Europa miała szansę, ale swoje pół godziny przeżyły Stany

Podobnie ogólnie wiadomo, że perspektywa gospodarek starego kontynentu nie rysuje się najlepiej, na co już od dawna wskazuje spadający EUR/USD. Przyczyną przeceny niewątpliwie były fatalne nastroje, których nie poprawił Lucas Papademos, wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego, który stwierdził, że kolejne obniżenie się PKB strefy euro w III kw. wcale nie jest takie prawdopodobne.

Publikacja danych makroekonomicznych z USA była jaskółką zapowiadającą poprawę, zresztą DAX ruszył w odpowiedzi na północ. Dane oczywiście nie należały do najlepszych – amerykański Departament Pracy poinformował, że liczba nowych podań o zasiłki dla bezrobotnych w USA wzrosła w ubiegłym tygodniu do poziomu 445 tys. wobec oczekiwanych 440 tys. Zrewidowano również w górę dane zeszłotygodniowe. Dane nienajlepsze, ale tak jak pisałem wczoraj po zeszłotygodniowym raporcie z rynku pracy można było się tego spodziewać. Deficyt handlowy USA również rozminął się z oczekiwaniami na poziomie 58 mld dol. i wzrósł w lipcu do 62,2 mld dolarów. Jednak pamiętać trzeba, że duży wpływ na jego wielkość miały rekordy ceny ropy w tym miesiącu (jej średnia cena w lipcu to rekordowe 124,66 dol.). Co było pozytywem to wciąż rosnący eksport, czyli aktualny motor PKB stanów. Reasumując nie było tragicznie i indeksy zamknęły się sporo powyżej dziennych minimów.

Polska giełda zamknęła się zdecydowanie gorzej. Wig 20 spadł o 1,55 proc. i dzień zakończył w okolicach dziennych minimów. Dało się słyszeć głosy o światełku w tunelu dla naszej giełdy. Według analityków Unicredit CAIB zaangażowanie OFE w akcjach spadło w sierpniu do 27,6 proc (w lipcu było to 28,9 proc.), a DM BZ WBK ocenia tę liczbę jeszcze niżej – na 27,1 proc – to najmniej od pięciu lat. Światełko może i jest, ale brak popytu przy złych nastrojach sprowadzał indeksy w dół. Wczorajszy dzień był również czasem głębszych przemyśleń nad słowami premiera o przyjęciu euro w 2011 roku. Jest to scenariusz delikatnie mówiąc mało realny, nawet sam premier stwierdza, że ma na myśli drugą połowę roku 2011. Złoty po wczorajszej euforycznej reakcji osłabiał się, ale pod koniec dnia zdołał się jednak umocnić.

Giełda amerykańska otworzyła się poniżej cen zamknięcia z dnia poprzedniego. Od samego początku Lehman Brothers tracił około 40 proc. Wszystkie trzy główne agencje ratingowe – S&P, Moody i Fitch uważnie obserwują sytuację z możliwością obniżenie ratingu kredytowego w przypadku braku wsparcia kapitałowego. Lehman kupił sobie już wcześniej czas ogłaszając sprzedaż części swoich aktywów, ale to może nie wystarczyć. Obniżenie ratingu mogłoby spowodować niechęć firm z Wall Street do handlowania z Lehman Brothers. W marcu to właśnie było główną przyczyną upadku Bear Stearns. Analitycy mówią o wielu analogiach, ale sytuacja obecnie jest nieco odmienna. Po pierwsze największe banki zapewniają, że nie zaprzestaną swojej współpracy z Lehman (przecież one mogą być następne), a po drugie cały czas firma ma dostęp do finansowania z banku centralnego. Zresztą płynność nie jest problemem tylko potrzeba dodatkowego kapitału. Sytuacja nie jest więc tak tragiczna jak w marcu i akcje na szerokim rynku kierowały się na północ. Wraz za spadającą ceną ropy rosły firmy transportowe a wśród indeksu Dow General Motors urósł najwięcej, bo aż o 12 proc. Ostatnie pół godziny handlu należały jednak do sektora finansowego. Pojawiły się spekulacje, że Lehman Brothers może być kupiony. Jako chętnych wymieniano Bank of America, Nomura Holdings lub HSBC, który to zdementował pogłoski. Giełda kupiła tą wiadomość i sektor spadki 4,2 procentowe zamienił na wzrosty o 1,5 proc. Lehman co prawda zakończył dzień 42 proc niżej, ale Wells Fargo wzrosło o 6,8 proc. do poziomu najwyższego od 31 stycznia. Podobnie Washington Mutual spadki o 25 procentowe zamienił na wzrost o 22 proc.

Dzisiaj zapowiada się ciekawy dzień pod względem danych. Poznamy inflację PPI, indeks nastroju Uniwersytetu Michigan, ale co najważniejsze również sprzedaż detaliczną. Dobre dane przy poprawie nastrojów wokół sektora finansowego mogą doprowadzić do odreagowania w Europie, nie można przecież zaprzeczyć, że ono się nam nie należy.

Łukasz Bugaj
Analityk Xelion.
Doradcy Finansowi