Europa napędziła wzrosty na Wall Street

Po wypowiedzi szefa Europejskiego Banku Centralnego giełdowe indeksy po obu stronach Atlantyku wystrzeliły w górę. S&P500 oddalił się od tegorocznego dna, czemu towarzyszył powrót optymizmu co do przyszłości koniunktury gospodarczej.

Dziś na rynek napłynęło sporo danych makroekonomicznych z niemal całego świata. Warto odnotować, że inwestorzy tym razem koncentrowali się na dobrych wiadomościach, ignorując te złe. I tak w Chinach cieszono się z dziwnego, niemal 50-procentowego skoku eksportu, zapominając o głębszym od oczekiwań spadku dynamiki produkcji przemysłowej. Z entuzjazmem przywitano dane z australijskiego rynku pracy, gdzie przyrost zatrudnienia był wyraźnie większy od prognoz.

Rozczarowały jednak dane z USA. Liczba noworejestrowanych bezrobotnych zmniejszyła się o 10 tysięcy, do 456 tysięcy. To jednak rezultat gorszy od oczekiwanych 448 tysięcy. Nieco mniejszy od szacunków ekonomistów był kwietniowy deficyt handlowy (40,3 mld $), ale za to nieprzyjemną niespodzianką była zarówno ujemna dynamika importu jak i eksportu. Amerykanie sprzedali za granicę towary i usługi o wartości 148,8 mld $, a więc o 0,7% mniejszej niż w marcu. To zapewne pierwsze efekty umocnienia dolara względem euro i funta. Małym plusem były za to wieści z Departamentu Skarbu: majowy deficyt budżetu federalnego zamknął się kwotą 135,9 mld $ i był o 4,1 mld $ niższy od szacunków analityków oraz o 28% mniejszy niż przed rokiem. Nie zmienia to jednak faktu, że dług publiczny USA pewnie i szybko zmierza w stronę 100% PKB.

Ale te wszystkie informacje okazały się dziś średnio istotne w obliczu wypowiedzi Jean-Claude Tricheta. Szef EBC zadeklarował, że nadal będzie skupował obligacje skarbowe państw strefy euro i wznowi program nielimitowanych tanich pożyczek dla banków komercyjnych. W ten sposób Trichet dał sygnał, że EBC pójdzie w ślady Fed-u i nie zawaha się dodrukować każdych ilości euro.

Dla inwestorów to jasna informacja, praktycznie wykluczająca scenariusz deflacyjny. To wywołało ucieczkę kapitału z rynków długu: rentowności 10-letnich amerykańskich papierów skarbowych podskoczyły o 15 pb., do poziomu 3,32%. W przeciwnym kierunku co ceny obligacji skierowały się giełdowe indeksy. Po monotonnej sesji Dow Jones wzrósł o 273 punkty, wspinając się na wysokość 10.172 pkt. Indeks S&P500 po zwyżce o niemal 3% zakończył dzień na poziomie 1.087 pkt. Nasdaq zyskał 2,8%, meldując się z wynikiem 2.219 pkt.

Źródło: Bankier.pl