Europa znowu straszy

W USA środowa sesja była testem na odporność rynku na złe informacje. Jak pamiętamy we wtorek to artykuł w „The Guardian” (o zgodzie na zlewarowanie EFSF do 2 bln euro) znacznie zwiększył skalę wzrostów indeksów.

Ten artykuł zawzięcie dementowały po wtorkowej sesji i w środę inne agencje. Pojawiały się jednak rożne pogłoski, a wśród nich ta o zgodzie Niemiec na zlewarowanie do 1 bln euro (też potem zdementowana przez rzecznika niemieckiego ministerstwa finansów). To utrzymywało rynek w stanie ciągłej niepewności.

Mówiło się też o konsultacjach Sarkozy – Merkel, które okazały się być nie rozmową telefoniczną jak wcześniej informowano, a spotkaniem we Frankfurcie w gronie poszerzonym o Jean-Claude Trichet, odchodzącego szefa ECB, Mario Draghi (następcę Trichet) oraz Christine Lagarde, szefową MFW. Już po sesji okazało się, że spotkanie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Jean-Claude Juncker, szef eurogrupy, zasygnalizował, że różnice pozostały. Wcześniej prezydent Nicolas Sarkozy mówił, że chodzi o rozbieżności między Paryżem i Berlinem na temat sposobów zwiększenia skuteczności Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF). Podobno chodzi o to, że Francja chce zamienić EFSF (zdecydowanie bardziej skuteczne, ale nie zgadza się też ECB) w bank, a Niemcy w instytucję ubezpieczeniową. Wynik tego spotkania tuż przed szczytem UE jest zdecydowanym minusem.

Dane makro częściowo sprzyjały bykom. Ilość rozpoczętych we wrześniu budów domów skoczyła o 15 procent (oczekiwano 3 proc.). Ilość pozwoleń na budowę spadła o 5 proc. (oczekiwano 2,4 proc.). Dane bardzo dobre, ale znawcy tego rynku postrzegają, że tak duża poprawa może wynikać z czynników pogodowych. Raport o inflacji był w zasadzie neutralny. CPI wzrosła o 0,3 proc. m/m i 3,9 proc. r/r (oczekiwano takich właśnie danych). Teoretycznie inflacja 3,9 proc. jest bardzo duża, bo przecież stopy Fed są zerowe, ale przecież Fed obiecał jeszcze długo trzymać stopy na tak super niskim poziomie, wiec nikt się taka inflację nie przejmuje.

Na dwie godziny przed końcem sesji opublikowana została Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki). To po jej publikacji nastroje na rynkach znacznie się pogorszyły, ale nie wykluczam, że była to przypadkowa koincydencja. W raporcie nie było niczego nadzwyczajnego. Obraz gospodarki we wrześniu nie odbiegał od tego w sierpniu. Fed widział i prognozował powolny rozwój ze słabym rynkiem pracy.

Indeksy krążyły wokół poziomu neutralnego z lekką tendencją do osuwania się. W okolicach publikacji Beżowej Księgi tempo osuwania zwiększyło się. Potem przecena surowców postawiła kropkę nad i. Indeksy jeszcze szybciej spadały. Pod koniec sesji niedźwiedzie usiłowały zepchnąć indeksy wyraźnie niżej, ale nie odniosły pełnego sukcesu. Byki zostały jednak ukarane za skorzystanie we wtorek z pogłoski opublikowanej przez „The Guardian”. S&P 500 stracił ponad jeden, a NASDAQ ponad dwa procent. Taka huśtawka nastrojów będzie trwała dopóki politycy europejscy nie zdecydują, co mają zamiar zrobić.

GPW rozpoczęła środową sesję od wzrostu WIG20. Nie był to wzrost poważny, bo gracze wiedzieli już, że pogłoska z The Guardian nie jest zapewne prawdziwa. Indeks dość szybko testował nawet poziom z wtorku, ale już przed południem optymiście wzięli górę. Nasz rynek poszedł śladem optymistów z Europy. Znowu przeróżne plotki pomagały bykom, a rynki lekceważyły wszystkie negatywne informacje.

Przed pobudką w USA wypowiedzi rzecznika niemieckiego ministra finansów pogorszyły nastroje na rynkach, co doprowadziło do szybkiego osunięcia się indeksu WIG20. Praktycznie dotknął poziomu z wtorku, a pretekst w postaci dość drugorzędnego raportu (rozpoczęte budowy domów) poprawił na chwilę nastroje. Przed rozpoczęciem sesji w Stanach WIG20 barwił się już na czerwono, ale dzięki fixingowi udało się zakończyć dzień zwyżką o 0,3 proc. Sesja nie miała znaczenia prognostycznego.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi