Dyfuzja rynków wschodzących. Wszystkie oczy na Trichet’a

Podczas gdy wczorajsza sesja przyniosła eksplozję optymizmu na rynkach akcji naszego regionu, indeksy w Ameryce Południowej spadły (mimo zwyżki na Wall Street), podobnie w Azji.

Wśród najszybciej rosnących wczoraj indeksów (i nie tylko wczoraj) znajdziemy BUX, ISE100 czy WIG20. Korelacja nie może być przypadkowa, o wzrostach decyduje najpewniej napływ kapitału zagranicznego. Świadczyłoby to o powrocie zainteresowania rynkami wschodzącymi wśród inwestorów globalnych, głównie tych sprzedających obligacje. Dawałoby to podstawy do oczekiwania dalszych silnych zwyżek w najbliższej przyszłości, ponieważ nic nie wskazuje na to, by sytuacja na rynkach obligacji mogła się poprawić.

Jednak cieniem na tę teorię kładzie się zachowanie indeksów w Ameryce Południowej. Po wysokim otwarciu Merval doświadczył realizacji zysków sprowadzających indeks o 0,2 proc. poniżej zamknięcia z wtorku, w analogicznych okolicznościach Bovespa straciła 1,1 proc. Jedynym nowym czynnikiem, który pojawił się w czasie notowań zdolnym odmienić globalne nastroje było wystąpienie tymczasowego premiera Portugalii, który stwierdził, że rząd poprosi o unijną pomoc finansową.

Rynki azjatyckie nie powinny być tą wizją specjalnie przejęte, i nie były. Ale pojawiły się inne czynniki. SCI tracił (przed zakończeniem sesji straty zaczął jednak odrabiać) po informacjach o planowanej kolejnej podwyżce cen benzyny w Chinach (ceny paliw są tam regulowane administracyjnie). Kospi stracił 0,2 proc., a Nikkei zyskał 0,1 proc., ale po wzrostowym otwarciu do końca dnia osuwał się powoli. W tej sytuacji zamknięcie na plusie traci na znaczeniu, zwłaszcza że Bank Japonii utrzymując stopy na niezmienionym poziomie (to naturalnie nie jest żadną niespodzianką) zaoferował 1 bln jenów w formie rocznej linii kredytowej przedsiębiorstwom, które mogą mieć problemy z płynnością po ostatnich wydarzeniach. Takie działanie – choć potrzebne – jest zarazem potwierdzeniem obaw inwestorów o ożywienie w japońskiej gospodarce po trzęsieniu.

W Europie nastroje mogą nadal być podzielone. Podczas gdy rynki krajów strefy euro z niepokojem będą oczekiwać na konferencję po posiedzeniu ECB, rynki wschodzące mogą nadal zyskiwać na tych obawach. ECB podniesie dziś stopy – o tym rynki są przekonane. Sęk w tym, że coraz więcej sygnałów świadczy o tym, że nie będzie to tylko prewencyjna podwyżka, lecz jedynie wstęp do całego cyklu.

Inwestorów utwierdziły w tym przekonaniu wczorajsze dane o wzroście zamówień w niemieckim przemyśle o ponad 20 proc. Tymczasem seria podwyżek groziłaby stabilności nie tylko finansów publicznych krajów PIGS, ale także rynkom kredytów detalicznych. W Irlandii i Hiszpanii 80 proc. kredytów detalicznych opartych jest o zmienną stopę procentową. Dlatego oczy inwestorów całego świata zwrócą się dziś w kierunku ECB i z uwagą prześledzą komunikat po posiedzeniu.

Kłopoty rynku długu (nadmieńmy, że mimo krytycznej sytuacji w USA, gdzie opozycja rządowa nie zgadza się na zatwierdzenie budżetu na ten rok, amerykańskie obligacje wciąż trzymają się całkiem mocno) mogą skłonić inwestorów inwestujących w papiery dłużne do szukania alternatywnych inwestycji. Rynki wschodzące, których sytuacja finansowa wydaje się bez porównania lepsza (wyjąwszy być może Węgry) stają się więc dobrym celem dla takich inwestycji. Oczywiście na dłuższą metę Warszawa czy Istambuł nie są w stanie pójść pod prąd światowym tendencjom, ale póki co dają popis siły. Należy przy tym pamiętać, że po ostatnich zwyżkach wskaźniki techniczne na dziennym wykresie WIG20 weszły w fazę wykupienia rynku, co grozi realizacją zysków w dowolnym momencie.

Źródło: Noble Securities SA