Dwóch się łączy, trzeci korzysta

– Dziwi mnie, że UniCredito jeszcze nie wyznaczyło osoby odpowiedzialnej za banki w Polsce. Konieczne jest uspokojenie pracowników i wyjaśnienie, co ich czeka. Sądzę, że fuzja nie musi wywołać tak dużych zwolnień jak poprzednie, do których doszło w BPH i Pekao (w tym pierwszym z 14,5 tys. ludzi odeszło 4,5 tys., w drugim z 25 tys. zwolniono 9 tys. osób – trwało to po kilka lat – red.). Wówczas na cały proces nałożyła się też restrukturyzacja, której nie robiono od lat, oraz wdrażanie systemów informatycznych – zaznacza Andrzej Powierża z BDM PKO. Zdaniem analityka, obecna sytuacja szczególnie może zaszkodzić BPH, gdzie udało się stworzyć świetnie funkcjonujący zespół sprzedaży. Na poczuciu zagrożenia i obniżonym morale bez wątpienia skorzysta konkurencja. – Stan psychiczny pracowników jest fatalny. Najgorsza jest niewiedza i domysły, wśród których pojawiają się perspektywy zwolnienia z obu banków 5-6 tys. osób – zaznacza. Alicja Jędrych, przewodnicząca ZZ Konfederacji Pracy w BPH.

Z poniedziałkowych zapowiedzi Alessandro Profumo, prezesa UniCredito, wynika, że w rejonie Europy Środkowowschodniej w grę wchodzi obniżenie zatrudnienia o 9%, dla Europy Zachodniej plan jest o dwa punkty niższy. W Polsce oznaczałoby to zwolnienie ok. 2,5 tys. osób. Pekao zatrudniało na koniec ub.r. 16,3 tys. ludzi, a BPH – 10,3 tys.

Nie ma jednak wątpliwości, cięcia kosztów będą, bo po to przecież przeprowadza się fuzję. Na pewno zmaleje liczba oddziałów – obecnie Pekao ma 782, a BPH 459. Analitycy szacują, że z łącznej liczby 1241, zlikwidowanych zostanie ok. 200-300 placówek – podaje „Parkiet”.

– Jakość pracy w BPH i Pekao w obecnej atmosferze pogorszy się bardzo szybko. Co aktywniejsze osoby wkrótce zaczną szukać nowego pracodawcy, przechodząc mogą też zabierać klientów. Najlepszych pracowników sami będziemy wyciągać – mówi przedstawiciel konkurencji. Mimo że zdajemy sobie sprawę, że w podobnej sytuacji może znaleźć się również nasz bank – dodaje. Choć nie jest to pierwsza fuzja polskich banków, to jednak wcześniej rynek nie był aż tak konkurencyjny i nie doszło do przedsięwzięcia na taką skalę. -Myślę, że każdy bank przypuści atak, chcąc skorzystać z tego, że w trakcie przeprowadzania fuzji biznes schodzi na drugi plan. Jak pokazuje reklama BPH, obecnie klientów wyciąga się od konkurencji – dodaje pracownik innego banku. Menedżment w trakcie połączenia rozliczany jest głównie ze stopnia zaawansowania fuzji, a przy tej skali działania banków proces łączenia może trwać co najmniej dwa lata. Do tego dochodzi okres niepewności przed fuzją, który już się rozpoczął.