Euro powyżej 4,2 zł, frank prawie po 2,8 zł

Światowi liderzy stanęli murem za spadającym do niedawna dolarem. Podczas gdy amerykańska waluta rośnie, słaby okres przeżywa złoty.

Wczorajsza sesja była zdecydowania negatywna dla naszej waluty. Kurs EUR/PLN przekroczył wczoraj okrągły poziom 4,2 zł, co oznacza, że to jeszcze nie koniec spadków złotego na tej parze. O najwyższy poziom od lipca otarł się także frank szwajcarski, przebijając na chwilę poziom 2,8 złotych. Za amerykańskiego dolara na rynku płacono wczoraj powyżej 2,9 złotych.

Winowajcą całej sytuacji jest dolar. Do niedawna sprzedawany przez globalnych inwestorów, zielony zyskał teraz poważne wsparcie. Przedwczoraj przewodniczący EBC Jean Claude-Trichet powiedział, że silny dolar potrzebny jest do wyjścia światowej gospodarki z recesji. Wczoraj z kolei nowy doradca ministra finansów Japonii zapowiedział, że jego kraj będzie dalej kupował amerykańskie papiery skarbowe. Pochlebnie o dolarze wypowiedzieli się także – o dziwo – Rosjanie, którzy równocześnie obniżyli stopy procentowe.

Wynik konfrontacji dolar kontra reszta świata wynosi obecnie 3:1, bo w poniedziałek negatywnie o dolarze wypowiadał się z kolei prezes Banku Światowego Robert Zoellick. Najważniejsza para walutowa EUR/USD spadała więc, wczoraj zbliżając się do poziomu 1,45 dol., dwa centy powyżej ważnego wsparcia.

Na notowania kursu złotego wpływa niewątpliwie słabe euro wobec dolara, ale z pewnością nie pomaga nam przyszłoroczny budżet, który to został wczoraj zaakceptowany przez rząd. Wczoraj także swój raport „Polska wobec światowego kryzysu” opublikował NBP, w którym Bank twierdzi, że istnieje ryzyko przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego w relacji długu publicznego do PKB (55 proc.). Rząd twierdzi, że wskaźnik wyniesie 54,5-54,8 procent. Cienka ta linia.

Lepszy czas dla naszej waluty powinien przyjść, gdy dolar wreszcie się wyszaleje. Najbliższy taki poziom to 1,44 dol. za euro.

Paweł Satalecki

Źródło: Finamo