Dziś nie będzie tak łatwo

W ostatnich dniach warszawska giełda należy do najmocniejszych na świecie, niejako nadrabiając swoją wcześniejszą słabość. Dziś jednak trudno będzie o demonstrację siły.

W USA mieliśmy stosunkowo niewielki spadek indeksów (o ok. 0,5 proc) po tym jak we wtorek wróciły one do tegorocznych szczytów. Zniżka takiej skali może być uznana za naturalną i niegroźną fluktuację, reakcję na dane dotyczące  liczby wydanych pozwoleń na budowę (ta nieznacznie spadła). W każdym razie nie wystraszyli się tej zniżki inwestorzy w Azji – tam indeksy także straciły, lecz w jeszcze mniejszym stopniu niż amerykańskie. Można mówić co najwyżej o płytkiej korekcie, a nie zagrożeniu trendu.

Inwestorzy w Chinach rozczarowani byli wynikami China Mobile – największej sieci komórkowej – której zysk w III kwartale wzrósł zaledwie o 2 proc. Inwestorzy przyzwyczajeni do stałego, dynamicznego rozwoju chińskich przedsiębiorstw nie uważają takiego wzrostu za sukces. Również spadek zysków China Telecom (największy operator telefonii stacjonarnej) o 47 proc. rozczarował. W Japonii rząd zdecydował się na większe dofinansowanie Japan Airlines, w efekcie kurs przewoźnika zyskał prawie 7 proc., ale nie pociągnął za sobą rynku.

W tych nastrojach przechodzimy do rynków europejskich. Na Zachodzie już wczorajsza końcówka była nerwowa i można uznać, że popołudniowe spadki zdyskontowały zakończenie sesji w Stanach, być może nawet nieco na wyrost. Nasz rynek wymyka się tej ocenie, ponieważ indeksy wzrosły na fixingu i w ogóle zanotowały wczoraj silny wzrost (połączony z wyznaczeniem tegorocznych szczytów), podczas gdy światowe giełdy spisywały się znacznie słabiej. Możemy się zastanawiać, czy GPW jest w jakiś sposób zdolna skorzystać z odpływu kapitału zagranicznego z brazylijskiego rynku (wczoraj Bovespa straciła 2,9 proc. w reakcji na zapowiedź wprowadzenia podatku dla inwestorów zagranicznych inwestujących na giełdzie), czy też kapitał ten skieruje się zupełnie w innym kierunku. Dziś zapewne nie poznamy odpowiedzi na to pytanie, ale reakcja rodzimych inwestorów zawsze może odpowiedzi wyprzedzić.

Początek sesji na GPW powinien przynieść korektę przynajmniej wczorajszego fixingu. Ponieważ obserwujemy rano wzrost notowań dolara i spadek ropy, co nie służy rynkom wschodzącym, zakres spadków może wydłużyć się choćby i do pokonanego wczoraj szczytu z sierpnia (okolice 2320 pkt dla WIG20). Generalnie jednak spodziewam się postawy wyczekującej niż aktywnego handlu w pierwszych godzinach sesji. Dziś w Stanach wyniki opublikuje Eli Lilly (farmacja), Boeing i bank Wells Fargo i są to chyba jedyne publikacje dnia zdolne kształtować nastroje rynkowe w końcówce notowań u nas.

Emil Szweda

Źródło: Open Finance