Jak się dowiedzieliśmy, w walce o przejęcie kontroli nad eurobankiem, na placu boju prawdopodobnie zostały już tylko dwa banki. Na krótkiej liście mają znajdować się już tylko BNP Paribas oraz Cofinoga. To zaś oznaczałoby, że eurobank, podobnie jak wcześniej Lukas, przejdzie we francuskie ręce. Ostateczna decyzja o wyborze konkretnej decyzji ma zapaść jeszcze przed wakacjami.
Zakup eurobanku da Francuzom możliwość szybkiej ekspansji w Polsce, a co warto również podkreślić, udostępni wyjątkowo wartościowe know-how tej instytucji. Model biznesowy banku okazał się wyjątkowo skuteczny, ale również i przyszłościowy. W krótkim czasie euro otworzył w całej Polsce 112 placówek, zdobył imponującą bazę klientów, a także w rekordowym czasie może liczyć na pierwsze zyski.
Francuska Cofinoga obecna jest na polskim rynku za pośrednictwem Sygma Banku – do tej pory znanego przede wszystkim z wydawanych kart kredytowych dla supermarketów. BNP Paribas, oprócz części zajmującej się bankowością korporacyjną, posiada w Polsce jeszcze Cetelem Bank. Najciekawsze jest jednak, że oba francuskie podmioty są ze sobą związane kapitałowo, a mimo tego na naszym rynku chcą ze sobą konkurować. BNP Paribas ma 44 procent udziałów w spółce Cofinoga, choć jest tam raczej biernym inwestorem.
Kto ostatecznie wygra wyścig? Osobiście stawiamy na BNP Paribas, który już wiele razy w przeszłości odgrażał się, że chce mocniej wejść na polski rynek detaliczny. Wśród możliwych scenariuszy możliwy był rozwój organiczny, bądź o ile nadarzy się okazja – zakup jakiegoś banku. Na rozwój organiczny jest już za późno, a drugiego eurobanku nikt już nie będzie sprzedawał. Można zatem powiedzieć, że teraz albo nigdy. A tak już przy okazji dziwi nas trochę fakt, że wyścig zupełnie odpuścił sobie HSBC… (no chyba, że bierze udział przez, hehehe, podstawionego gracza 😉
A co potem? Jak nic marka eurobanku lub chociaż podobny model biznesowy będzie stosowany w innych krajach naszego regionu. Być może z jeszcze większym sukcesem, bo jak wynika z ostatnich danych, w odróżnieniu od naszych sąsiadów, Polacy są bardziej konserwatywni w robieniu zakupów w centrach handlowych. Czesi, Węgrzy czy Słowacy odwiedzają je znacznie częściej.