? Dość trudno to przewidzieć. Konkurencja jest bardzo duża – i to nie tylko polska, ale i międzynarodowa. Nawet jeśli nie zajmie pozycji lidera, to bank musiał coś z tym fantem zrobić. Wybrano ucieczkę do przodu. Citibankowcy do tanich nie należą, a zatem widać, że bankowi zależało. Przedsmak tego, co bank szykuje, można przeczytać w dużej reklamie w ostatnim „manager magazine”. Trzeba przyznać, że zapowiada się smakowicie. Jak wyjdzie w praktyce – zobaczymy.