Euforia na koniec miesiąca

W USA ostatni dzień miesiąca już przed sesją zapowiadał się dla byków bardzo dobrze. Cieszono się tym, że Chiny obniżyły stopę rezerw obowiązkowych o 50 pb. Tak jakby to miało coś pomóc, skoro przed obniżką wynosiły 21 procent…Najważniejsze wydarzyło się jednak tuż po pobudce w USA.

Banki centralne Fed, BoJ, BOC (Bank of Kanada), ECB, BoE i SNB poinformowały, że podejmują skoordynowaną akcję mającą na celu zwiększenie płynności w sektorze bankowym. W ciągu następnych 3 miesięcy zapewnią dolarowe swapy walutowe tak, aby w miejscu swojego działania zwiększyć płynność na rynku międzybankowym i obniżą prowizje o 50 pb.

To jest pomoc dla systemu bankowego, ale w niczym nie zmienia sytuacji zadłużonych krajów PIIGS. Skoordynowane zwiększanie płynności sygnalizuje, że był z tą płynnością problem. I rzeczywiście już był, co widać było w stawkach Libor. Ta akcja to było raczej ostrzeżenie, a nie rozwiązanie problemów. Bo co to pomoże strefie euro? Szczególnie w sytuacji, kiedy nie da się nawet zlewarować EFSF do zakładanego poziomu 1 bln euro? Ale rynkom akcji na tym etapie (w końcu roku i w końcu miesiąca) każdy pretekst wystarczył. Do inwestorów poszedł sygnał: nie jesteście sami. I to rzeczywiście wystarczyło.

Pomagało też rynkom czekanie na ustalenia szczytu ministrów finansów UE oraz wypowiedzi różnych polityków wyraźnie sygnalizujących, że rozważane jest wspomożenie EFSF przez MFW, a tego ostatniego być może przez ECB. Twierdzono na przykład, że w ECB prowadzone są dyskusje na temat sposobu kupowania obligacji. W końcu Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów, powiedział, że Niemcy są gotowe przekazać więcej środków do MFW, czym pośrednio potwierdził krążące po rynku spekulacje.

Może to wszystko nie wystarczyłoby do wywołania euforii, gdyby nie to, że publikowane w środę dane makro były bardzo dobre. Indeksy giełdowe od początku sesji błyskawicznie rosły. Doszły do poziomu o około 3,5 procent wyższego od wtorkowego zamknięcia i tam zaczęły rysować praktycznie linię poziomą. Pod koniec sesji byki jeszcze docisnęły i indeksy wzrosły o ponad cztery procent. Jak widać, dwa wzrosty po trzy, cztery procent przedzielone jedną neutralną sesją zdecydowanie anulowały sygnały sprzedaży. Na razie można mówić o jakimś trendzie bocznym, ale jeśli szczyt UE pomoże, to dojdziemy do wniosku, że listopadowe spadki były tylko korektą październikowych wzrostów.

GPW, podobnie jak inne giełdy europejskie, rozpoczęła sesję od spadku indeksów, ale WIG20 tracił wyraźnie mniej niż inne indeksy europejskie. Z prostego zresztą powodu – my już nasz spadek odpracowaliśmy we wtorek, kiedy indeksy na innych giełdach wzrosły. Dlatego też zapewne byki wykorzystały lekką poprawę na giełdach europejskich (pomagały wypowiedzi polityków) i pretekst w postaci naszych danych makro, żeby szybko wprowadzić WIG20 o około jeden procent nad kreskę. Szkodził bykom spadek akcji KGHM (taniał surowiec).

Potem na rynkach zapanował marazm. Trwał do wczesnego popołudnia, kiedy to kolejnego pretekstu dostarczyły Chiny obniżając stopę rezerw obowiązkowych. Nastroje na rynkach poprawiły się, ceny miedzi zaczęły odbijać, a to pomogło KGHM i całemu naszemu rynkowi, który przeniósł się piętro wyżej, a potem popędził jeszcze wyżej. Po pobudce w USA i po zapowiedzianej akcji banków centralnych nasz rynek też wpadł w euforię. Rynek od nieracjonalnej wyprzedaży we wtorek przeszedł do ryzykownej euforii w środę. Od niewiary w polityków do prawie pełnego zaufania. WIG20 wzrósł o 4,84 proc. i do tego wzrósł na dużym obrocie. Coraz bardziej prawdopodobne staje się utworzenie formacji ORGR.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi