Euro przetestowało poziom 4,45 zł

Wtorek przynosi dalsze umocnienie złotego – jak widać koniec miesiąca tym razem sprzyja naszej walucie. Po południu (godz. 16:07) euro jest warte 4,47 zł (w trakcie dnia notowania spadały do 4,4450 zł), a dolar oscyluje wokół 3,18 zł (minimum wyniosło niecałe 3,14 zł).

Z kolei za franka płaci się już tylko 2,93 zł (dzienne minimum to 2,9120 zł). To dobra informacja dla kredytobiorców spłacających raty w tej walucie, wydaje się, że znacznie lepsza od wchodzącej jutro w życie nowej rekomendacji KNF pozwalającej na samodzielne spłacanie kredytu w walucie, w której został on zaciągnięty. Bo po odliczeniu kosztów opłat za rachunek walutowy, dodatkowe przelewy i konieczne aneksy do umów z bankiem, oszczędności oczywiście są, ale nie jakoś kolosalnie duże (przy racie w wysokości 500 CHF jest to około 20 zł). Szkoda, iż nowe zalecenia nie zostały wprowadzone rok temu, kiedy to można było po prostu kupić więcej franków po niższych cenach i z nich spłacać później kolejne raty. Teraz taki manewr już się nie opłaca, gdyż na koniec lipca frank może kosztować już poniżej 2,80 zł, a w końcu roku spaść w okolice 2,50 zł.

Wracając do meritum dzisiejszej sesji. Mocniejszy złoty to wynik poprawiających się nastrojów wokół rynków wschodzących i rosnącej akceptacji dla większego ryzyka. To także wynik dalszej aprecjacji walut naszego regionu (kurs EUR/HUF spadł do poziomu 270,75 – najniższego od początku stycznia 2009 r). Dobre nastroje panują też na giełdach, co akurat może mieć większy związek z końcem miesiąca i półrocza, a więc tzw. „strojeniem okienek”.

Na rynku EUR/USD zgodnie z oczekiwaniami doszło dzisiaj do niewielkiej korekty notowań. Maksimum ustanowione rano na poziomie 1,4152 nie zostało naruszone i po południu notowania zniżkowały w okolice 1,4050 (godz. 16:07). I to bynajmniej nie za sprawą danych ze strefy euro – opublikowane o godz. 11:00 dane o szacunkowej inflacji HICP w czerwcu pokazały jej spadek o 0,1 proc. r/r wobec spodziewanych 0,2 proc. r/r. Dolar umocnił się dopiero po publikacji danych z USA, które jednak nie były jednoznaczne – ceny nieruchomości w największych metropoliach spadły w kwietniu tylko o 0,6 proc. m/m, wobec prognozy na poziomie -1,8 proc. m/m. Z kolei wskaźnik Chicago PMI wzrósł w czerwcu do poziomu 39,9 pkt., podczas gdy szacowano 39,0 pkt. Jednak już indeks zaufania konsumentów Conference Board spadł w czerwcu do 49,3 pkt. wobec  odnotowanych w maju 54,8 pkt. po korekcie. Można powiedzieć, iż reakcja rynku była adekwatna tylko do ostatnich danych. W większym stopniu rolę odegrały tutaj czynniki techniczne. I tak wskazywany rano poziom 1,4020-1,4040 powinien zostać obroniony, po czym rynek powinien zbierać się do kolejnego ataku na 1,4150.

Sporządził: Marek Rogalski – analityk DM BOŚ S.A.

Źródło: DM BOŚ