Euro po 4 złote

Trwa świetna passa naszej waluty, wczoraj złoty naruszył poziom 4 zł za euro, niewykluczone, że dziś będzie jeszcze niżej.

O granicy okrągłym 4 zł za euro mówiło się już od jakiegoś czasu, jednak dopiero ostatnie dni pozwoliły naszej walucie na przełamanie najpierw wsparcia przy 4,05, a teraz na osiągnięcie tego ważnego poziomu. Jak to z reguły z nimi bywa – nie od razu bykom udaje się przez nie przebić. I tak właśnie było wczoraj.

Złotemu pomagały dobre nastroje na światowych parkietach. Rosły indeksy w Europie, także w USA i to pomimo słabszych od oczekiwań wyników Citigroup. Dla nas bardzo pozytywne okazały się dane GUS o wynagrodzeniach i zatrudnieniu w przemyśle w grudniu. Płace w gospodarce wzrosły aż o 6,5 proc. w ujęciu rocznym, co przewidywali tylko najbardziej optymistycznie ekonomiści, średnia oczekiwań oscylowała wokół 3,2 procent. Taki wyniki to zasługa przede wszystkim statystyki, czyli niskiej bazy z grudnia 2008 r., gdy przedsiębiorcy niezbyt chętnie wypłacali bonusy lub przesuwali je na styczeń 2009 roku. Niemniej jednak dane i tak są dobre, szczególnie, że po raz pierwszy od dawna Polacy wreszcie realnie zarabiali więcej – wzrost był wyższy niż grudniowa inflacja.

Wczoraj także byliśmy świadkami dosyć wyraźnego umocnienia dolara, kurs EUR/USD zszedł do poziomu 1,42. Inwestorzy znów na krótką metę zaczęli stosować transakcji carry trading z użyciem amerykańskiej waluty, choć z drugiej strony kursy dolara nowozelandzkiego czy jena tylko niewiele spadły w ujęciu do „zielonego”. Niemniej jednak wzrost kursu dolara to oznaka dobrych nastrojów, szczególnie jeśli chodzi o kolejne wyniki spółek za oceanem.

Z nastrojami podobnie jest w na rodzimym rynku walutowym, złoty potrafi zyskiwać zarówno podczas (mini) rynku euro czy dolara. Przebicie okrągłych 4 zł za euro i zejście być może jeszcze niżej w perspektywie najbliższego miesiąca, będzie skutkować korektą na rynku. Z drugiej strony będzie to ważny sygnał średnioterminowy dla graczy, aby nadal obstawiać w takiej perspektywie umocnienie się naszej waluty.

Paweł Satalecki

Źródło: Finamo