Dziś gracze pracują nad „pracą”

Czwartek na GPW upłynął bardzo spokojnie. Gdyby nie poranna 1,5 procentowa przecena, która utrzymała się cały dzień to indeks w ogóle nie ruszyłby z poziomu poprzedniego zamknięcia. Podobna sytuacja dotyczyła pozostałych indeksów, gdzie również podaż uderzyła na początku, a następnie zapanował klasyczny pat.

Żadne dane makro nie pomogły w oderwaniu się WIG20 od poziomu 2430 pkt. Zarówno poranne dane o sprzedaży detalicznej za listopad w Eurolandzie przeszły bez echa (spadek o 1,2 proc.), jak również dane o ilości nowych bezrobotnych w USA nic nie zmieniły.

Brak zmienności wcale nie przełożył się na brak aktywności. Całkowite obroty sięgnęły 1,5 mld zł, z czego aż 500 milionów złotych skoncentrowało się na jednej spółce. KGHM pod tym względem zgromadził potężne zainteresowanie, ale jednocześnie odpowiadał za lwią część przeceny rynku. Cena spadła aż o 4,5 proc. i jest na prostej drodze do testu poziomu 103 złotych, czyli kwoty za jaką najprawdopodobniej Skarb Państwa chce sprzedać akcje miedziowego konglomeratu. Skarb chce sprzedać aż 10 proc. akcji czyli zmniejszyć swoje zaangażowanie do 31 proc. Ta wersja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona, ale biorąc pod uwagę wielkość wczorajszych obrotów jakie towarzyszyły spadkowi jest to jedyny realny scenariusz.

Wczorajsza przecena KGHM i sektora bankowego sprawiła, że nasz rynek wypadł dużo gorzej niż pozostałe parkiety, które kończyły dzień neutralnie. W Stanach również nie wydarzyło się nic istotnego i indeksy odrobiły początkowe straty i ponownie wyszły na nowe maksima. Nie będzie to dziś istotne, bo w końcu na rynek napłynie raport podsumowujący sytuację na amerykańskim rynku pracy w grudniu. Prognozy są bardzo dobre, a oczekiwania jeszcze większe, ponieważ nie brakuje analityków przekonanych o końcu spadku zatrudnienia. Pierwszy wzrost od 20 miesięcy powinien teoretycznie pomóc akcjom i dolarowi, ale praktyka nie musi być tak oczywista. Przez wczorajszy spadek WIG20 odszedł od oporu 2480 pkt. i ponownie zaczyna potwierdzać się obowiązująca od 4 miesięcy reguła, że po wyjściu na nowe maksima rynek cofa się o 100-150 pkt. Jeżeli podobny scenariusz miałby się zrealizować i tym razem to na kupno należałoby się przygotować w okolicy 2350-2330 pkt., a więc po dalszych 4 proc. spadku. Ryzykiem takiego podejścia jest to, że w końcu ta prawidłowość załamie się i wtedy rozpocznie się wyczekiwana od sześciu miesięcy korekta.

Paweł Cymcyk

Źródło: AZ Finanse