Złe nastroje na światowych giełdach nadal szkodzą złotemu. W czwartek o godz. 9:21 za euro płaci się średnio 4,4750 zł, dolar jest wart 3,3010 zł, a frank drożeje do 2,9740 zł. Tym samym rynek utrzymuje się powyżej istotnego poziomu 4,45 zł za euro, co nie najlepiej wróży na przyszłość.
Dość realnym celem na najbliższe godziny stają się okolice 4,50 zł, których pokonanie nie będzie łatwe (w rejonie 4,5150 zł przebiega linia trendu spadkowego rysowana po szczytach z lutego, marca i kwietnia b.r. Kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy utrzymują się rano na niewielkim plusie, co daje pewne szanse, iż dzisiaj nastąpi pewne odreagowanie wczorajszych spadków. W dłuższej perspektywie wczorajszy odczyt danych o sprzedaży detalicznej w USA odebrał jednak argumenty sporej części optymistów. Na rynku widoczne jest rozczarowanie, które przeradza się w najzwyklejszą realizację zysków po zwyżkach z ostatnich tygodni.
Dzisiaj o godz. 14:00 Główny Urząd Statystyczny opublikuje dane o inflacji konsumenckiej w kwietniu, a Narodowy Bank Polski poda wyliczenia dotyczące dynamiki podaży pieniądza M3 w tym okresie. Nie wydaje się jednak, aby miały one większy wpływ na złotego. Rynek szacuje, iż inflacja wzrosła do 3,8 proc. r/r z 3,6 proc. r/r w marcu, a podaż pieniądza spadła do 16,6 proc. r/r z 17,6 proc. r/r. Nawet, jeżeli inflacja wzrosłaby do poziomu 4,0 proc. r/r to i tak nie zmieni to zapatrywań uczestników rynku, którzy nie spodziewają się w tym miesiącu obniżki stóp procentowych przez RPP. Większe znaczenie może mieć dopiero jutrzejszy odczyt danych o bilansie C/A w marcu, jeżeli podobnie jak w lutym odczyt byłby dodatni. Inwestorzy będą jednak przede wszystkim zwracać uwagę na sytuację na światowych parkietach.
Notowania EUR/USD naruszyły w nocy poziom 1,3550, chociaż nie na długo. Po godz. 9:00 kurs tej pary walutowej oscylował wokół 1,3570. To daje dzisiaj pewne szanse na odreagowanie, jeżeli pomogą w tym zaplanowane na godz. 14:30 odczyty danych o cotygodniowym bezrobociu (progn. 610 tys. wobec 601 tys. wcześniej) i kwietniowej inflacji PPI (progn. 0,1 proc. m/m dla „core”). Większe znaczenie może mieć zachowanie się rynków akcji. A co na to wszystko analiza techniczna?
EUR/PLN: Zapoczątkowana na początku tygodnia fala wzrostowa jest kontynuowana. Ruch zaczyna być potwierdzany przez dzienne wskaźniki – jeszcze kilka dni wzrostów, a MACD przebije poziom zera. Należy jednak być dość ostrożnym z wyrokowaniem początku nowej fali wzrostowej w obecnym momencie. Bliskość poziomu 4,50 i 4,5150 (3 miesięczna linia trendu spadkowego) zwiększa ryzyko gwałtownego zwrotu (podobnie jak w końcu kwietnia). Powrót poniżej 4,45 pokaże słabość obecnego wybicia.
USD/PLN: Przełamanie poziomu 3,25 zaowocowało silnym ruchem do 3,30, które to okolice są obecnie naruszane. Dzienne wskaźniki zaczynają potwierdzać zwyżkę. Nie można wykluczyć, że popyt zdoła jeszcze podciągnąć notowania w rejon oporu na 3,34, jeżeli EUR/USD spadnie dzisiaj w okolice 1,35. Jednak także i tutaj warto zachować pewną ostrożność, gdyż wyraźne wzrosty już teraz nie są pewnikiem. Powrót poniżej 3,25 pokaże słabość popytu.
EUR/USD: Spadek notowań EUR/USD mieści się jeszcze w granicach korekty (nie doszło do złamania 1,35, a naruszenie 1,3550 było jak na razie krótkotrwałe). Dzienne wskaźniki zaczynają pomału „odwracać” trend. Nie można wykluczyć, iż dzisiaj spadniemy jeszcze w okolice 1,35. Później możemy być jednak świadkami próby wyciągnięcia rynku w rejon 1,3650.
Marek Rogalski
Analityk DM BOŚ S.A.
Źródło: DM BOŚ