Fabian Adaszewski: e-commerce – kryzysu nie było?

W 2009 roku wiele się zmieniło na gospodarczej mapie Europy. Jeśli chodzi o Polskę – nawet bardzo dużo. Okazało się, że to nasz kraj, a nie – jak się powszechnie uważa – Irlandia, jest zieloną wyspą. To geograficzne przeobrażenie jest oczywiście konsekwencją kryzysu – działania najmodniejszego w 2009 roku słowa opisującego perturbacje zachodzące w światowej gospodarce.

Dla Polski kryzys okazał się nader łaskawy. Łaskawy w skali makro. Makro-ocena pozwoliła naszemu krajowi zaprezentować się jako zielona wyspa na czerwonym morzu europejskiej recesji. Polskę ominęły spektakularne bankructwa, giełdowe krachy.

Ocena rozwoju poszczególnych branż naszej gospodarki nie jest już tak pozytywna. Wstrzymane kredyty, przyhamowany popyt w branży nieruchomości. A jak zachował się od lat niezmiennie mocny i notujący ciągły wzrost polski e-commerce?

e-commerce – jak było?


Internet, jak i sam handel elektroniczny w 2009 roku nadal rozwijał się dynamicznie. Według badań Bankier.pl branża usług dostępowych odnotowała dziesięcioprocentowy progres. Zwiększyła się ilość – oraz, co ważne – jakość łączy. Prawie 100% Internautów korzysta aktualnie ze stałych połączeń z siecią. Na tle obrazu dostępności do Internetu w krajach takich jak Stany Zjednoczone lub Japonia nadal wyglądamy jednak dość „blado”. W porównaniu z tymi, którzy są rozwinięci najbardziej, mamy kilkuletnie opóźnienie. Paradoksalnie – to opóźnienie pozwala na swobodny progres polskiego e-handlu: możemy czerpać ze sprawdzonych wzorców i ciągle mamy szerokie spektrum możliwości działania. Polski Internet nie dotrzymuje kroku zachodnim sieciom, jest jeszcze nienasycony i chociażby stąd wynika możliwość stałego generowania wzrostów.

W 2009 roku zainteresowanie Internautów zakupami przez sieć nie malało. Co więcej, czołowi polscy gracze e-commerce chętnie chwalą się wzrostami. Samo Allegro w grudniu 2009 odnotowało prawie 700-milionowy obrót. Co skłoniło Internatów do wzmożonego kupowania właśnie drogą elektroniczną? Przyczyn jest kilka: pierwsza, o której wcześniej wspomniałem, to naturalny rozwój i wzrost wynikający z nienasycenia rynku, skutkujący zwiększeniem ilości Internautów. Druga, to paradoksalnie sam… kryzys. Obecny bardziej medialnie, niż faktycznie dotykający budżet polskiej rodziny kryzys spowodował, że zaczęła ona poszukiwać oszczędności. Udała się zatem w miejsce, które znane jest z atrakcyjności cen pojawiających się w nim produktów – Internetu. To środowisko handlu, z racji dostępności oferty, szerokiego asortymentu, agresywnej konkurencji i oszczędności czasu, prezentuje się niezwykle atrakcyjnie. Oszczędność jest zresztą od lat jednym z głównych powodów, którym Internauci tłumaczą swoje zainteresowanie i wybór sieci jako miejsca zakupów. Decyzja o zakupach w Internecie może mieć znaczenie ekonomiczne. Z raportu Allegro wynika, że kupując w sieci można zaoszczędzić średnio 20%. Jednak, w zależności od kategorii produktu, ta różnica może sięgać nawet 32%. To kusząca oferta.

W porównaniu ze sklepami stacjonarnymi, zbieranie informacji o produktach, porównywanie ich cen i samo przeprowadzanie transakcji kupna zabiera e-klientom mniej czasu. Kolejnym dużym motywatorem jest coraz lepsza opinia samych Internautów co do jakości obsługi, bezpieczeństwa transakcji i zadowolenia z wyboru tego kanału zakupów. Powodem, dla którego klienci korzystali z elektronicznego handlu jest też większy wybór produktów uniknięcie tłoku w sklepach. Dla pędzącego społeczeństwa dobrym motywatorem jest również brak czasu na tradycyjne zakupy.

Jednym z trendów polskiego Internetu 2009 roku stało zjawisko ściśle powiązane z e-commerce i mające na niego duży wpływ – social shopping. Social shopping to połączenie działania sklepów internetowych z budową i działaniem aktywnej społeczności ich użytkowników. Społeczność ta z korzyścią organizuje się celem optymalizacji e-zakupów. W dobie szybkiego rozwoju internetowych społeczności opinia na temat samego produktu, jak i miejsca, w którym został zakupiony jest niezwykle nośna i cenna dla przyszłych kupujących – tym można tłumaczyć powstanie nowego trendu. Ciekawość tych informacji oraz chęć dzielenia się nimi doprowadziła nawet do stworzenia nowego rodzaju elektronicznego konsumenta – prosumenta. Prosument to osoba, która posiada sporą wiedzę o produktach i usługach oferowanych w sieci i jest skłonna dzielić się tą wiedzą z innymi jej użytkownikami. Prosument jest świadom swojej wartości. Wie, że jego opinia jest pojmowana w środowisku jako bardziej obiektywna prawda o firmie i jej produkcie. W 2009 roku liczba prosumentów zwiększała się. Ci aktywni kupujący działali często jak ambasadorowie marki, ale też przyczyniali się do zmiany wizerunku nielubianych przez siebie brandów. Mimo tego, że prosumenci to w zależności od branży kilka lub kilkanaście procent klientów, wywierają oni znaczny wpływ większość kupujących w sieci. Aż 67% klientów czytało chociaż raz opinie nt. produktu przed jego zakupem. W dzisiejszym e-commerce nie sposób nie liczyć się z prosumentami.

Dlatego powstały i świetnie rozwijają się takie serwisy jak np. CoKupić.pl, w których Internauci mogą wymieniać się informacjami na temat produktów, z których korzystali. Dla innych potencjalnych nabywców to właśnie ich opinia, a nie speców od marketingu, jest wiążąca. Prosument jawi się obecnie jako najmocniejszy podmiot internetowego handlu. Social shopping i prosumenci bezpośrednio wpływają na wizerunek firmy. Mają tym samym pośredni wpływ na większe postawienie nacisku na działania mające go budować – czyli PR.

W ramach polskiej działki e-commerce świetnie rozwijały się usługi. Internauci, korzystający z potencjału ponad 7 tysięcy sklepów internetowych i serwisów, coraz chętniej korzystali z najwygodniejszej formy płatności za zakupy w Internecie – czyli płatności elektronicznych. Te opanowały już praktycznie większość dziedzin Internetu, związanych bezpośrednio z transferami pieniężnymi. Przyjmowanie zapłaty czy innych należności poprzez sieć to już nie tylko tradycyjny przelew na konto bankowe, czy płatność za pobraniem, ale szereg wygodnych – i dedykowanych głównie potrzebom kupujących – narzędzi. W pakietach oferowanych przez systemy płatności elektronicznych, takich jak Platnosci.pl spółki PayU S.A., znajdują się, oprócz obsługi kart płatniczych, także wygodne ePrzelewy, systemy obsługi Premium SMS, systemy sprzedaży ratalnej, a nawet vouchery do płatności gotówkowych. Dzięki ich wzmożonemu rozwojowi i skutecznej polityce PayU S.A. – operatora Platnosci.pl, system zagospodarował 42,5% rynku płatności internetowych, znacznie zwiększając obroty. Płatności elektroniczne stały się istotnym i nieodłącznym elementem prowadzenia biznesu w sieci. Ich dostępność w internetowych sklepach i serwisach to często „być, albo nie być” samego zakupu. Coraz lepiej wyedukowani Internauci zdają sobie sprawę z tego, że korzystając z określonych kanałów oferowanych przez systemu płatności, mają wpływ na szybkość transakcji, jej bezpieczeństwo, wygodę jej przeprowadzenia oraz czas, w którym produkt dotrze do ich drzwi. Wydarzeniem wartym odnotowania było pojawienie się na rynku usługi Płacę z Allegro – systemu stworzonego przez PayU S.A., dzięki któremu Użytkownicy Allegro mogą szybko regulować należności za swoje zakupy i usługi w wybranych serwisach. Korzystanie z ePrzelewu, czy regulowanie należności kartą jest wygodne, bezpieczne i szybkie. Co równie ważne – bezpłatne dla sprzedających.

To tak, jakby znieść opłaty wszystkim posiadaczom sklepów internetowych tytułem udostepniania im systemów płatności elektronicznych. W połączeniu z bezpłatnym Programem Ochrony Kupujących i funkcją niezwłocznego powiadamiania sprzedającego o dokonaniu zapłaty, system stał się wiodącym przy przeprowadaniu transakcji w Allegro.

Dynamiczny rozwój i stały wzrost obrotów w płatnościach elektronicznych był możliwy, ponieważ polski Internauta przekonał się do metod, które oferuje sieć. Zmniejszyły się obawy o bezpieczeństwo transakcji, a użytkownicy z ufnością podeszli to tej formy zapłaty za internetowe zakupy i usługi. Płatności elektroniczne zadomowiły się w polskiej sieci na dobre. Liczba aktywnych użytkowników bankowości elektronicznej przekroczyła prawdopodobnie 8mln. Nic dziwnego – jakością ich usług doskonale dorównujemy już krajom zachodnim. Jednak jeśli chodzi o wolumen obrotu sprzedaży, mamy o co walczyć. Statystyki podają, że przeciętny Polak może wydać rocznie na zakupy 4 tysiące 650 euro. To ponad dwa razy mniej od kwoty, jaką dysponuje mieszkaniec Europy. 11 tysięcy 699 euro jako średnia, do której dążymy, to środki, o które warto walczyć. Równie mocno polski Internet może czuć się zmotywowany przy porównywaniu ze statystykami pochodzącymi ze Stanów. Tam e-commerce to ponad 5% całego handlu. W Polsce – ok. 2%. Miejsce dla rozwoju i ekspansji e-handlu nadal więc istnieje.

Trend wzrostowy w dziedzinie zakupów w sieci utrzymuje się nieprzerwanie od 2005 roku. Najbardziej obrazowe dla przedstawiania jego rozwoju są oczywiście liczby. Te prezentują się całkiem dobrze: wstępne obroty polskiego e-commerce w 2009 roku liczone są na ponad 13 mld zł. Allegro prawdopodobnie kolejny raz pobiło swój rekord sprzed roku, wynoszący 5,2 mld obrotu. Systematycznie, choć wolniej niż w poprzednich latach, przybywało Internautów. Według badań Gemius, już pod koniec 2008 roku liczba Użytkowników Internetu w Polsce wyniosła 15,8 mln, co stanowiło 44,4% wszystkich Polaków w grupie powyżej siedmiu lat. Rok później było ich już 16 mln. Internet nadal jest najpopularniejszy jest wśród ludzi młodych – z sieci korzysta aż 87% osób w wieku 16-24 lat. Najsłabiej reprezentowana jest grupa osób powyżej 55 roku życia – jedynie 11,5% z nich to użytkownicy sieci. Struktura ta powoli ulega zmianie – z sieci korzysta coraz więcej osób starszych. Starzejące się społeczeństwo będzie coraz bardziej aktywne jako Użytkownicy.

Jeśli chodzi o układ sił nabywczych – aż 65% internetowych klientów, to osoby pomiędzy 15 a 29 rokiem życia. Aż 40%, to osoby w wieku od 20 – 29 lat. Jeśli chodzi o płeć – podział kształtuje się w miarę równo – 52% mężczyzn i 48 % kobiet.

2010, czyli co nas czeka


Rok 2010 w kontekście handlu elektronicznego jawi się w jasnych barwach. Branża, dzięki bezpiecznemu przejściu przez kryzysowy rok 2009, wykazuje się sporym optymizmem. Duży wpływ mają na to również prognozy ekonomistów, mówiące o rozpoczynającym się powrocie gospodarki do dobrej kondycji. Potwierdzają to dane GUS, mówiące o 1,7 % wzroście gospodarczym w III kwartale 2009 roku.

W 2010 roku proporcje, jeśli chodzi o handel off- i on-line, będą się zmieniały na korzyść Internetu. Z pewnością nie stanie się on głównym miejscem dokonywania zakupów przez Polaków, ale migracja w przestrzeń sieci nadal będzie silna. Młode osoby stające się właśnie e-konsumentami będą wybierały tę drogę zakupów jako całkowicie naturalną. Edukacja oraz coraz większa znajomość Internetu wśród osób starszych uczyni ich coraz częstszymi użytkownikami sieci i samych e-zakupów. Na znaczny rozwój może liczyć branża spożywcza – tzw. „Delikatesy”. To obecnie 2,62% całego polskiego e-handlu.

Jednak mimo jego stałego rozwoju, obroty i liczba kupujących w sieci są niższe od ilości nowozakładanych sklepów internetowych. Możemy więc liczyć na to, że 2010 będzie rokiem zaostrzonej konkurencji.

Fabian Adaszewski

Zespół PR

Grupa Allegro

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl