Eureko chce gigantycznego odszkodowania za PZU

„Odszkodowanie, którego domaga się holenderska spółka, znacznie przekracza deficyt budżetowy zaplanowany na 2008 r. (27,1 mld zł). – To jest odszkodowanie za wywłaszczenie, za to, że w 2002 r. rząd zmienił decyzję o przekazaniu Eureko kontroli nad PZU i za utracone korzyści, bez odsetek i kosztów postępowania arbitrażowego – poinformował wczoraj posłów z sejmowej komisji skarbu minister Grad. – Zrobię wszystko, żebyśmy go nie płacili lub żeby było ono jak najniższe.”, czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

„Już w 2005 r. Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Londynie kazał Polsce dokończyć prywatyzację PZU. Wyrok jest prawomocny. Trybunał Arbitrażowy rozpoczął już obliczanie odszkodowania dla Eureko. Holendrzy wyliczyli swoje straty już rok temu. Prezes Eureko Polska Michał Nastula mówi ‚Gazecie’, że brano pod uwagę dwa warianty: • umowa prywatyzacyjna nie zostaje wykonana, PZU nie wchodzi na giełdę – wtedy wartość spółki wynosi 42,4 mld zł, a odszkodowanie za ok. 33 proc. akcji Eureko wynosi 14 mld zł • umowa prywatyzacyjna zostaje zrealizowana, PZU wchodzi na giełdę, wartość grupy sięga 70, 2 mld zł, Eureko ma w niej ok. 63 proc. udziałów, wartych 44 mld zł, po odjęciu posiadanych dziś 33 proc. akcji, odejmujemy pieniądze za dodatkowy pakiet 21 proc., dodajemy dywidendę od zysków i 25 proc. podatku, które Eureko musi zapłacić w Holandii, co daje 35,6 mld zł.”, czytamy dalej.

„- To na tyle poważna kwota, że rząd musiałby ją rozłożyć na raty” – mówi Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH. „- Mógłby sfinansować odszkodowanie z prywatyzacji. Żeby je spłacić, trzeba by poświęcić wpływy z trzech lat, a to z kolei oznaczałoby, że nie można tych środków przeznaczyć np. na zmniejszenie zadłużenia publicznego.”

Spór między Eureko i polskim rządem o dokończenie obiecanej prywatyzacji PZU trwa już od 7 lat. Holendrzy posiadają obecnie 33 proc. akcji największego polskiego ubezpieczyciela, a kolejne 21 proc. mieli otrzymać w momencie wprowadzenia PZU na warszawską giełdę. Jednak najpierw rząd SLD, a później PiS uznały, że ubezpieczyciel powinien pozostać pod kontrolą państwa. Poprzedni minister skarbu już po przegranych wyborach odstąpił od umowy prywatyzacyjnej, zaostrzając spór z Holendrami.

Więcej na ten temat w „Gazecie Wyborczej”.