Dzięki Niemcom i Francji złoty może powrócić na dobry tor

Recesja, spadek – te słowa są odmieniane w czasie kryzysu przez wiele przypadków. Ale wczoraj wszyscy mówili tylko o wzrostach. Dzięki danym z Europy zyskało euro, a złoty przestał się osłabiać.

Największą niespodzianką  wczorajszej sesji okazały się dane o tempie wzrostu PKB w II kwartale w Europie. Dwie największe gospodarki Starego Kontynentu – Niemcy i Francja zanotowały wzrost gospodarczy (0,3 proc.) w ujęciu kwartalnym. I choć w skali roku są nadal w kryzysie (PKB Niemiec spadło o 6,4 proc.), to nikt wczoraj nie kwestionował tego, że dane są naprawdę optymistyczne.

Oto bowiem po kilkunastu miesiącach recesji coś się ruszyło, dno jest ubijane. Zakładając nawet, że to pewien wypadek przy pracy to już wyraźny znak możliwego końca recesji. Niestety w skali całej Europy zanotowano spadek PKB o 0,3 proc., ale tu trzeba pamiętać o takich pechowcach jak Litwa czy Rumunia.

Euro na dane nie mogło inaczej zareagować jak wzrostem w stosunku do dolara. Tym bardziej, że trochę później podano dane o sprzedaży detalicznej w USA. Ta okazała się z kolei niemiłą niespodzianką i spadła w lipcu o 0,1 proc., podczas gdy oczekiwania mówiły raczej o wzroście rzędu 0,3 procent. Kurs EUR/USD wzrósł więc, osiągając poziom 1,427. Inwestorom tylko na chwilę udało się przebić dziś ważny opór na tej parze walutowej przy poziomie 1,43. Tym samym eurodolar zakończył dzień w połowie dużej czarnej świecy z ubiegłego piątku. To świadczy o pewnym niezdecydowaniu inwestorów.

Tę sama niepewność widać także w odniesieniu do złotego. Nasza waluta zdołała obronić się przed spadkami i wczoraj oddaliła się od ważnych poziomów, których przekroczenie oznaczałoby dalszy spadek jej wartości. Tym samym dolar odszedł od granicy 3 zł, wczoraj kosztując 2,89 złotych. Za euro płacono natomiast 4,13 złotych. Co dalej?

Gdyby spojrzeć  na kurs złotego wobec dwóch główny walut z nieco dłuższej perspektywy można dojść do ciekawego wniosku, że nasza waluta miała chwile słabości w prawie każdym z ostatnich miesięcy. A dokładnie w ich połowie. Szczególnie dobrze widać to na parze USD/PLN. Taki słabszy moment mieliśmy na początku tego tygodnia. Wniosek z tego taki, że średnioterminowy trend wzrostowy naszej waluty nie został zanegowany, co więcej – prawidłowość go potwierdzająca powtarza się.

Paweł Satalecki
Źródło: Finamo