Miniony kwartał była nadzwyczaj udany dla gospodarki Niemiec, która rosła w najszybszym tempie od czasu zjednoczenia. Ta informacja pomogła zatrzymać deprecjację euro, które w piątek rano odrabia straty względem franka i dolara.
Federalny urząd statystyczny podał, że w okresie marzec-czerwiec PKB Niemiec wzrósł aż o 2,3% k/k oraz 4,1% r/r. Ekonomiści spodziewali się znacznie niższego wzrostu, a mediana prognoz zakładała dynamikę na poziomie 1,3% k/k oraz 2,5% r/r. W górę zrewidowano słabe rezultaty za pierwszy kwartał. Zamiast wzrostu o 1,7% w ujęciu rocznym otrzymaliśmy rezultat rzędu 2,1%.
W ten oto sposób po dwóch kwartałach stagnacji niemiecka lokomotywa ruszyła z kopyta, napędzana dwucyfrowym wzrostem produkcji przemysłowej. To z kolei zasługa poprawy koniunktury eksportowej wynikającej z zimowego osłabienia euro. To właśnie słaba waluta umożliwiła Niemcom zakończenie najcięższej recesji w historii RFN.
Tyle że informacje o poprawie koniunktury w największej gospodarce Eurolandu doprowadziły do umocnienia euro. W piątek o godzinie 9:15 za jedno euro płacono 1,2882 dolara, czyli o 0,4% więcej niż wczoraj. Odbicie na parze euro-dolar trudno jednak określić jako silne, zważywszy że jeszcze w poniedziałek euro kosztowało niemal 1,33$.
Europejska waluta zyskuje w relacji do szwajcarskiego franka. Rano jedno euro było wyceniane na 1,3517 franka, a więc o 0,4% wyżej niż na czwartkowym podsumowaniu notowań. Na polskim rynku międzybankowym frank kosztował 2,9483 złote i był o 0,6% tańszy niż wczoraj.
Źródło: Bankier.pl